niedziela, 17 marca 2013

Dwie siostry i jeden chłopak...


Pech chciał, że siostry – Julka i Magda zakochały się w tym samym chłopaku. Czy ta miłość je rozdzieli? Jakie znajdą wyjście z sytuacji? No i którą z nich wybierze Marcin?


-        Kiedy... ja go kocham! – wyznała mi Julka prosto w oczy.
-        No to mamy problem... – powiedziałam cicho do siostry.

Zaczęłam szybko analizować całą sytuację. Jak to się mogło stać, że oni się w ogóle „miłośnie” zetknęli? Marcin był właściwie moim kolegą, z klasy. Od dwóch miesięcy wyraźnie mnie adorował. Na początku czekał na mnie zazwyczaj po lekcjach, zawsze pod jakimś pretekstem, ze „służbowym” interesem. Odprowadzał mnie pod samą bramę, a po drodze zazwyczaj bardzo miło nam się gaworzyło. Tak naprawdę zaczynałam go dopiero poznawać, bo nigdy wcześniej nie należeliśmy do tych samych paczek... Zaczął przychodzić do mnie do domu: a to zeszyt pożyczyć, albo odpisać zadanie, poradzić się w jakiejś sprawie. Siedział godzinę, dwie, a często do nocy - gadaliśmy o muzie, o filmach, o wszystkim. Miło było, oj, coraz milej. Zaczynałam czuć jakąś dziwnie „niekoleżeńską” do niego sympatię. To właśnie podczas którejś kolejnej wizyty musiał się natknąć na Julię, moją o rok młodszą siostrę. No tak, nawet przedstawiałam ich sobie, przecież! W przedpokoju czy jakoś tak... Nie zauważyłam wtedy niczego szczególnego, ale... ale... Gdy tak pomyślę... Jest jeden szczegół! Dlaczego potem zawsze, gdy tylko Marcin do mnie przychodził – pytał o nią. Myślałam, że grzecznościowo. Ale teraz wydaje mi się, że nie. On zaczął się nią po prostu interesować! Tylko, czy w takim razie kiedykolwiek interesował się mną? Czy przychodził, bo chciał poznać mnie bliżej, czy może od początku chodziło mu o Julię?
-        Spotykałaś się z nim? Czy widywaliście się jedynie u nas w domu, gdy przychodził do mnie? – zapytałam olśniona nagłym podejrzeniem. Byłam z  siebie dumna, bo wypytywałam jak rasowy detektyw!
-        Spotykaliśmy się... – mruknęła Julia niechętnie.
-        Ile razy?!
-        Może 5, a może 10. Nie pamiętam...
-        Jak to, nie pamiętasz?! – dziura w moim sercu miała wielkość czteropiętrowego budynku!
-        Och, nie krzycz, to nieważne. Spotykaliśmy się i tyle! – ucięła śledztwo moja kochana siostra.
-        Co za perfidny lisek z tego Marcina. Nawet się nie zająknął... – rozżaliłam się na głos.
-        Co ci miał mówić... A czy wy w ogóle randkowaliście się? - zapytała z kolei podchwytliwie Julka. - Bo takie sobie prawa do niego rezerwujesz...

Qrcze, musiałam jej przyznać rację. Na dobrą sprawę to nigdy nie umawialiśmy się na... randki. Odprowadzał mnie po szkole do domu, czasem wpadał wieczorem, ale to wszystko. Trudno to nazwać randką. Kumplowaliśmy się. Nic między nami nie było – żadnego trzymania się za łapki, żadnych głębokich spojrzeń w oczy. Julka ma rację – to nie był żaden romans! O co więc się złoszczę, dlaczego jest mi tak przykro? I skąd ta dziura w sercu?
- Ja jestem w  nim zakochana – powiedziała Julka, przerywając  moje rozmyślania. – A ty?
-        A ja? A ja... Sama nie wiem. Najbardziej to ja zaskoczona jestem, że wy razem... Czemu to ukrywaliście? – spytałam.
-        Trudno mi powiedzieć... Tak jakoś wyszło. Co, miałam transparent w domu rozwiesić?
-        Zaraz, to dlaczego do ciebie nigdy nie przychodził, tylko do mnie? - nadal niewiele z tego wszystkiego rozumiałam.
-        Bo ze mną spotykał się na randce, rozumiesz? W kinie, w klubie, w parku...
-        O rany... – jęknęłam, bo znów zakłuło mnie w sercu.
-        Ale on ciebie bardzo lubi, Mada. Mówi, że fajny kumpel z ciebie – wyznała nagle Julka. – Czasami nawet byłam zazdrosna, bo za dużo o tobie mówił, akurat na randce...
-        No wiesz, o czymś przecież trzeba gadać! – broniłam zdrajcy!
-        Nie, czasem to już mnie to denerwowało, że o co mu niby chodzi? Umawia się ze mną, a gada cały wieczór tylko o tobie!

A to ciekawe! Dobra nasza, pomyślałam. Więc Marcin nie jest może jeszcze całkowicie stracony. A może trzeba o niego powalczyć? Może on sam nie wie, którą z nas ma wybrać? Może powinnam z własną siostrą stanąć w ringu?
-        Ale całowaliście się? – zapytałam podejrzliwie, przerywając Julki zamyślenie tym razem..
-        Nieeee... nawet mnie za rękę jeszcze nie trzymał...
-        Mówił ci jednak, że jesteś śliczna itepe?
-        Właściwie to... nie. Nie zdobył się ani razu na komplement!
-        Nie bajeruje cię?
-        Nie zauważyłam.
-        To co wy właściwie robicie na tej całej randce?
-        Właściwie to nic... randkowego. Albo idziemy do kina – to wtedy oglądamy film i nawet nie rozmawiamy. A jak jesteśmy w klubie, to natychmiast dosiada się do nas stado jego znajomych. A jak w  parku to on... milczy. Albo tłumaczy mi strunową budowę wszechświata!
-        Strunową, powiadasz? Fajnie, właśnie trzy dni temu omawialiśmy ten temat. Można z nim o tym gadać do rana!
-        To może ty, bo ja niekoniecznie się wszechświatem i jakimiś strunami interesuję...
-        Aaaa, no tak. To po co się z tobą umawia? Jeśli pogadać sobie może tylko ze mną, to z tobą powinien umawiać się dla ciała, ale też nie!
-        Wiesz, a może ty go sama zapytaj przy najbliższej okazji?
-        Julka, to nie jest wcale taki głupi pomysł! – stwierdziłam.

Dwa dni później nadarzyła się okazja. Marcin wpadł do mnie po południu, jak zwykle, po zeszyt. Nie dałam mu nawet dobrze usiąść, tylko walnęłam pytaniem zaraz w drzwiach:
-        Podobno chodzisz z moją siostrą?
-        Kto ci to powiedział? – Marcin był szczerze zdumiony. Jak kiszony ogórek. - Ona sama! – powiedziałam mściwie.
-        Owszem, spotkaliśmy się kilka razy... - Marcin zawiesił głos.
-        No i?
-       No i będziemy pewnie dalej się spotykać. Bardzo lubię Julkę, z nią jest po prostu zabawnie! Ale to nie jest... chodzenie!
-        Tylko co? Siedzenie? Na ławkach w parku? – zapytałam zgryźliwie. Mam nadzieję, że nie usłyszał w moim głosie zazdrości!
-        Julka jest całkiem inna, niż ty... Z nią właśnie fajnie się siedzi na ławce w parku. Nie trzeba nic mówić, albo wystarczy mówić o byle czym, patrzeć w gwiazdy i tyle...

Masz ci los! To ze mną niby nie da się wysiedzieć w parku? Ale mam chyba jakieś ukryte zalety, Marcin sam Julce opowiadał...  I z którą z nas Marcin chce być? Nie wytrzymałam:
-        Marcin, ale z którą z nas chcesz się spotykać?
-        Z obydwiema, to jasne! – powiedział tak, jakby decydował: i szczypiorek i rzodkiewkę, poproszę!
Poczekaj facet, już my cię urządzimy! Nie po to jesteśmy kochającymi się siostrzyczkami, by nam jakaś męska truskawa mieszała szyki.
-        Jula, od dziś chodzimy na randkę we trójkę!  - oznajmiłam siostrze, gdy Marcin sobie ode mnie poszedł. – Musimy zmusić go, by którąś z nas wreszcie wybrał!
-        Taaak? To może być ciekawe...
-        Najciekawsza to będzie jego mina, gdy zobaczy, że na ławce w parku czekają na niego dwie dziewczyny! – powiedziałam do Julki. Pal licho nasze uczucia, ale jemu przyda się nieco przytrzeć nosa!

Tekst: Beata  Łukasiewicz

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz