niedziela, 16 marca 2014

Tajemnice średniowiecza, czyli co robi sir Lancelot w Siedlęcinie?

Wiosna jak malowana, poszukiwaczom przygód i tropicielom tajemnic proponuję więc wypad  do Siedlęcina nieopodal Jeleniej Góry. W zapyziałej (dość) wiosce wznosi się średniowieczna, jedna z licznych na Dolnym Śląsku wież, dawniej mieszkalnych. Tylko, że ta jest wyjątkowa na skalę Europy – „mieszka” w niej bowiem… sir Lancelot z legendy o królu Arturze!

Lancelot, najlepszy rycerz króla Artura, który wplątał się w romans z jego żoną, Ginewrą, ale przede wszystkim poszukiwacz świętego Graala - „mieszka” na freskach wieży z XIV w., odkrytych dopiero w XIX wieku. Są tajemnicze, bo: primo - niedokończone, a secundo – były już kiedyś przemalowywane! Dlaczego, i co naprawdę przedstawiają – jest kilka hipotez, warto więc malowidła zobaczyć na własne oczy. Znajdują się na III kondygnacji, w sali, która uważana jest za reprezentacyjne miejsce biesiad i spotkań  szlachetnych rycerzy, właścicieli wieży.

Niezwykłe freski

Sama wieża jest architektonicznie też dość ciekawa, co prawda jej bryła zasłonięta jest mocno budynkiem (oficyną). To obecnie zabytek klasy zerowej w Polsce, unikat, gdyż wieża mieszkalna jest nie rycerską, a książęcą. Jej budowę rozpoczęto około 1314 r. na zlecenie księcia jaworskiego Henryka I. Pierwotnie miała cztery kondygnacje, z czego dwie dolne przeznaczone były na pomieszczenia gospodarcze, natomiast trzecią i czwartą zajmowali właściciele. 

Sala biesiad i spotkań została ozdobiona malowidłami, nakładanymi na sucho na tynku.  Mają 10 m długości i 2,5 m. wysokości. Imponujące…

Artysta fresków pochodził prawdopodobnie ze Szwajcarii (są doniesienia, że identyczne freski znajdują się w katedrze w Zurychu!). Ich tematyka, nie religijna, lecz świecka – jest unikatowa na te czasy w Polsce (pocz. XIV w.). Może była zbyt nowatorska dla współczesnych, skoro część postaci przemalowano: kobiety zostały zamienione na mnichów w cysterskich w habitach, z kolei sporych rozmiarów Madonna z Dzieciątkiem (nad którą tak dumałam w 2008 roku – na zdj. obok), w badaniu w podczerwieni okazuje się być… Św. Krzysztofem z Dzieciątkiem. Komu jednak przeszkadzałby ten święty? Kościołowi, bo tak naprawdę Krzyś nie jest świętym, został z listy definitywnie skreślony. Tłumaczyło by to, dlaczego w jakimś momencie freski były zbyt odważne na tamte czasy i zostały przemalowane na takie bardziej religijne w wymowie, takie z zadęciem, serio.


Dygresja o św. Krzysztofie

To dziwaczny święty – mierzył ponoć 4 m wzrostu, miał ogromną siłę i głowę szpetną jak psi pysk. Pracował nad Jordanem, pomagając przekraczać pielgrzymom rzekę – przenosił ich na własnych barkach. Pewnego dnia przeniósł dziecko – był to sam Chrystus. Olbrzym został więc  nazwany  Christoforos (Krzysztof) – z greckiego: niosący Chrystusa. To patron nagłej śmierci, chroniący przed kataklizmami (pożar, powódź). Przez swój „zawód” patronuje flisakom, żeglarzom, podróżnym, pielgrzymom, przewodnikom – i kierowcom. Kto spojrzy rankiem na jego wizerunek, będzie bezpieczny aż do wieczora. Dlatego dawniej malowano jego postać przy wejściach do kościołów, na basztach miejskich, na sztandarach, kamienicach przy ruchliwych ulicach (takie kamienice w średniowieczu nazywano "Krzysztoforami").


Legendy arturiańskie w średniowiecznej Polsce
Skąd jednak w małej śląskiej wsi, tysiące kilometrów od wysp brytyjskich, wzięły się opowieści o Lancelocie, królu Arturze, zamku Camelot i Rycerzach Okrągłego Stołu? Ja mam swoją hipotezę: w 1307 r. został zlikwidowany Zakon Templariuszy, wielki mistrz spalony na stosie w Paryżu (do tej pory piątek, 13-tego jest uważany za feralny, bo to był piątek, 13…). Część rycerzy zakonnych umknęła z Francji - w różnych kierunkach. Na śląskich ziemiach też bywali, że przypomnę 1241 r. i bitwę pod Legnicą z Tatarami, w której Templariusze brali udział po naszej stronie. Kto wie, czy nie właśnie na Dolny Śląsk dotarły wozy z sianem, skrywające niepojęte skarby zakonu? Wśród nich miał być św. Graal…
Jeśli nie skarby, to z Templariuszami mogły do nas dotrzeć legendy arturiańskie – trzon zakonu tworzyli przecież francuscy rycerze z rejonu Langwedocji i Prowansji, a tam narodziła się kultura trubadurów opiewających szlachetne czyny rycerzy, także anglosaskich. Zresztą, historię o Templariuszach, strażnikach św. Graal itd. znajdziecie u Dana Browna.

Wróćmy więc do Siedlęcina. Ilu historyków sztuki oglądało freski – tyle było i jest interpretacji. Jedni twierdzą, że fragment fresków dotyczy fundacji klasztoru –prawdopodobnie w Krzeszowie. Widzą więc na malowidłach księcia Bolka I z dworem, orszakiem zakonników i rycerzy na koniach. W 1918 r. badacz niemiecki P. Knoetel uznał freski za ilustrację legendy o Iweinie, rycerzu Okrągłego Stołu.
W skrócie treść legendy: Iwajn mąci wodę w Zaczarowanym Lesie, przez co sprowadza straszliwą burzę. Zaatakowany przez tajemniczego pana zdroju, rani go śmiertelnie. W pościgu za umierającym trafia na zamek, gdzie podczas pogrzebu zakochuje się w młodej wdowie po swym przeciwniku, Laudynie. Udaje mu się pozyskać wzajemność Laudyny i jej rękę. Po ślubie wyrusza szukać rycerskich przygód, przekracza jednak wyznaczony termin powrotu i zostaje odrzucony przez żonę. Z rozpaczy błąka się, wpada w szaleństwo, ratuje lwa, który odtąd go nie odstępuje. Na koniec uleczony zyskuje przebaczenie żony i jej dozgonną miłość.
Inną tezę ma Rita Probst, która w latach 30. ub. wieku badała malowidła w podczerwieni – i odkryła, co wspomniałam, że wiele postaci zostało przemalowanych. Rita przytacza inne legendy. Z kolei polska badaczka, Krystyna Secomska uważa, że freski przedstawiają dzieje Aleksandra Wielkiego. Tylko Jacek Witkowski twierdzi, że to kolorowa opowieść (jakby... komiks) o sir Lancelocie – jej najważniejsze epizody.
W skrócie ta legenda: Lancelot od 18. roku życia przebywał na dworze króla Artura. Jego odwzajemniona miłość do żony króla - Ginewry, stała się powodem upadku króla. Ta miłość, jako grzeszna, zamknęła też Lancelotowi możliwość zdobycia Graala. Mimo tego Lancelot zdołał cudownie uleczyć rycerza, którego mógł uzdrowić tylko największy rycerz świata. Lancelot był też ojcem Galahada (znalazcy Graala), którego spłodził na skutek intryg czarodziejki. Omotała go ona napojem miłosnym, myślał, że jest z Ginewrą, a był z inna damą... Gdy wydał się jego związek z Ginewrą, Lancelot uciekł, a Ginewra została skazana na spalenie na stosie. Lancelot oczywiście uratował ją przed śmiercią. Jednak po pewnym czasie Lancelot wyrzekł się miłości i udał się na wygnanie. Tam, dowiedziawszy się, że Ginewra złożyła śluby zakonne, został pustelnikiem. Umarł po śmierci ukochanej.

W Siedlęcinie jest scena, w której rycerz obejmuje ramieniem kobietę. To Ginewra. Kochankowie na fresku trzymają się za lewe ręce, a to symbol nieprawego związku. Na innym rysunku Lancelot dotyka ręką chorego wojownika. To znak uzdrowienia, ale dlaczego chory rycerz ma… trzy nogi?! Zagadka...
Wdowa po Bolku II Świdnickim sprzedała w 1368 roku wieżę dworzaninowi von Redern, ten zaś w czasie przebudowy dodał trzecie piętro i nakrył obiekt dachem. Na freskach pojawia się herb von Redenów i Zeidlitzów, z nimi spokrewnionych. Od 1732 roku do końca II wojny właścicielami Siedlęcina była rodzina Schaffgotschów. 

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Chciałam tylko zachęcić do małej wyprawy - na wieżę! W każdym miejscu bogatym w historię da się znaleźć jakiś pasjonujący wątek. Tu - miłosny, a jakże współczesny jednocześnie...


35 komentarzy:

  1. Trzy lata mieszkałam w Jeleniej. Miałam koleżankę w klasie z Siedlęcina. I nic o takim cudzie nie słyszałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, Edytko - przecież najciemniej jest pod latarnią!!! (to a propos koleżanki z Siedlęcina...). Ale proszę, jaki bogaty podróżniczo życiorys - i tu byłaś ! (w pobliżu prznajmniej)... Pozdrawiam serdecznie z huraganowego już w porywach Wroclove!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się żę opisałaś ten obiekt, wieża jest rzeczywiście interesująca, oglądałam ją już jakieś 15 lat temu, dopiero porządkowano wnętrza i rozpoczynano ratowanie zniszczonych fresków, bo przez długie lata istnienia PGR-u składowano tam zboże, wiem to z opowieści od tubylców, którzy wtedy za drobną opłatą wpuszczali ciekawskich turystów do wnętrza wierzy, freski są cudowne naprawdę warto je obejrzeć!!! robią duże wrażenie! Polecam!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. "To obecnie zabytek klasy zerowej w Polsce" - szanowna autorko, czegoś takiego jak zabytek klasy zerowej nie ma w Polsce już od ponad 30 lat. rozumiem pospiech związany z przygotowaniem artykułów, ale takie kwiatki to po prostu kompletna kompromitacja...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zanudziłaś:) Bardzo ciekawy wpis! Musze się tam wybrać. A od siebie polecam zajrzeć na http://www.insygnus.pl Są tam opisane odrestaurowane dawne zamki, pałace, dwory w nowej funkcjonalności...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowna Pani Autorko, "secundo", a nie "sekundo".

    OdpowiedzUsuń
  7. nie cierpię budowli sakralnych,które są świadectwem totalnej indoktrynacji parafian,wieśniaków,analfabetów a templariusze to mieli prędzej łupy a nie skarby.

    OdpowiedzUsuń
  8. masz rację, ale w powszechnym używaniu pojecie "0" jednak funkcjonuje, dla mniej wtajemniczonych zawsze będzie to oznaczać zabytek przez duże "Z"
    i pewnie o to autorce chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawy artykuł.brawo!!!!ja mieszkam od 50 lat na tych terenach(pilchowice)ala ciągle odnajduję coś nowego.historia prawie jak z Dana Browna.pisz więcej!pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisała jadwiga bez spacji i przecinków.

    OdpowiedzUsuń
  11. P0lecam k. jelonki zamki Bobrowniki, Wojanów, Karpniki 6 szt. Komuna je zdekapitalizowała. W Mysłakowicach w zamku jest szkoła ok 5 km dalej jest góra mrówcza. Między nimi jest podziemne przejście gdzie moja mama urządzała sobie spacery.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wieża książęca w Siedlęcinie nie jest budowlą sakralną, a świecką. A unikalność frezków jest właśnie taka, że są to jedne z najstarszych malowideł o tematyce świeckiej na terenie obecnej Polski.
    ps. Indoktrynacja ludzi była i jest prowadzona obecnie w wspomnianych budynkach sakralnych(pewnie ma pani na myśli kościoły, inne religie tez posiadaja miejsca kultu-indoktrynacji), ale już chyba z mniejszą siłą oddziaływania(patrz ostatnie wydarzenia w Poznaniu).
    Tę role skutecznie przejeły obecne media ze swoją wizja świata i jest pani dość wyraźnym tego przykładem.
    Proponuję dokształcić się w zakresie średniowiecza i Templariuszy, albo nie pisać stereotypowych bzdur tym temacie . Może się pani skupi raczej na jakimś show w tv, jest tego dużo, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lepsze zdjęcia tu:

    http://www.fotografia-sklep.pl/www.fotografia-sklep.pl/SIEDLECIN.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Te "zamki" to tzw.Dolina Pałaców i Ogrodów. Lub inaczej dolina królów.
    Też polecam.
    Jak toś lubie takie klimaty a będzie w JG to proponuję zacząć od (nieoficyjalnie) najpiękniejszych ruin zamku Bolczów koło Janowic Wlk..
    -Chojnik, jazda obowiązkowa ;)
    -Wojanów Pałac- jest to już hotel, basen maja dobry i niedrogi.
    -osobiście polecam Dom Wdowy(+Pałac Łomnica) z dawnym śląskim folwarkiem-obiekt udostępniony do zwiedzania.
    -Pałac w Mysłakowicach w zeszłym roku(chyba) wrócił do przedwojennego właściciela.
    -ruiny "zamku" księcia Henryka, Sosnówka.
    -wioska Bukowiec z mnóstwem obiektów, moje ulubione miejsce i wiele, wiele innych.
    Właściwie każd wiocha podsudecka ambitnemu turyście ma coś do zaoferowania.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najładniejszy jest zamek Chojnik w Sobieszowie

    OdpowiedzUsuń
  16. Acha i do wieży w Siedlecinie najlepiej(moim zdaniem) wystartować spod wieży Krzywoustego, zwanego "grzybkiem". Prowadzi stamtąd łatwy szlak-scieżka dydaktyczna. Jednak moja propozycja jest taka, aby przejść przez most kolejowy na Bobrze na druga strone i dalej ścieżką jak najbliżej brzegu. Czasem bardzo blisko ;). Nie polecam wyprawy z małymi dziećmi czy po deszczu. Ale warto. Tak dojdziemy do Perły Zachodu(pierwsze wejście od tej strony nad jezioro Modre zwaliło mnie z nóg;)) i dalej już droga do Siedlęcina. Wrócić natomiast można już drugą stroną, czyli wytyczonym szlakiem-drogą rowerową.
    Kto nie był to niech naprawi ten bląd ;)
    ps.W siedlęcijskiej wieży działa grupa rekonstrukcji historycznej....
    Wikingowie...nad Bobrzańscy ;)
    Podobno warto zobzczyć też kościół w samym Siedlecinie, bo jest podobno przepięknie odnowiony. Nie byłem, nie chciało mi się za kluczami po parafii ganiać
    ps2. Dla turysty inteligenta.
    Wrto wziąć ze sobą jakiś pieniądze, bo na terenie wieży jest sklep gdzie oprócz pamiatem można kupić naprawdę ciekawe i ciężko dostępne książki. O regionalnej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  17. witam, ciekawa i cenna uwaga, czy mógłbym prosić o dokładniejszą lokalizację tego podziemnego przejścia?
    pozdrawiam
    Zbyszek Miciuła

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak z ciekawości... 13.10.1307 wypadał w piątek... to data spalenia Wielkiego Mistrza czy może data aresztowań i rozpoczęcia nagonki na Templariuszy?

    OdpowiedzUsuń
  19. W miejscowości Stara Łomnica w gminie Bystrzyca Kłodzka obok kościoła jest podobna wieża ,ale z powodu braku środków nie restaurowana.Czeka ją los jak wiele zabytków na Dolnym Śląsku.Może by minister od kultury wspomógł gminę by ożywić zabytek... nie tylko kościoły i synagogi wymagają nakładów!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. W Siedlęcinie śmierdzi z bakutilu

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne miejsce, odwiedziłam je w czasie jednej z rowerowych wypraw. A jako miłośniczka wież i baszt musiałam i tę wieżę odwiedzić. A jeśli o basztach mowa- zapraszam na Basztę kaszaną w Trzebiatowie na Pomorzu Zachodnim.

    OdpowiedzUsuń
  22. Minister kultury z Wrocławia niczego dla zabytków Dolnego Śląska nie zrobi. Sorry, taką linię ma nasza władza.

    OdpowiedzUsuń
  23. Po wiedzę o Templariuszach odsyłasz do Dana Browna?! Wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  24. polecam ciekawe miejsca w Borach Tucholskich: np. w Łyskowie koło Tucholi w dawnym PGR "wieża" należąca kiedyś do MASONERII, Piła Młyn - stara kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego "Montania", podzielcie się fajnymi miejscami w Borach Tucholskich i opowieściami o nich, pozdrawiam i zapraszam: www.inokajaki.pl

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie. To data aresztowania Templariuszy !

    OdpowiedzUsuń
  26. 13.10.1307 , to data pojmania wielu Templariuszy, a Wielkiego Mistrza spalono ok. dwa lata później, gdy nie złamał się pod torturami.

    OdpowiedzUsuń
  27. To prawda.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacques_de_Molay
    Ale tylko w królestwie Filipa Pieknego.
    W innych krajach tak nie było. To długa historia i uogólniając to spora część Templariuszy znalazła schronienie w Anglii(głównie Szkocja) i na półwyspie Iberyjskim.
    Porto Grale - Portugalia, tu wiedzie trop owego Grala.

    OdpowiedzUsuń
  28. Brzmi bombowo, jak się oderwę od Dolnego Śląska, to zajrzę. Pozdrawiam Inowrocławianina - studiowałam w Toruniu 5 lat, uwielbiam te rejony!

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziękuję pięknie za zaproszenie, mam nadzieję, że w jakimś nieokreślonym bliżej czasie - ale dotrę. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Aha, bardzo fajny blog, wciągnę go do swojego blogrolla (niestety, blogi z blogspota nie wchodzą mi na "ulubione" :-(

    OdpowiedzUsuń
  31. Super, rzeczowe wskazówki, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Fakt, Panie Wielki Korektorze

    OdpowiedzUsuń
  33. Super ta strona jest! na pewno skorzystam, a przede wszystkim wciągnę do blogrolla mojego...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie bardzo rozumiem, gdzie ta kompromitacja? Ocena chyba zbyt surowa. Jestem osoba w wieku, dla której określenie zabytek klasy zerowej jest jednoznaczne z jego wyjątkowością, i tylko o to mi chodziło. Nie masz większych problemów, człowieku?

    OdpowiedzUsuń