wtorek, 10 lipca 2018

Pyton kontra troskliwa teściowa

Od dwóch dni media informują o znalezionej w Konstancinie-Jeziorna wylince prawie 6 metrowego pytona. Wzywa się mieszkańców  do ostrożności itp.

Moja poranna rozmowa z mamą, we Wrocławiu. Mama: - Słuchaj, w Warszawie jakiś pyton grasuje. Niech Andrzejek (czyli zięć) będzie ostrożny, nie chodzi nad rzekę, tak mówią w radiu, bo może być ten wąż głodny...
Ja, rozbawiona: - Ależ mamuś, Andrzejek pracuje na Starej Ochocie, nie w Konstancinie-Jeziorna!
Mama, z troską: - No ale gdzieś się z kolegami umawiał, żeby uważał!
Ja, nadal rozbawiona: - Dobrze, powiem mu...

Dzwonię do męża. Nadal rozbawiona: - Słuchaj, mama ci mówi, żebyś nie chodził nad rzekę, bo pyton grasuje.
Mąż: Nie chodzę nad rzekę, będę w Parku Szczęśliwickim, nie w Konstancinie...
Ja, łagodnie: - Wiem, ale powtarzam, bo mama się martwi.
Mąż, pocieszająco: - Powiedz mamie, że może mnie tu w biurze pyton nie dopadnie, bo na parterze ochrona jest!


poniedziałek, 9 lipca 2018

Dzieje pewnej korespondencji z 1997 roku....

Znalazłam w kompowym archiwum swój tekst z 1997 roku! Taka humoreska, która ma zaskakująco aktualne nadal brzmienie... Poczytajcie:


DZIEJE PEWNEJ KORESPONDENCJI...

Do miesięcznika porad intymnych „Twoje sekretne miejsce” nadszedł list od młodej czytelniczki, Kariny: „Mam jedenaście lat i już swoje sekretne miejsce. Ostatnio schowałam tam sobie cały zapas ulubionej gumy do rzucia (pisownia oryginalna, przyp. red.) o smaku truskawkowym. Niestety, ktoś mi ją ukradł. Nie wiem, kogo podejrzewać, ostatnio wkuwałam przyrodę z Jackiem z V B. Co robić?”
Red.: Droga Karino, obawiamy się, że Twoje sekretne miejsce nie jest zupełnie tożsame z sekretnym miejscem, o które chodzi redakcji. W sprawie zniknięcia cennego zapasu gumy do żucia (zwróć uwagę na pisownię „żucia”) radzimy napisać do tygodnika detektywistycznego „Tajemniczy Don Pedro”. Nasza dobra rada: uważaj jednak na Jacka!

Do tygodnika detektywistycznego „Tajemniczy Don Pedro” nadszedł anonimowy list: „Pisałam już do sekretnego miejsca, ale kazali mi do Was, bo znikła (pisownia oryginalna, przyp. red.) duża ilość cennej gumy (truskawka), nie piszę do czego, bo zrobię byka. Mam kłopoty z „rzuciem” i podejrzenia. Oszczegali (pisownia oryginalna, przyp. red.) mnie jednak przed Jackiem.”
 Red.: Droga, anonimowa Czytelniczko. Domyśliliśmy się, że przesłałaś nam zaszyfrowaną informację o aferze przemytniczej. Guma (truskawka) to prawdopodobnie narkotyki. Gość o pseudonimie „Jacek” jest nam skądinąd znany, spróbujemy własnymi kanałami poinformować służby specjalne (sekretne miejsce, które Ciebie zignorowało) o planowanym przerzucie. Dziękujemy za cynk.

List redakcji tygodnika detektywistycznego „Tajemniczy Don Pedro” do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych / Szef Wydziału Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej / Tajne / Poufne: „Szanowny XYGKEJK 74655   9384, redakcja „Tajemniczego Don Pedra” otrzymała cynk od anonimowego informatora z kręgów przestępczych (świadczy o tym nieporadna stylistyka i ortografia listu), o planowanym przerzucie nowego narkotyku (jakaś odmiana „ekstazy” o nazwie „truskawka”) via „Jacek”. Przesyłamy ów list do wglądu.”

Telegram szefa wydziału Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o kryptonimie XYGKEJK 74655 9384, przesłany redakcji „Tajemniczego Don Pedra”: „Gratuluję czujności. Zajmiemy się sprawą.”

Szyfrogram szefa wydziału w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych o znanym już kryptonimie - do szefa Urzędu Ochrony Państwa: ”Zenek, dostałem cynk  niby o przerzucie narkotyków, na szczęście ci durnie z „Tajemniczego Don Pedra” nie połapali się, że chodzi o papiery. Wcięło nasze akta z czerwonej teczki (truskawka). Przerzut do sekretnego miejsca załatwił „Jacek”. Jak my go nie załatwimy, to leżymy. Działaj!”

Zaszyfrowana odpowiedź z UOP-u brzmiała krótko: „Leżymy”.

Notatka prasowa: „W dniu dzisiejszym podał się do dymisji szef Urzędu Ochrony Państwa oraz szef Wydziału Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej  w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Obaj zamieszani są w aferę słynnych już, truskawkowych teczek. W chwili obecnej trwa śledztwo, do którego włączyły się służby wywiadowcze i kontrwywiad.”

Karina, jedenastoletnia czytelniczka tygodnika porad intymnych „Twoje sekretne miejsce” po raz drugi napisała do ulubionej redakcji: „Kochana redakcjo, wszystko się odnalazło. Miałam jeszcze jedno sekretne miejsce i zapominałam, że tam schowałam swoją ulubioną gumę do żucia w dużych ilościach. Ale Jacek się obraził i wkuwa teraz przyrodę z Kaśką z V C.”
 Red.: A radziliśmy Ci, Karinko, żebyś na tego Jacka uważała!


sobota, 7 lipca 2018

Kibic

Taka sytuacja: trwa Mundial. Oglądamy akurat  mecz Belgia-Brazylia. Pijemy piwo (co nie jest bez znaczenia dla trzeźwego oglądu). W drugiej połowie meczu A. zwierza mi się nagle:
- Wiesz, ja kibicuję Australijczykom.
- Yyyyyyyyyy????

czwartek, 5 lipca 2018

Szlakiem Czarnej Madonny po Europie...

Przeczytałam (z trudem) sensacyjną książkę bardzo znanego polskiego pisarza, Remigiusza Mroza, pt. „Czarna Madonna”. Z trudem, bo wg mnie szkoda „ócz”, ale wątek religijno-mistyczno-artystyczny, dotyczący słynnego na cały świat wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, przypomniał mi o temacie, który intrygował mnie przed laty.

To przeszłe zainteresowanie tematem Czarnych Madonn było wynikiem lektury książek o Templariuszach, świętym Graalu, potem zaczytywania się w Danie Brownie itd. Wydaje się, że z antropologicznego punktu widzenia Czarna Madonna jest wizualizacją archetypu Bogini Matki. Różnie je nazywaliśmy przed tysiącami lat: Kali, Kybele, Artemida. Temat naprawdę fascynujący, nawet kilka podróży wyszło mi ich śladem - i o nich za chwilę...
 
Niejedna Czarna Madonna...
Chodzi tu o malarskie lub rzeźbiarskie przedstawienia Marii i Jezusa, na których oboje mają ciemną, wręcz czarną karnację skóry. Niektóre Czarne Madonny twarze i dłonie mają czarne, a ubrania kolorowe. Niektóre zaś są bizantyjskimi ikonami, dlatego ich cera na malowidle jest ciemna, bo zgodna z faktycznym kolorem skóry palestyńskich Żydów w I wieku n.e. Są też niektóre Madonny ciemne, ponieważ są wyrzeźbione z ciemnego drewna lub odlane w ciemnym metalu. Wiele takich „czarnych” przedstawień zostało zniszczonych podczas wojen religijnych, było ukrywanych. Niektóre wybielono na rozkaz urzędników kościelnych. 
W Europie jest mnóstwo takich wizerunków (mówi się nawet o liczbie pięciuset, 225 w Hiszpanii i tyleż we Francji!), większość jest otaczana czcią wiernych, wynikającą z cudownych właściwości, którymi te wizerunki słyną. Najczęściej ich pochodzenie objaśniają legendy, mówiące o cudownym ich pojawieniu się. Podobno ponad 30 wizerunków zostało stworzonych przez Łukasza Ewangelistę, inne zostały zesłane ludziom przez anioły lub samą Dziewicę Maryję. Wiele znaleziono w ziemi, w grotach, źródłach lub drzewach.
Jednym ze słynniejszych wizerunków Czarnej Madonny jest Matka Boska Częstochowska. Może być to dla niektórych nieco zaskakujące, ponieważ Kościół w Polsce unika używania tej nazwy w odniesieniu do obrazu z Jasnej Góry. Wielu badaczy sztuki utrzymuje nawet, że oblicze Marii i dzieciątka wcale nie jest czarne tylko ciemnobrązowe, a przyczyną tego koloru skóry jest okadzanie obrazu w dawnych wiekach dymem świec wotywnych. Ten właśnie nasz skarb narodowy jest tytułowym bohaterem powieści R. Mroza. Ale porzućmy książkę, moim zdaniem nie warto się nad nią pochylać, wróćmy do samej Madonny. Podczas moich podróży po Europie odwiedziłam (czasem przypadkiem, czasem z rozmysłem) trzy miejsca kultu Czarnej Madonny. Oto one:

TENERYFA (Wyspy Kanaryjskie)
Na Teneryfie sanktuarium Czarnej Madonny znajduje się w miejscowości Candelaria. Trafiłam tam przypadkiem, jeżdżąc po tej cudownej wyspie i odwiedzając wiele szalenie intrygujących, czy to pod względem archeologicznym, architektonicznym, przyrodniczym czy geologicznym, miejsc. Candelaria była po drodze. 
Bazylika i Królewskie Sanktuarium Maryjne Matki Bożej z Candelarii zostały zbudowane niedawno, w latach 1949–1959. Nie jest więc to zabytek architektury sakralnej, ale jest największą bazyliką Wysp Kanaryjskich i mieszka w niej patronka tych wysp, do której przybywają pielgrzymi, nawet z Ameryki Południowej i Karaibów. 
Piękna legenda mówi, że figurka została znaleziona przez pasterzy (Guanczów) w grocie przy plaży w 1392 r. W jednej ręce trzymała dziecko, w drugiej – zieloną święcę, stąd hiszpańska nazwa figury – Candelaria, bowiem w języku Guanczów nazywana była Chaxiraxi. Przestraszeni pasterze pobiegli zawiadomić o zdarzeniu księcia Acaimo, jednego z dziewięciu rządzących wyspą. Władca rozkazał im dostarczyć figurkę. Gdy pasterze unieśli posąg powróciły im siły, a wszelkie rany zabliźniły się. Rzeźba została umieszczona w grocie. Oddawano jej cześć jako Chaxiraxi, matce bogów. Guanczowie uważali figurkę za protektorkę lądu i morza. Czarny kolor skóry ma powiązanie z kolorem ziemi i to jest źródło jej niewyobrażalnej mocy.
Kiedy na wyspach pojawili się Hiszpanie (XVI w.) trafiła do zbudowanej (w 1562 r.) przez zakonników kaplicy, którą zniszczył później pożar. Madonna pomogła Hiszpanom nawrócić Guanczów na chrześcijaństwo. 
W roku 1826, podczas huraganu, morze porwało figurkę. Jej kopię wykonał Ferdynand Estevaz, oraz umieszczono ją we współczesnej, XX-wiecznej bazylice. Stoi w ołtarzu głównym, w przepysznych strojach. Zadziwia mnie umieszczenie dzieciątka w jej ręce – sprawia wrażenie, jakby miało zaraz wypaść… 
Udokumentowanych jest ponoć 65 cudów figurki. Co ciekawe, kolor jej twarzy czasami się zmienia… Raz w roku, 15 sierpnia (święto Wniebowzięcia Maryi) figurka jest ceremonialnie wynoszona w morze przez wybranego rybaka… Rytuały religijne zaczynają się już 14 sierpnia i z pewnością bardzo ciekawie jest być tam wtedy…
FRANCJA (Prowansja) 
Podobny rytuał wynoszenia figurki w morze panuje we urokliwej mieścince na południu Francji, w Saintes-Maries-de-la-Mer. Mieścinka mnóstwo ma atrakcji – jest kąpieliskiem Prowansji, bramą do unikatowego rezerwatu przyrody Camargue, miejscem corrid, w miejscowych restauracjach można zjeść steki z byka. 
Dla mnie największą atrakcją miasteczka był romański kościół warowny z XII w. skrywający mnóstwo tajemnic: Notre-Dame-de-la-Mer. 


Fantastyczne w nim jest też to, że można wejść na dach (jak na katedrę w Mediolanie...), a roztacza się stamtąd niebywały widok na morze:

 
Kościół jest celem pielgrzymek Romów z całego świata (zwłaszcza w dniu 24 maja). Przybywają tutaj, pielęgnując pewną chrześcijańską legendę. Otóż, około 40 lat po narodzinach Jezusa, trzy Marie – Jakubowa, Salome i Magdalena, oraz  Łazarz byli prześladowani w Jerozolimie. Wsadzeni w dziurawą łódkę bez żagla, skazani na pewną śmierć, dobili jednak do Francji. To miasteczko nazywa się teraz Les-Saintes-Maries-de-la-Mer. Tu działali jako pierwsi misjonarze. Maria Magdalena wyruszyła stąd dalej, by ewangelizować Marsylię, pozostałe Marie zostały w tym miejscu. 
Cyganie uważają, że ich księżniczka, Sara, miała wizję, że musi pomóc świętym, którzy byli obecni przy śmierci Jezusa. Kiedy zobaczyła łódź walczącą z falami rzuciła płaszcz na morze i pomogła trzem Mariom bezpiecznie dotrzeć do brzegu. Wkrótce stała się pierwszą nawróconą we Francji. Inna legenda głosi, że Sara jest córką Jezusa i Marii Magdaleny, świętym Graalem, skrywającym Jego krew. Jej figura, zwana Czarną Madonną, chociaż nie przedstawia Maryi, ubrana w obfite, zdobne szaty, znajduje się w krypcie kościoła i jest otaczana wielką czcią. 


Cyganie czcili niegdyś boginię Ishtari. Raz w roku nieśli jej statuę na ramionach do morza, aby otrzymać błogosławieństwo. Teraz Sara jest niesiona do morza.Każdego roku, w dniach 24-25 maja, wielki tłum europejskich Cyganów, turystów i lokalnych katolików gromadzi się, by przenosić figury Sary, Marii Salome i Maryi Jakubowej do wody, a następnie z powrotem do kościoła. Dopiero w 1935 r. Cyganie uzyskali pozwolenie na zanurzenie królowej w morzu.
Rytualne zanurzanie wizerunków świętych znane jest w wielu kulturach – np. Rzymianie kąpali tak boginię Kybele, a Hindusi – boginię Durgę…

HISZPANIA - Montserrat (Katalonia)
Spektakularnie położony klasztor Benedyktynów opiekuje się świętością Katalonii – Czarną Madonną z Montserrat - La Morenetą. Jest to figurka Madonny wykonana z drewna topoli, polichromowana, prawie metrowej wysokości. Obydwie postaci przystrojone są w złocone szaty i korony. W prawej dłoni Madonny znajduje się kula. Dzieciątko trzyma… ananasa.


Wokół pochodzenia figurki powstało wiele legend. Jedna z nich głosi, że po ukrzyżowaniu Chrystusa Katalończycy wysłali do Palestyny okręt z delegacją, której zadaniem było chronić Matkę Boską. Ta w podziękowaniu za ten gest obiecała wysłać do Katalonii jednego z apostołów, św. Piotra, który wziął ze sobą figurkę Maryi z Dzieciątkiem wyrzeźbioną przez Św. Łukasza za pomocą narzędzi podarowanych mu przez św. Józefa. Rzeźba była bezpieczna do czasu inwazji muzułmańskiej w VIII wieku.  Wtedy to ukryto ją w górach Montserrat.  Ponownie została odnaleziona przez pasterzy w roku 880. Chwilę tę poprzedziły cudowne wydarzenia. Kolejny cud nastąpił, kiedy biskup podjął decyzję o przeniesieniu jej do klasztoru w Manresie. Rzeźba nabrała nadnaturalnej wagi, co zinterpretowano jako chęć do pozostania w tamtejszych górach.
Nauka wykluczyła tezę, że figurka pochodzi z I wieku naszej ery. Według badań wykonano ją w XII wieku, a potem wielokrotnie przemalowywano. Obecnie pielgrzymi defilują przed figurką, zazwyczaj czekając w długiej kolejce. Jednak po drodze mija się cuda architektury i malarstwa, więc jest to przeżycie natury estetycznej na pewno.Nauka wykluczyła tezę, że figurka pochodzi z I wieku naszej ery. Według badań wykonano ją w XII wieku, a potem wielokrotnie przemalowywano. Obecnie pielgrzymi defilują przed figurką, chronioną szybą z pleksi, z wyciętym otworem, by móc pocałować lub dotknąć kuli, trzymanej przez Maryję, i zazwyczaj czekając w długiej kolejce. Jednak po drodze trzeba wejść na schody, bogato zdobione, tak że mija się cuda architektury i malarstwa, więc jest to przeżycie natury estetycznej na pewno.

Wrocławski "czarny" akcent
To tylko trzy odwiedzone przeze mnie Czarne Madonny. Kiedy zgłębiałam temat, okazało się, że w wielu wizytowanych przeze mnie miejscach w Europie znajdują się takie wizerunki, ale nie byłam tego akurat wtedy świadoma. 
Na deser pokażę Wam bardzo tajemniczą rzeźbę Czarnej Madonny, która  mieszka w Kościele Garnizonowym św. Elżbiety (przy wrocławskim Rynku) – nie znalazłam nigdzie informacji, co to za posąg, z jakiego pochodzi okresu itp.:


Dopisek z dn. 10 lipca 2018: 
Ja to jakiś prorok jestem... Kilka dni (8 lipca) po tym, jak zajęłam się tematem Czarnej Madonny, miłościwie nam panujący premier podpisał na Jasnej Górze akt zawierzenia Polski Czarnej Madonnie: Jasna Góro, Czarna Madonno, miej w opiece naród cały, który żyje dla Twej chwały" - mówił na pielgrzymce Radia Maryja Morawiecki. W religijnym uniesieniu zapomniał o rozdziale Kościoła od państwa, a swoich oponentów potraktował Sienkiewiczowską metaforą "podkopu pod Polską". Bogojczyźniany list od Kaczyńskiego odczytał Błaszczak, a od Dudy - jego minister. W takiej właśnie kolejności...

I teraz strach się bać. Innowiercy i ateiści - na stos????