niedziela, 27 września 2020

Zupa z jabłek, czyli jabłczanka

Obfitość jabłek w moim ogrodzie sprawiła, że w szale przetwarzania preparuję różne smakowite dania: kompot z jabłek, ciasto z jabłkami, czyli szarlotkę, ryż z jabłkami i... jabłczankę.

Ta ostatnia przypomniała mi się nagle. Takie wspomnienie z lat 70- i 80-tych, kiedy różnorodność artykułów spożywczych mieściła się skromnie w tuzinie chyba i każda gospodyni domowa główkowała jak uatrakcyjnić codzienne menu. Robiło się kotlety z mortadeli, smażyło ser w panierce, piekło ziemniaczki w piekarniku itp. Moja mama gotowała m.in. zupę z jabłek, którą jadało się z ziemniaczkami puree. Zupa była po prostu gęściejszym kompotem, zabielonym śmietaną, a dodatek ziemniaków utłuczonych z masełkiem miał nadać temu daniu bardziej obiadowo-sycący charakter. 

No to po latach i ja zrobiłam jabłczankę, prawdziwe danie vintage, wpisujące się w jakże modny trend eko, superfood, vege czy co tam chcecie (no z vege jednak przesadziłam, bo śmietana vege nie jest). Oto dowód zdjęciowy:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz