środa, 14 października 2020

Napad kreatywności kulinarnej

Dzień deszczowy i pochmurny, zimno, wietrznie - nic, tylko włączać piekarnik!

Postanowiłam zdziałać dziś w kuchni coś więcej, niż tylko obiad. W lodówce czekały 3 białka po jakimś daniu z samymi żółtkami, więc pomysł mnie naszedł deserowy: kokosanki! Bezy byłyby wprawdzie prostsze, bo problem z kokosankami polegał na tym, że nie miałam... wiórek kokosowych. Ale co to za sztuka zrobić kokosanki, gdy dysponuje się wiórkami, ha? Znalazłam w czeluściach szafki kuchennej mąkę kokosową, godne zastępstwo wiórków, więc już nic nie było w stanie mnie powstrzymać. 

Piana z białek wyszła cud-miód. Mąka kokosowa, dosypana na oko, trochę się za mocno wchłonęła, ale to nic. Czymś ją rozrzedzę, np. musem winogronowym, własnoręcznie preparowanym w zeszłym roku do słoików jako polewa do lodów! Tak to mus zagościł i zagęścił masę kokosowo-białkową. Zrobił się produkt elastyczny w formowaniu, co natychmiast wykorzystałam do ulepienia kilku kulek (cholera, kokosanek wyszłoby mi ze czterdzieści!). 

Jeszcze tylko piknięcie piekarnika, że jest odpowiednia temperatura (180 st.) i kulki wylądowały w piecu. Po ok. 30 minutach wyszło to:

Ładne prawda? I rozpływają się w ustach. Niestety, z sypkości, a więc pylicy można dostać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz