piątek, 13 października 2017

Trzynastego - zawsze w grudniu jest wiosna!

Ludzie dzielą się na przesądnych i racjonalnych. Przesądni spluwają na widok czarnego kota, przebiegającego drogę, wieszają podkowy na drzwiach domu, unikają liczby trzynaście, szukają czterolistnej koniczyny. Racjonalni na widok czarnego kota dodają gazu, podkowy oddają na złom i dziwią się, gdy w hotelu nie ma pokoju numer trzynaście… Koniczyna ich nie rusza, wolą róże.

Jednak wydaje się, że nawet racjonaliści drżą przed piątkiem, który wypada trzynastego dnia miesiąca… A to się nam właśnie wydarzyło dziś. Dlaczego kumulacja trzynastki i tego dnia tygodnia wzmacnia pecha?

Powodów jest co najmniej kilka. Trzynastka jako taka jest liczbą przeklętą. Następuje po doskonałej dwunastce: mamy dwanaście miesięcy, dwanaście znaków zodiaku, tuzin jest taką zgrabną liczbą, kompletną. W Biblii często wymienianą: Jakub miał 12 synów, było 12 pokoleń Izraela, 12 apostołów, ale także: 12 bogów olimpijskich i nawet flaga Unii Europejskiej ma 12 gwiazdek. Trzynastka jest liczbą nieharmonijną i przerażającą, np. w tarocie trzynastą kartą Wielkich Arkanów jest Śmierć.

Teraz weźmy z kolei piątek: w cywilizacji chrześcijańskiej to przecież dzień ukrzyżowania Jezusa – a więc tragiczny. Połączenie piątku i trzynastki to zwielokrotnienie złej energii tego dnia. Mówi się, że od XIV w. postrzeganie tego dnia jako pechowego miało związek z aresztowaniem Templariuszy – potężnego zakonu, oskarżonego potem o liczne haniebne czyny, stąd tortury rycerzy i spalenie na stosie Wielkiego Mistrza, który przeklął króla Francji i papieża wtedy. Podobno dlatego właśnie trzynastego w piątek uznawany jest za pechowy, bo aresztowania odbyły się, na rozkaz króla, w tym dniu jednocześnie w wielu miejscach.

Czarodzieje twierdzą, że jeśli w tym czasie wypadnie pełnia, pech piątku trzynastego zostanie bardzo wzmocniony. Podobno taka kombinacja czynników powoduje zmiany w zachowaniu ludzi, wzrost przestępczości, wypadki, choroby i jest gwarancją, że nic w tym dniu nam się nie uda.

Już zatem sama nie wiem, czy uciekać, czy przeciwnie – zamknąć się w domu i nie wychodzić na zewnątrz. W sumie nigdy nie wiadomo, czy nie ma jakiegoś ziarenka prawdy w tym przesądzie… I mimo, że nie jestem przecież ofiarą paraskewidekatriafobii (czyli lęku przed piątkiem, trzynastego) jakiś tam cień niepokoju towarzyszy mi przez cały dzień, zwłaszcza gdy mam w planie podróż itp.

Myślę jednak, że czas to zmienić: im więcej lęku i obaw – tym więcej negatywnych rzeczy może się zdarzyć. Lepiej po prostu traktować ten dzień jak każdy inny, zacząć go z uśmiechem, jak zwykle, i wykonywać swoje zadania, jak zwykle. Bo jak śpiewała  Kasia Sobczyk: "Trzynastego zawsze w grudniu jest wiosna!" lalalalala....