wtorek, 26 października 2021

Świata nazywanie...

Mam taką manię: lubię nadawać imiona swoim samochodom, oraz domom.

Okazuje się, w kwestii samochodowych imion, że wg różnych badań jestem albo w połowie normalna, albo tylko w 1/5. Otóż, wg badań Brytyjczyków, ponad 50% posiadaczy samochodu nadaje mu imiona. Z kolei w wyniku badania TNS OBOP wykonanego na zlecenie firmy Shell w 2011 r. stwierdzono, że Polacy przywiązują większą wagę do sprawności technicznej samochodu, niż do własnego zdrowia! W dodatku 83% Polaków biorących udział w w/w ankiecie (w sumie było to 500 osób) uważało, że samochody mają duszę i osobowość. Z tych samych badań wynikło, że 22% kierowców nadaje imiona swoim autom. Czyżby Brytyjczycy byli dwukrotnie mocniej związani ze swoimi pojazdami? :-)

Jeśli chodzi o imiona moich aut, to były już: Pikuś (nasz małżeński pierwszy maluch, czyli fiat 126 p), Fordzisław I Burgundzki (Ford Sierra w kolorze jak w/w, który dostałam w spadku po Andrzejku i był tylko mój), Mordeczka (Mazda 626 w amerykańskiej wersji Cronos - też moja), Fordzisław II Wspaniały (Ford Mondeo w kolorze starego złota, mój, a jakże!), Kiła (Kia clarus - auto Andrzejka, które zyskało takie imię dzięki głuchocie naszego sąsiada, który nie zrozumiał nazwy oryginalnej), i wreszcie moja najukochańsza i najpiękniejsza na świecie Bella (czyli Alfa Romeo 159):


Nota bene, Bella jest ze mną od 2010 roku! Wierność to u mnie niesłychana! Został też już nazwany najnowszy samochód Andrzejka, ochrzczony przeze mnie Oktawianem (Skoda Oktavia).

Co do nadawania nazw domom w Polsce... Jeśli są to obiekty nastawione na turystów - to oczywiście nazwa własna dopełnia adres takiego pensjonatu, agroturystyki, kwatery noclegowej itp. Natomiast domy "zwyczajne", mieszkalne, rzadko mają u nas swoje indywidualne nazwy. Mnie zainspirowała Andaluzja, gdzie prawie na każdej willi jest pięknie wyeksponowana nazwa, wykonana z ozdobnych azulejos. Zatem jako jedną z pierwszych pamiątek z podróży do Hiszpanii przywieźliśmy dwie cyferki z numerem domu. Po kilku latach, gdy odnawialiśmy z sąsiadami elewację, wpadłam na pomysł zawieszenia tabliczki z nazwą na ścianie domu. Tym bardziej, że przy wejściu do budynku znajduje się intrygujący wykusz, w którym niegdyś, gdy kupowaliśmy nasz apartament, stała głowa kobiecego posągu, zaginiona w trakcie prac remontowych. Ponieważ miałam ceramiczną figurkę kota, pomyślałam, że wykusz będzie w sam raz dla niej. Figurka w naturalny sposób stworzyła nazwę domu. Teraz więc nasze gniazdko w willi, która jest o rok starsza od mojej Mamy, nazwaliśmy z włoska willą 

pod Białym Kotem :-) Tabliczkę robiła na zamówienie artystka-ceramik.

A nasza ostatnia miłość, czyli letnia rezydencja nad jeziorem, też ma już swoją nazwę i nawet wykonaną na zamówienie przez koleżankę-artystkę ceramiczną tabliczkę! Na razie wprawdzie wizytówka cierpliwie czeka na umieszczenie jej na ścianie domu, ale już cieszy oczy, we wnętrzach:


Myślę, że będzie pasować do domu, który w całej okazałości najlepiej widać na poniższej akwareli: