czwartek, 23 listopada 2023

Majorka - Gaudi tu pracował!

W czasie naszej podróży wycieczkowcem, zawinęliśmy też do portu w Palma de Mallorca. Już z morza, gdy zbliżaliśmy się do miasta widoczna była imponująca budowla, stojąca jakby na samym brzegu... Katedra La Seu.

Widok był wspaniały. W pełnym słońcu wyłaniała się masywna budowla ozdobiona filigranowymi wieżami i przyporami, z beżowego kamienia. Był to pierwszy, najważniejszy cel naszej wycieczki na lądzie.

Nie bez przyczyny jest tak dobrze widoczna. Jej wymiary, zwłaszcza 44-metrowa wysokość nawy głównej, plasują ją w czołówce katedr na świecie! W Europie jest bodajże drugą lub trzecią. 

Okazało się, że katedra też jest muzeum i wejście do niej podlega opłacie. Na szczęście bilet był dostępny, więc bez wahania zdecydowaliśmy się na wejście do monumentu. Budowana przez kilka wieków (od 1260 do 1600 roku), ale jej fundatorem był król Aragonii Jakub I. Wybudował świątynię w dowód wdzięczności za bezpieczne przypłynięcie do wyspy w czasie sztormu. Ukończono budowę w 1601 roku. Jednak trzęsienie ziemi w XIX w. zniszczyło mocno katedrę, konieczna była jej odbudowa. W 1851 r. w tym właśnie celu zaangażowany został Gaudi. No proszę, tego nie wiedziałam, ucieszyłam się bardzo, że jeszcze przed zawitaniem do Barcelony mogę mieć kontakt z Mistrzem... 

Jego autorstwa jest m.in. niezwykła dekoracja z korka, wisząca nad ołtarzem - baldachim:

Wnętrze katedry rozświetlają witraże, rozety, filtrujące światło, które maluje tu niezwykłe obrazy. Rozeta ma średnicę 11 metrów i jest największa na świecie! Oko gotyku.


Stolica Majorki jest jednym z najpopularniejszych celów turystycznych. Z wielkim lotniskiem, ogromnym portem mogącym przyjąć potężne wycieczkowce, jedną linią metra, łagodnym klimatem i atmosferą "Małej Barcelony" - jest perłą Morza Śródziemnego bez dwóch zdań. Czyste, zadbane miasto ze wspaniałymi budynkami. Secesyjne kamienice zachwycają swoimi dekoracjami, jedna piękniejsza od drugiej, całkiem jak w Barcelonie! Głowę urywało!


Była to moja pierwsza wizyta na Majorce i muszę przyznać, że zachęciła mnie do kolejnego przyjazdu, może jednak warto na troszkę dłużej.

wtorek, 21 listopada 2023

Neapol - miasto cudów, tajemniczych kultów, alchemików, artystów i świętych...

Odwiedziłam ponownie to niesamowite miasto całkiem niedawno. Od razu ruszyłam nadrobić zaległości w zwiedzaniu sprzed laty... Jednak nie uniknęłam nowych "ominięć". Znów powstała lista pominiętych, a fascynujących miejsc. Będzie pretekst, by do Neapolu wybrać się po raz trzeci!

Tym razem dotarłam do Neapolu drogą morską. Wycieczkowiec zaparkował zgrabnie w porcie, który znajduje się w samym sercu miasta. Do Starówki jest stąd parę minut piechotą. W pierwszej kolejności nadrabiałam zaległości, opisane w poście: https://zabawnaliteraturka.blogspot.com/2013/04/neapol-jacaranda-i-tajemnicze-szkielety.html. Potem był czas na nowe zachwyty. Jednak byłam w Neapolu tylko parę godzin, więc znów coś pominęłam! Np. nie dotarłam na cmentarz Fontanelle, który jest celem osobliwego kultu neapolitańskiego. Kult ten dotyczy opieki nad osieroconymi czy porzuconymi duszami. Na tym starym cmentarzu znajduje się mnóstwo czaszek i kości z czasów epidemii i innych nieszczęść, nękających miasto w dawnych wiekach. W tym kulcie chodzi o "adopcję" czaszki jakiegoś anonimowego zmarłego, otaczanie jej opieką (a więc czyszczenie, polerowanie, ozdabianie kwiatami, przemawianie do niej, budowanie kapliczek itd.). To wszystko odbywa się nie bezinteresownie! Czaszka ma się odwdzięczyć, i to konkretnie - zdrowiem, miłością i innymi dobrami, o które prosi adoptujący. Np. o podanie szczęśliwych numerów lotto... Kiedy po jakimś czasie adoptujący nie otrzyma dowodów wdzięczności, czaszkę porzuca i adoptuje nową... Kult ten został zakazany przez Kościół w 1969 r i wówczas cmentarz zamknięto, ale otwarto go ponownie w 2010 r. jako atrakcję turystyczną. I kult chyba ma się dobrze... 

kapliczka w bramie jakiejś kamieniczki 
Neapolitańczycy są bowiem mistykami z urodzenia. Zabobonni, religijni jakąś taką nieortodoksyjną czasem religijnością. Jak pisał o Neapolu, w którym przeżył 45 lat, nasz pisarz Gustaw Herling-Grudziński: Sama magia odgrywa w życiu Południa kolosalną rolę. Te rozmaite czary, zamawiania, niezamawiania, odmawiana, przywoływania, złe oko. (…) Łączą się z bardzo głębokim pragnieniem Cudu, którego przeżycie jak gdyby stawia tych ludzi na nogach. I dlatego dzień 19 września (dopisek mój: data śmierci św. Januarego) jest bardzo ważnym dniem w życiu Neapolu. Dla Neapolitańczyków ten Cud nie jest manipulacją.” Nie sposób być zimnym racjonalistą  w mieście, które przechowuje w katedrze relikwię: ampułkę z krwią św. Januarego, raz w roku objawiającą swoje cudowne moce... 

Duomo

ampułka z krwią św. Januarego

Krew świętego jest w dniu jego męczeńskiej śmierci wyciągana ze skarbca przez arcybiskupa i sprawdzany jest stan jej skupienia. Staje się płynna. Po wyjęciu ampułki ze skarbca, arcybiskup prezentuje ampułkę i modli się. Zazwyczaj cud dokonuje się w ciągu kilku minut. Jeśli January zwleka, starsze kobiety intensyfikują modły i błagania, a także, jeśli trzeba, nie szczędzą świętemu… wyzwisk. January słyszy wtedy faccia ‘ngialluta - „ty zarazo!”.  
Kościół nie ma zdania co do tego cudu, aczkolwiek do Neapolu pielgrzymowali współcześni papieże, w tym nasz Jan Paweł II. Cud się nie wydarzył... 
“San Genna’ pienzace tu!” - Święty January, ty się tym zajmij - woła neapolitańczyk, gdy uznaje, że jest bezsilny wobec losu i January powinien przyjść mu z pomocą. Jeśli tego nie zrobi, usłyszy, co wkurzony petent o nim myśli. 
Być świętym w Neapolu wcale nie jest łatwo. Trzeba się ciągle wykazywać, bo patronów miasta jest... 52! Duuuuża konkurencja i proporcjonalna nielojalność neapolitańczyków.
Innym zaklęciem, które spotyka się na każdym kroku to czerwone papryczki, amulet neapolitańczyków. Rożek w kształcie papryczki chili (il cornetto rosso, il cornetto portafortuna) to odstraszacz zła. Musi być podarowany. 

taki podarowałam mężowi

Noszony na szyi, albo  jako brelok, rzeźba stawiana w domu - wszelkie rozmiary, kolory i rodzaje dozwolone. Te z korala kupuje się dla siebie. W prezencie - z ceramiki, plastiku. Wręczając komuś papryczkę (tak naprawdę jest to róg), trzeba delikatnie stuknąć jej końcem w dłoń obdarowywanego trzy razy, ów zamknąć dłoń powinien - wtedy zostaje zainstalowana "ochrona" niczym pole siłowe. 
O Neapolu można godzinami rozprawiać. Nawet słowem jeszcze nie wspomniałam o dominującym akcencie krajobrazowym - Wezuwiuszu. 


Za to nocą, w kolii świateł wyglądał olśniewająco:

Neapol nocą