czwartek, 23 kwietnia 2020

Magnolia - zapach roku 2020

Właśnie przekwitają magnolie. Cudne drzewa, krzewy o wyjątkowej urody kwiatach. Moja, osobiście zasadzona, przed domem raduje oczy. Wiem od kilku tygodni, że zapach magnolii został w Grasse uznany za tegoroczny aromat roku.


Co roku perfumiarze od Fragonarda w Grasse we Francji wybierają zapach, który będzie zapachem przewodnim danego roku. W 2020 to magnolia jest kwiatem, który zdominuje produkty tej wytwórni.
Ten niezwykle ozdobny krzew, drzewo (w pewnych odmianach) jest przepysznym zwiastunem wiosny. Jego kwiaty są bardzo okazałe. Pojawiają się dość wcześnie jeszcze zanim zazielenią się inne nasze drzewa. To sprawia, że widok kwitnącej magnolii nie ma sobie równych! 

Kwiaty magnolii są duże, mają różne kształty płatków. Także kolory są w różnych odcieniach bieli, przez blady róż aż do purpury. Są nawet odmiany lekko waniliowo-żółte. Niezwykle dekoracyjne (i fotogeniczne), zawsze wywołują zachwyt przechodniów.
Mnie najbardziej podoba się taka poniemiecka odmiana drzewiasta, o pełnych kwiatach w kolorze bladego różu, ciemniejsza na spodzie kielicha. Kielichy są krągłe, kształtne, po prostu cudowne!
stara drzewiasta magnolia na moim osiedlu
Magnolia jest ponoć jedną z najstarszych roślin na ziemi. Pojawiła się ok. 100 milionów lat temu i niemal nie zmieniła swojego wyglądu. Pochodzi z Azji Wschodniej, ale rośnie też dziko w Ameryce Północnej oraz Południowej. Od XVII w. znana w Europie, już wtedy y hodowana, także w Polsce. W naszym kraju jest szczególnie popularna na zachodzie, jej drzewiaste odmiany rosną w tych rejonach od czasów przedwojennych. W Chinach magnolia jest symbolem szczerości i czystości, a stan Luizjana (USA) umieścił te kwiaty w swoim herbie.

Zapach w buteleczce
Zapach magnolii od dawna fascynował perfumiarzy, którzy widzieli w nim idealne połączenie woni jaśminu, konwalii i róży. Najstarsze perfumy opracowane na bazie zapachu magnolii to m.in.: Rose Magnolia oraz White Magnolia Heleny Rubinstein, Majestic Magnolia (Houbigant). Oczywiście, jest też niezliczona ilość perfum, w których magnolia jest jednym ze składników. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wśród 250 odmian magnolii zapach może się różnić. Niektóre gatunki w ogóle nie pachną.
Grasse to stolica światowych perfum, od wieków.  Fragonard jest jedną z najstarszych wytwórni  w Grasse. Od kilkunastu lat firma wymyśliła zapach roku - tworzy perfumy, mydełka, dyfuzory itp. skupiając się na jednym, przewodnim zapachu. W 2020 magnolia będzie właśnie tym przewodnim zapachem. Gdy magnolia już przekwitnie, jej cudownie wiosenna woń pozostanie z nami w perfumach...



A o Grasse pisałam już na tym blogu.




wtorek, 21 kwietnia 2020

Nieporozumienie damsko-męskie

Po jakiejś małej sprzeczce o bzdurę (jak zwykle), mąż wygłasza prawdę objawioną:
- Kto tam zrozumie kobietę! Kobiet i arbuzów nie przejrzysz!
- Wiem coś o tym! Jestem arbuzem! - ripostuję...

zdj. z polki.pl

niedziela, 19 kwietnia 2020

Mięsożerne tuje

Od jakiegoś czasu mam prawdziwego fisia na punkcie oszczędzania wody. Nie chodzi o pieniądze, chodzi o WODĘ. Widzę jaka jest wielka susza w naszym ogrodzie, jak ziemia jest już wyschnięta, a to dopiero początek wiosny.
Tymczasem podczas codziennych czynności zużywamy hektolitry wody. Nie rozumiemy, że za chwilę odkręcimy kran, a tu nic nie poleci. Człowiek lata bowiem w kosmos, produkuje bomby wodorowe, a nie potrafi połączyć dwóch atomów wodoru z jednym atomem tlenu. Woda lecąca wartko z kranu spływa do kanalizacji, zamiast dać glebie potrzebną roślinom wilgoć.
Wdrożyłam więc osobisty program oszczędnościowy, nową metodą zmywam naczynia, myję się gąbką i tylko spłukuję prysznicem pianę, a wszelką wodę po gotowaniu jajek, ziemniaków zużywam do podlewania licznych kwiatów w donicach na moim tarasie.
Ostatnio gotowałam białą kiełbaskę na śniadanie i taką trochę tłustą wodę, kiedy ostygła, wylałam pod tuje w donicach. Mąż, nieustająco zdziwiony moimi oszczędnościowymi wyczynami:
- A te tuje nie zrobią się czasem mięsożerne? Nie chciałbym zostać wkrótce pogryziony!
Moje wkrótce mięsożerne tuje...

czwartek, 16 kwietnia 2020

Różowy Kapturek

W pewien wiosenny czwartek Różowy Kapturek zaudał się do swojej starej i schorowanej matki, by zanieść jej słoiczek świeżej zupy. (Sprostowanie: matka kapturka jest młoda i pełna wigoru, ale nie brzmiało by to bajkowo...). 
Matka Różowego Kapturka robi świetniejsze zupy, ale kapturkowi ugotowało się za dużo, poza tym chciał mieć pretekst, by pójść za rzekę. 
Zatem, wymachując wesoło koszyczkiem z zupą bobową (eksperyment kulinarny), Różowy Kapturek przeszedł przez rzekę i błonia nadodrzańskie, oddychając głęboko. 



Wtem usłyszał warczenie. Nad nim zawisł bardzo warczący, zły dron. Kapturek uniósł w górę swój przyodziany w maskę pyszczek i ten widok przepłoszył złego drona, który z wrażenia zapomniał zapytać go, dokąd idzie. 
Tak więc Różowy Kapturek, więcej już nie nagabywany, mógł zachwycać się różowością świata całego...



Zielonością także, gdyż w drodze powrotnej odkrył pole zielska w kwieciu...




A teraz zgadnijcie, jaką zupę ugotuje jutro Różowy Kapturek? 
Za rozwiązanie zagadki zwycięzcy zostanie wysłany kurierem słoiczek tejże...

piątek, 10 kwietnia 2020

Kreatywna kwarantanna - Kubaneczki z butelek po winie

Mam teraz, jak wszyscy, więcej czasu na aktywność natury artystycznej. Usłyszałam nawet w radiu, że i prawdziwi artyści cenią sobie przymusową izolację, bo ta bardzo sprzyja tworzeniu. Dodatkowo pomaga mi fakt, że z każdej podróży przywożę często inspiracje tego rodzaju. Ponad miesiąc temu wróciłam z  Kuby, wzięłam się więc za ogarnięcie wspomnień i produkcję... Kubanek z butelek!

W czasie pobytu na Kubie, w pewnej galerii ceramiki i malarstwa odkryłam dzieła "sztuki butelkowej", które mnie urzekły. Mogłam kupić, ale nie chciałam, bo natychmiast postanowiłam zrobić podobne własnoręcznie. Co za fantastyczna inspiracja!
Konieczne jednak było zdjęcie wzorca, ale na to właścicielka galerii nie chciała się zgodzić, więc... Zdjęcie zostało zrobione przez męża ukradkiem. Na pierwszym stoją wprawdzie tyłem, ale na kolejnym widać dużo więcej. Mnie wystarczy do "skopiowania"...



Gdy zrobiłam odbitkę, gołym okiem ujrzałam też kunszt artysty, niestety dla mnie... Z jakąż dokładnością namalował m.in. rękawy sukienki pierwszej pani z lewej - wyglądają na koronkowe.Włosy, kolczyki, usta - no, nie będzie prosto!
Nie od razu po powrocie wzięłam się do roboty. Dopiero gdy nadeszły czasy kwarantanny, pojawił się czas na takie fanaberie, jak zabawa w artystkę.
Trochę farb witrażowych posiadam w swoich zbiorach, bo malowanie butelek zajmowało mnie jakieś 10 i 20 lat temu. Natchnienie przychodzi falowo. Np. przed ostatnim Bożym Narodzeniem wyciągnęłam te skarby, bo zachciało mi się namalować kilka zimowych pejzaży, które szybko rozdałam  w prezencie świątecznym:


Wróćmy do butelek i Kubaneczek. Malowanie na butelkach wiąże się z pewnymi trudnościami technicznymi, ale mój milutki mąż skonstruował mi w kwadrans taki oto specjalny stojak do suszenia w/w w pozycji odwróconej:


Mogłam więc zabrać się do dzieła. Przygotowanych wstępnie mam już kilka dam...


Pierwsza jest już mocno zaawansowana jeśli chodzi o "wykończenie". Ma nawet ręce i włosy, oraz kolię. Jednak do perfekcji pierwowzoru dużo jej jeszcze brakuje:

Cóż, myślę, że posiedzimy w domach jeszcze z miesiąc, więc braków w detalach już nie będzie :-)

Dopisane w 2021:
Cóż, musiała trochę poczekać na detale. Ale już są! Oto gotowa Alba (bo tak ma na imię, jako że jest w bieli). 

Muszę jeszcze popracować nad turbanem, ale nie za dużo, bo na zdjęciu poniżej prawdziwa Kubanka ma taki rozwiany również! Myślę, że Alba jak ta na zdjęciu poniżej jest kapłanką santerii:

zdj. z booktocuba.com


piątek, 3 kwietnia 2020

Survivalowa zaradność

Jem z mężem kwarantannowe śniadanie, pijemy kawę. W piżamkach. 

Mąż nagle przeciąga się jak kot, unosi ręce. Góra od piżamy podjeżdża mu w górę, odsłania pępek.
- O! - mówię - popatrz ile ci się nazbierało pępuszkowej wełny! - i wyciągam mu z pępka kłębuszek. Kładę mu na dłoni.
- No coś ty, zostaw to! - oburza się, wciskając kłębuszek z powrotem do swojego pępka. - Nie znasz się na survivalu! Jak będę musiał rozpalić ognisko, to będzie na podpałkę!
- ?????????

zdj. wp.pl
A tak kontynuując ten fascynujący temat kłębków w pępku, podobno zajmują się tym tęgie umysły. Jak wyczytałam na www. facet.wp.pl: [...] skąd u licha ten kłaczek się bierze. Bo przecież znajdujemy go niezależnie od pory roku, warunków atmosferycznych, ani ubrania, które mamy akurat na sobie.Tajemnicę pępkowego kłaczka postanowił definitywnie wyjaśnić austriacki chemik Georg Steinhauser. Jego zdaniem istnieje pewien szczególny typ męskiego owłosienia, który powoduje, że w pępku zbierają się drobinki materiałów. [...] Naukowiec zbadał najpierw zawartość własnego pępka (znalazł tam dokładnie 503 obiekty), a następnie zawartość pępków swoich przyjaciół i członków rodziny. Steinhauser doszedł do wniosku, że jedynym sposobem na to, by pępkowe kłaczki nie lęgły się w pępku, jest… wydepilowanie brzucha. W ograniczeniu powstawania kłopotliwego kłębuszka może również pomóc noszenie starych, wytartych już ubrań. Podobno skutecznie pomaga w tym również piercing.
Kwestie związane z pępkowym kłaczkiem badali już wcześniej Australijczycy. Zespół naukowców  przebadał 5 tysięcy próbek pochodzących z różnych pępków. Okazało się, że tworzą się one zazwyczaj u mężczyzn w średnim wieku z lekką nadwagą. Australijczycy wyjaśnili również, dlaczego kłaczek z pępka zazwyczaj jest niebieski. Otóż taki właśnie kolor nadają mu włókna pochodzące z powszechnie noszonych i popularnych dżinsów."
Z tych konkluzji zgadza się tylko średni wiek. Ani lekkiej nadwagi mąż nie ma, ani nie nosi dżinsów, ale owłosiony na brzuchu jest, i to jak!