wtorek, 23 maja 2023

Wizjonerscy architekci we Wrocławiu

Nie mam jakiejś szczególnie obszernej wiedzy o architekturze. Ot, interesuję się nią od dawna, chyba jak każdy codzienny "użytkownik". Jednak dwa obiekty wywarły na mnie ostatnio wielkie wrażenie...

Swego czasu moje zainteresowanie architekturą jako sztuką, profesją stało się głębsze, gdy w wydawnictwie, w którym pracowałam, zaistniała publikacja "świat architektury" z bardzo profesjonalnymi artykułami. Miesięcznik uchylił nieco zasłonę mej niewiedzy. Naprawdę żałowałam, gdy zaprzestano redagowania periodyku.

Ostatnio też powróciło mi zainteresowanie architekturą z powodów zawodowych - pracuję bowiem dorywczo jako pośrednik nieruchomości. No i niedawno pojawił się w branży producent niezwykłych domów - krążynowych. Pierwszy rzut oka na tę konstrukcję uświadomił mi, że jest to absolutnie wizjonerski projekt. Kiedy nadarzyła się okazja uczestniczenia w webinarze dla pośredników - skorzystałam z zaproszenia. Nie wiedziałam, że będzie też na nim obecny architekt - pan Paweł Niedbalski. Przez cały czas trwania webinaru chciałam napisać na czacie, oczywiście gratulacje dla projektanta tak niezwykłego domu, ale nie odważyłam się. Wreszcie ktoś mnie ubiegł.  Żałowałam swojej opieszałości. Dom nazywa się Delorme, firma jest wrocławska a dom wygląda na wizualizacji tak:

Rozbawił mnie na webinarze ktoś pytający czy można przeprojektować wnętrze tak, by nie wyglądało jak nawa kościoła... Bosz, co za idiota! To jest akurat to, co wyróżnia ten dom, czyni go tak wizjonersko spektakularnym! 

Projektant powołuje się w nim na kontynuację  założeń domów krążynowych, istniejących od wieków. Tyle że konstrukcja (krążyny) są obecnie stalowe, a nie drewniane. Na pewno gdzieś widzieliście te stare domy krążynowe...

Żałuję, że nie mam potrzeby budowania domu do zamieszkania, bo na pewno wybrałabym ten projekt... 

No i tak sobie trwam w zachwycie, a tu właśnie mija 110 lat od wzniesienia innego, wyjątkowego na skalę światową obiektu. Wrocławska Hala Stulecia autorstwa Maxa Berga. I znów wizjoner tworzący "Katedrę Demokracji" jak sam nazywał swoje dzieło, nie był rozumiany przez współczesnych urzędników. Chciał stworzyć przestrzeń dla (wszystkich) mieszkańców Wrocławia, służące spotkaniom kulturalnym, społecznym, sportowym czy biznesowym itp. Hala miała wiele wspólnego z katedrą. Przecież kopuła jest stalowa, lecz jej żebrowania przypominają nieco gotyckie konstrukcje. No i światło wpuszczone jak w katedrach przez szkło - tyle że w Hali Stulecia to okna, nie witraże... Projekt miejskiego architekta, którym był Berg, ledwie zaakceptowali radni miejscy, a nawet robotnicy budowlani realizujący konstrukcję byli przekonani, że Hala Stulecia się zawali, nie chcieli więc usunąć ostatnich śrub z szalunków. Berg musiał o to prosić przypadkowego przechodnia - jak głosi legenda...

Hala Stulecia powstała 20 maja 1913 r. na Wystawę Stulecia. Miał się na niej zaprezentować Wrocław, tak jak Paryż stał się sławny przez wieżę zbudowaną również na podobną okoliczność w 1889 roku. Jest więc równie wyjątkowa, jedyna na świecie. Wpisana na listę UNESCO w 2006 r. jest symbolem Wrocławia.







poniedziałek, 15 maja 2023

Gęsie jajo...

Wracałam z mężem z wycieczki poza Wrocław i na skrzyżowaniu, na którym najczęściej udajemy się po szparagi z pola stało stoisko jajeczno-warzywne. Zatrzymaliśmy się, bo jajka wiejskie były spożywczą potrzebą dość da nas naglącą. Wysiadłam z auta i udałam się na zakupy.

Sprzedawca zgasił jednak mój zapał, bo sprzedawał tylko mini-hurt, czyli 30 jajek, musiałam zatem zrezygnować, ale wzrok przyciągnęły leżące w koszyku na stoisku dużo większe jaja.

- To gęsie? - upewniałam się.

- Tak, po 5 złotych sztuka...

- A wie pan, wezmę dwa, na próbę, nigdy bowiem nie jadłam. - decyduję. - Jak długo trzeba je gotować na miękko? - dociekam, bo jajko na miękko to stałe menu śniadaniowe u nas w domu.

- Siedem minut, nie więcej, bo twarde będzie. Ja nigdy na miękko nie jadłem, zawsze robię z nich jajecznicę - kontynuuje sprzedawca, na oko krzepki pan po 50-tce. - I widzi pani, mam 70 lat a jak dobrze wyglądam? - tu czule pogłaskał się po gładkiej twarzy - Bo całe życie jem gęsie jaja!

- A widzi pan, ja mam 60 lat i jak wyglądam?

- No też ładnie pani wygląda... I pewnie nigdy nie jadła pani gęsiego jaja, hahahaha? - pointuje sprzedawca.

bohater anegdoty - gęsie jajo na piedestale...

W sumie z dwóch zakupionych jaj zjedliśmy jedno pod postacią jajecznicy. Dziwna była. Niby jajeczna, ale jakaś inna. Żółtko jest bardziej oleiste, kremowe niż w kurzym jaju, co nie bardzo nam odpowiadało. Drugie czekało chwilę w lodówce, w końcu wylądowało w miseczce koteczki Loli, która zjadła żółtko z wielkim apetytem. Tak więc nic się nie zmarnowało!


niedziela, 7 maja 2023

Jak rzuciłam czar...

Odkąd zrobiłam sobie test słabych i mocnych stron (tzw. test talentów) w Instytucie Gallupa, wiem, że moim talentem nr 1 jest WOO - Czar.

Jakoś wcześniej nie doświadczałam jednak, lub nie zauważałam, jawnych efektów rzucania tegoż Czaru. Nikt na mój widok nie mdlał, nie chciał się natychmiast zaprzyjaźnić, nikt mnie też ostatnio nie podrywał... I kto by przypuścił, że zwykła wizyta męża u fryzjera potwierdzi niespodziewanie to moje  rzucanie Czaru...

Andrzej poszedł do fryzjera, ja do dentysty, a ponieważ skończyłam wcześniej swoją wizytę, podeszłam do niego po klucz do samochodu. Wchodzę, fryzjerka odprawia nad jego głową swoje rytuały, widzę, że jeszcze mu to trochę czasu zajmie, więc zabieram mu klucz do auta i wychodzę z salonu. Potem czekam i czekam przy aucie, zdążyłam zrobić zakupy, pójść do biblioteki wymienić książkę - jego nadal nie ma, a był już przy końcu strzyżenia. Zresztą, ile on ma tych włosów? Tyle co mrówka, niecierpliwię się, bo może gdzieś poszedł i nie możemy się spotkać. Nagle widzę go, nadchodzi, ufff!

- Co tak długo? - pytam.

- Przez ciebie! - opowiada. Jak wyszłaś, fryzjerka na chwilę zamarła całkiem, porażona. A potem zaczęła mnie wypytywać, kto to był ta piękna kobieta, że w życiu takiej nie spotkała. A jaki znak zodiaku Ty jesteś, i ja, bo ona się interesuje astrologią, a gdzie ja ciebie poznałem. Normalnie przestała mnie strzyc! A potem stwierdziła, ze musi się bardziej postarać na mojej głowie, bo nie może mnie byle jak obciąć, żebym do Ciebie pasował! I zaczęła od nowa każdy włosek przycinać. W życiu nie widziałem, by ktoś tak zareagował, zakochała się w tobie, czy coś...

- Ciekawe, opryszczka na pół wargi, bez makijażu prawie, po wizycie u dentysty, piękność dnia ze mnie normalnie! Szkoda, że to nie był fryzjer... - westchnęłam z rezygnacją. I taki to mój Czar...