Podczas rutynowej wizyty w zaprzyjaźnionym sklepie bieliźniarskim dostrzegłam intrygującą część garderoby: cieliste w kolorze majty z (prawie)gumy, wysokie pod biust, działające tak na figurę, że każda normalna kobieta (oprócz tych chodzących po wybiegach mody) natychmiast ich będzie pożądać.
Zachęcona przez sprzedawczynię (laserowo cięte….. idealnie wyrównują wałeczki i oponki…., mają możliwość doczepienia silikonowych ramiączek….) zdjęłam z wieszaka rozmiar M (taki noszę, jeśli chodzi o bieliznę) oraz L (wydawał mi się bardziej ludzki) i raźnym krokiem zaudałam się do kabiny celem dokonania przymiarki. W rozmiar M weszła mi tylko jedna noga, żadnym sposobem nie mogłam w majtach umieścić choćby dużego palca drugiej nogi (niestety, usunięcie zbędnej kończyny nie wchodziło w grę, bo jestem do niej dziwnie przywiązana), odłożyłam zatem M-majty na bok.
Rozmiar L udało się naciągnąć na obie kończyny, wcisnąć pod piersi. Nie do końca wszystko było naciągnięte, ale nie będę się przecież tak starać przy byle przymiarce, uffffffffff. Obejrzałam się z boku, z tyłu, kolejnego boku (mam dwa), zerknęłam na cenę… Hm. Prawie 100 bez 2 złotych. Niemało jak na majty. Rozmyślając nad „za” i „przeciw” zakupowi, ściągałam je z siebie i nie zauważyłam (też tak macie, kobiety - jak myślicie, to nic więcej nie możecie robić?) , jak strasznie opornie to idzie. Co będzie miało jeszcze znaczenie…
Wahając się podeszłam do kasy. Pani sprzedawczyni nęciła dalej. Biłam się z myślami, czy nie będzie w nich za gorąco, za ciasno, za sexy, albo zbyt ciotowato itp., ale wizja rodzinnej uroczystości za dwa dni i wykorzystania sukieneczki sprzed lat, w której wyglądałam kiedyś bosko – zwyciężyła. Po drodze miałam jeszcze 60-cio lecie LO, w którym uczyłam, a też chciałam założyć coś figurowego – no jednym słowem dwie weekendowe okazje w jednych majtach! Co tam pieniądze – samopoczucie kobiety się liczy. Majty więc nabyłam.
Zaraz następnego dnia miałam tę szkolną uroczystość, porannie, o 10.00. Ubrałam majty, na to zaplanowany komplet – spódnicę i wdzianko z ogonem jak frak. Niestety, wdzianko zbyt cienki materiał miało i widać było ten cały gorset. Nie, nie mogę się tak pokazać! Zaczęłam więc go ściągać. Usunięcie gumo-majtek z mego ciała okazało się tak trudne, jak na przykład usunięcie folii z płyty CD. Przyrosły. Nie wiem, może skóra była zbyt wilgotna po porannych ablucjach i balsamowaniu – po prostu majty się rolowały podczas próby zdjęcia i utykały na wysokości bioder. Napinałam się, traciłam oddech, w dodatku się spociłam. No way. Co więcej - uświadomiłam sobie, że nie mają żadnego zapięcia, jak body, w kroku, a więc np. jakakolwiek czynność fizjologiczna w toalecie wymagałaby rozebrania się z bluzki, spódniczki, rajstop itp. Uciążliwe, zwłaszcza w takich publicznych miejscach, jak IX LO… Okazało się więc, że nabyłam prawdziwe antygwałty, istny pas cnoty.
Z ulgą się z nich wywikłałam i goła (tzn. w normalnej bieliźnie) pobiegłam na uroczystość.
Jednak rocznica ślubu mojej cioteczki była już okazją innego rodzaju – feta odbyć się miała w restauracji. To lepsze warunki do użytkowania gumomajtek, zwłaszcza gdy uzyskałam deklarację Andrzejka na pomaganie w ubieraniu. Ustaliłam z nim, że ilekroć będę musiała udać się do toalety, on podąży za mną jak cień, albo jaki kamerdyner (pani szanowna, ciągnąć?), by naciągnąć mi te antygwałty. Trzeba było niezłej siły, bo wkładanie tych przeklętych majtek przypominało naciąganie prezerwatywy na… rurę kanalizacyjną o φ 200. W tej sukieneczce, w której zamierzałam wystąpić, żadną miarą bym tego sama nie uczyniła…
Pojechaliśmy (feta w małym miasteczku) na jubileusz, restauracja w odpicowanej poniemieckiej willi, z pretensjami szefa kuchni do włoskości (podali rosół i pieczeń w sosie – może na zamówienie cioteczki?). Toalety dwie - damska i męska, normalnie czyli. W damskiej przedsionek z umywalką i kabina – jedno „oczko”. Gdy nadszedł czas, mrugam do Andrzejka, wstajemy od stołu i idziemy razem, jak to kobiety - parami do toalety. Najpierw on czeka w przedsionku i na hasło „już!” wchodzi do WC. Spróbujcie jednak zmieścić się na maleńkiej toaletowej przestrzeni we dwójkę, pardon – we czwórkę, bo pana sedesa też doliczę i tę dramatis personę: gumomajty. Andrzej naciągał je sposobem inżynierskim – łapał za „górę” pod moim biustem, następnie wykorzystując siłę grawitacji potrząsał mną, licząc, że sama w nie spłynę. Musiałam jednak rozpinać sukienkę (zamek ma z tyłu). Ponadto napotykaliśmy jakieś opory: skóry, majt, tarcie czy inne zjawiska fizyczne. Towarzyszyły więc tym czynnościom odgłosy paszczą. Moje jęki i jego stęki wydobywające się z kabiny mogły nasuwać podejrzenie, że dzieją się tam bardzo nieprzyzwoite rzeczy… Ufffff, udało się.
Wyszliśmy. Ja trochę potargana, poprawiałam sukienkę. Mina osób pod toaletą – jednoznaczna. Nic to, unieśliśmy hardo głowy i wróciliśmy do stolika. Andrzej zdążył mi tylko szepnąć: drugi raz nie idę…
Ponieważ nie podano wina, piłam wodę. Skutek przewidywalny – za pół godziny muszę iść ponownie do toalety. Kopię go pod stołem, Jędrek jest zacięty. W końcu robię minę Kota w Butach ze Shreka (zawsze działa) – więc idzie. Pytania krewnych – dokąd wychodzicie? Do toalety – odmeldowujemy się. Powtarzamy schemat - majty są naciągane na oporną materię (w roli opornej materii ja sama). Sapiemy, dyszymy, stękamy.
Do damskiej toalety ktoś wchodzi. Zamieramy w kabinie na chwilę, bo głupio, ale ktoś się zaciął, stoi, czeka. No to kontynuujemy: słychać więc ała (ja), plaśnięcia o skórę (gumomajty). Ktoś wali w drzwi kabiny wrzeszcząc: no nie, skandal, coś podobnego! Decydujemy się wyjść. Andrzej jako odważniejszy idzie pierwszy. Ja za nim.
Afera. Podniesione głosy niosą się po restauracji, docierają do naszego rodzinnego stołu. Chyba jesteśmy bohaterami małego skandaliku. Wszyscy mają pytajniki w oczach. Niczego nie wyjaśniamy, siadamy i zajmujemy się pieczenią (z buraczkami, mniam, mniam). Po chwili skandal się wycisza. Wtedy mama nachyla się do mnie i pyta, o co chodzi. Gdy jej wyjaśniam podpowiada, zdziwiona że nie wiem takiej oczywistości: wystarczy przecież odchylić sobie majty i można swobodnie zrobić siusiu bez zdejmowania bielizny, sukienki itp. Mama ma to wypraktykowane przez lata...
O ja naiwna, trzeba było zapytać matkę! A tak wywołałam skandal i utraciłam kawałek czci (malutki, bo przecież nic złego nie robiłam, ale jak to wyglądało i 'słyszało"!).
Jaki z tego morał? Czy po to paliłyśmy sto lat temu biustonosze i gorsety, by teraz na własne życzenie się nimi umartwiać i tracić przez nie cześć?!
hahaha uśmiałam się nieźle:)
OdpowiedzUsuń:-) Dzięki za wizytę, pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńHahaha xd Świetny tekst, już dawno się tak nie śmiałam :D Będę częściej wpadać :D
OdpowiedzUsuńZ opisu wynika, że było grubo.
OdpowiedzUsuńChociaż podejrzewam, że może niepotrzebnie tak się namordowaliście, bo producent to też przewidział, przeczytaj instrukcję. Myślę że w tych majtalasach trzeba było zostać. I już. I tak nie dałabyś rady nic uronić. Ulga bez konsekwencji :)
Byłam Tobą Beatko, ściągałam te majty, sapałam...
OdpowiedzUsuńI oplułam przy okazji laptopa:-))))
Kiedyś miałam takie z nogawkami, hamerykańskie z pęknięciem na zakładkę w kroku-NIGDY nie odważyłam się jej użyć-tej zakładki, wolałam walkę z oporną materią.
A co Andrzejek powiedział na Twój widok-takie pierwsze wrażenie ?:-)))))))
Beciu - jesteś winna mojej śmierci! Z powodu, że pękłam ze śmiechu. Sama nabyłam taki towar, miałam je "na sobie" tylko raz, ale nie odważyłam się wtedy na wizytę w toalecie. Po prostu zaryzykowałam niewydolność nerek, może dlatego, że Andrzejek jest tylko jeden i nie może czuwać w każdej damskiej toalecie (ja to nawet rozumiem i pretensji nie mam). Uważam natomiast, że obok szatniarza powinna istnieć w lokalach funkcja "majtkowego". Oczywiście stringi się nie załapują. Twoja cudna mama miała oczywiście rację, ale moje gumomajtki to nowszy (no, może starszy) model, bo miały jeszcze do tego nogaweczki - do kolan! No i co? No i co twoja mam na to?
OdpowiedzUsuńBeta,
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci za ten wpis :D. Widzę, że taka z Ciebie łobuziara-buntowniczka. Pęcherz ciśnie, siku w planie, w toalecie zamieszanie. Wyobrażam sobie Twoje zażenowanie panią oburzoną. Szczęście, że kumoszka nie pognała do Waszego stołu, żeby podzielić się skandaliczną nowiną (ciekawe jakby zareagowała na gumomajty antygwałty...).
Szócha z plusem za tytuł ;) !
Uściski tak bliskie i elastyczne jak lycra przy ciele :) !
Cmok, cmok wzajemnie :-))
OdpowiedzUsuńJutro zapytam mamę, myślę, że nie będzie miała już tak dobrej rady, te nogawki to jednak burzą plan. Ale może jednak do pierwszego siusiania można było je uciąć?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te wynalazki w kroku...
OdpowiedzUsuńAndrzej od razu wiedział, że będą kłopoty, jak tylko zobaczył te gumomajty w pudełku. Prorok jakiś?
Ha, instrukcji nie było, bo to nie amerykańskie majty, tylko polskiej produkcji.
OdpowiedzUsuńAle Ty masz łeb, jaszmij, słowo daję, może one wodoodporne i magazynujące są? Zaraz lecę sprawdzić, w końcu w domu jestem jakby co.
Miło mi bardzo, pozdrawiam i zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńCudne! :D Kobieta potrafi się jednak poświęcić, żeby dobrze wyglądać. :) A jeśli chodzi o cenę, to pewnie dużo za majtki, ale naprawdę niewiele za usunięcie wałeczków. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTu lekka korekta - tak do końca wałeczków nie usuwają :-( Nieco spłaszczają brzuch, więc nie wiem, czy ich jeszcze użyję. W tym kontekście 100 zł za jednorazowe majty to troszkę drogo...
OdpowiedzUsuńDoprowadziłaś mnie do łez :) Ja ostatnio zakupiłam podobne ustrojstwo co się zwie pasem, z fiszbinami, żeby się nie rolowało. Masakra jakaś zapiąć to na sobie (na haftki) nie ma szans, więc zapięte wkładałam przez nogi do góry - opis jak u Ciebie. Efekt fajny, ale usiąść w tym cudzie już nie takie proste. Jednym słowem masz stać, ewentualnie chodzić, w żadnym wypadku usiąść, co przy mojej pracy za biurkiem raczej nie osiągalne. Tak więc mogę mieć płaski brzuch ale tylko stojąc na nogach ;)
OdpowiedzUsuńpiękne..zryczałyśmy się ze śmiechu tu w biurze
OdpowiedzUsuńcudne, obśmiałam się jak norka, założę się, że wszystkie krytykantki Ci zazdrościły, majtki majtkami, ale poczucie humoru masz świetne. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńXDDD.. oj ale sa też majty, leginsy sportowe troche mniej uciążliwe. Można wyglądac odrobinę mniej luzno a przecież marzenia o figurze modelki można już odpuścić.
OdpowiedzUsuńKobitoooo!!!! Nie płakałam. Wyłam ze śmiechu. Niesamowicie humorystyczne podejście z dużym dystansem. Fantastycznie :) Historię można będzie przekazywać pokoleniom :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper, uśmiałam się tym bardziej, że też je mam :) co prawda nie noszę bo niewygodne. Chociaż oprócz tego że wygładzają figurę to jeszcze powiększają oczy ;) jak się je już na siebie naciągnie i pouciska wałeczki to i oczy się powiększają ;)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się do łez :)
OdpowiedzUsuńSuper. Jakbyś na scenie to opowiedziała, wszystkie kabaretowe nagrody Twoje. Gratuluję Muszę pokazać żonie.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się do łez!!!! Ja też przez to przeszłam, z tą tylko różnicą że chciałam je wypróbować je przed imprezą i ubrałam je do pracy. Efekt- po paru godzinach siedzenia za biurkiem myślałam że mam zawał. Dopiero jak przyszłam do domu i uwolniłam się z tych "gumo majtek" dolegliwości minęły.
OdpowiedzUsuńSuper się uśmiałam.Jak widać kobiety zdolne są do wszelakich poświęceń.
OdpowiedzUsuńSuper historia, świetnie napisana. Popłakałam się ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńRewelacja :-) już wiem że nie kupię. Historia niesamowita. Płakałam. :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNIE CZYTAĆ W PRACY - grozi ujawnieniem nicnieróbstwa! :-) Uśmiałam się do łez. Moja mama też takie ma - ubierałam ją razem z siostrą - jedna z przodu, druga z tyłu i bujałyśmy :-P Ale dobrze jest wcisnąć pod spód rękę (o ile miejsce pozwala) i naciągać środek - nie wpija się wtedy przy siadaniu.
OdpowiedzUsuńJa również uśmiałam się do łez...Ale miałam podobne przeżycia z takimi majtami. Kupiłam je ( odpowiedni rozmiar podała mi ekspedietka)- namówiona przez 2 koleżanki, że niby takie cudowne. Miały mi niby tylko spłaszczyć brzuszek. Włożyłam je przed wyjściem na imprezę, ale gdy spojrzałam w lustro - stwierdziłam, że cały tłuszczyk wylazł mi górą i utworzyła się spora oponka ( której przy normalnych majtkach nie było widać ) - zaraz je jeszcze przed wyjściem zdjęłam. Drugi raz było podobnie i właściwie to ich jeszcze nie miałam na imprezie, bo jednak nie mam odwagi. Leżą - czekają, nie wiem , co mam z nimi zrobić. No szkoda pieniędzy... Pozdrawiam. Elka
OdpowiedzUsuńRewelacja! usmialam sie do lez, ale po cichu bo czytalam w pracy ;)
OdpowiedzUsuńDwie minuty czytania, żeby wydusić z siebie jeden złośliwy komentarz? A fe....
OdpowiedzUsuńNie płakałam ze śmiechu, nie mogłam, czytałam ryczącej rodzinie na głos.
Poplakalam sie ze smiechu,rewelacja,musze to mezowi przeczytac
OdpowiedzUsuńA ja też w pracy. Śmiałam się głośno i do łez. Bez hamulców, bo przecież inaczej się tu nie dało!
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!
Pozdrowienia dla Andrzejka ;-)
Genialny tekst, dawno nic mnie taknie rozbawiło :)))
OdpowiedzUsuńChoć pewnie sytuacja nie wyglądała za ciekawie z Twojej strony ;)
Jestem przed ciężkim egzaminem i w wielkim stresie a ten Twój tekst tak mnie rozbawił, aż musiałam mężowi wytłumaczyć o co chodzi. Dzięki serdeczne za niesamowite odstresowanie chociaż na chwilę. A tak w ogóle to też miałam problem z takimi majtami więc widząc obraz Twój i swój po prostu uśmiałam się do łez.Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńO kurcze rodzina sie na mnie dziwnie patrzy a ja tu sie popłakałam ze śmiechu do smartfona :)
OdpowiedzUsuńKilka razy próbowałam dalej czytać, bo płakałam ze śmiechu !
OdpowiedzUsuńUbawiłam się do łez ......też "przerabiałam" takie majty "z blachy"masakra. Świetnie napisane ,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńLoooo jeeesooooo...:* Makijaz mi splynal niczym Niagara....!Oczeta szczypia...! Ze 3 odp. tez wywolaly salwe smiechu niekontrolowanego...!:) Przydaloby mnie sie takie cudo.., ale chyba nie odwaze sie....zalozyc nigdy,przenigdy! Podziwiam Andrzejka za opanowanie w sytuacji:) Papatki cieple dla obydwojga:)
OdpowiedzUsuńWlasnie zjednalas sobie stalego czytelnika,piekna...!:)Przejrzalam sobie blog i jestem juz pewna, ze przypadl mi do serca. Przebywajac za granica na stale.., daje niezlego kopa ! Pieknie dziekuje Tobie bardzo ja.:* Alez mi sie nastroj poprawil! Bede wpadac czesto! Do milego.....
OdpowiedzUsuń.... uśmiałem się " po pachy" i szczerze współczuję, to musiało być ciekawe doświadczenie w tej toalecie. Gratuluję poczucia humoru i lekkiego pióra,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Jacek
No nie super, też nabyłam ale niestety po przymiarkę w domu pod sukienkę, gdy zobaczyłam co się robi szybciutko, o ile rolowanie przy zdejmowaniu można nazwać szybciutko i do szafy. Uff wyleczyłam się z majtas pozdrawiam czytając uśmiałam się jak przysłowiowa norka
OdpowiedzUsuńOj, współczuję. dlatego by się wyszczuplić poszłam kupić majtki wyszczuplające o broń boże guma w t... (nie będę reklamować marki, ale wiadomo o co chodzi). A ostatnio sprezentowałam sobie body tej samej marki, zdecydowanie lepsze niż majtki takie, pod sukienki jak znalazł i się nie odznaczają a oddychać można, polecam.
OdpowiedzUsuńMakijaż mi spłynął rodzina patrzy 'zwariowała'ale tylko do momentu gdy im też przeczytałam.Boskie gacie też przerobiłam.Pozdrawiam i proszę o więcej.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać w pokoju... dokończyłam czytać w wc... inaczej nie dałabym rady. Gratuluję odwagi i poczucia humoru. Ostrzegam... będę tu często zaglądać. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńSuper, ale się uśmiałam:) Świetnie piszesz, cyba będę tu zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńPodobne historie z pewnością przydarzyły się nie jednej kobiecie, ale ta jest opisana fantastycznie. Zobacz ile osób tym rozbawiłaś do łez. Ja również śmiałam się jak na dobrej komedii. Wyobraźnia działała.
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania.
Pozdrowienia
świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńdodaję do ulubionych :)
i zapraszam do mnie, do PRL-u
Pozdrawiam
Kapitalne! Śmiałam się do łez, czytając ten tekst, aż mąż przybiegł z salonu, bardzo zaciekawiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Super historia:))) dawno się tak nie śmiałam, bo trochę to przypominało moje tarapaty z takimi majtami. Teraz mam w nosie, że mam wałki i podcycnik, nie zakładam już takich gaci:) Nikt nie jest doskonały:)))
OdpowiedzUsuńSuper!!!!
OdpowiedzUsuńPiszesz jak Joanna Chmieleska.
Bardzo mocna PRAWDA.
O jeeessu... Brzuch mnie boli... Skończyłam na kibelku rycząc wniebogłosy ze śmiechu... Rodzina stoi za drzwiami i pyta co mi jest... Nie mogę
OdpowiedzUsuńSpłakałam się ze śmiechu ... bo... też mam takie majty :D... aktualnie na dnie szafy :))), też z "T". Z tych wynalazków to już body z haftkami w kroku jest dużo lepsze uwierz :)), przynajmniej 'dostęp' dużo szybszy
OdpowiedzUsuńAsia, to i tak dobry wynik, bo niektóre mają płaski brzuch tylko na leżąco :-)
OdpowiedzUsuńNo prosze, jaka biurowa literaturka się zrobiła. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, czasem mi się coś uda :-)
OdpowiedzUsuńTaaaaaaaaaaaaaak? A niby dlaczego????????????????????
OdpowiedzUsuńDzięki kobitoo. Jak to się można ucieszyć, że się kogoś do wycia doprowadziło... :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie to robią te antygwałty: wyłupiaste oczy!
OdpowiedzUsuńJak przy obieraniu cebulki?
OdpowiedzUsuńDzięki, myślę, że łatwiej to opisać, niż opowiedzieć. Pozdrawiam żonę.
OdpowiedzUsuńTo dopiero heca, albo katastrofa - trzeba by producenta oskarżyć o stworzenie zagrożenia życia...
OdpowiedzUsuńNo własnie, dlaczego my takie poświęcające się jesteśmy? Czy ktoś widział mężczyznę upychającego piwny mięsień w gumoslipy????
OdpowiedzUsuńDzięki za komplementy :-)
OdpowiedzUsuńNo jeszcze parę komentatorek potwierdza - nie kupuj.
OdpowiedzUsuńNo to też piękna scena - ubieranie mamy w antygwałty. Do opisania, hahaha.
OdpowiedzUsuńJuż nawet o efekcie ubocznym tu nie pisałam (oponki), ale noszę się z zamiarem podania nazwy producenta :-)
OdpowiedzUsuńOj, to można sobie nos zwichnąć, płacząc ze śmiechu po cichu... :-)
OdpowiedzUsuńAga, usunęłam tego trolla, dzięki za obronę, buziaki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla męża! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplementy i pozdrowienia. Przekazałam! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za empatię, jakoś dałam radę...
OdpowiedzUsuńUmarłam ze śmiechu!!!! Jestes niesamowita. Tez próbowałam tego wynalazku. Tylko ze z haftkami na szczęście
OdpowiedzUsuńI o to chodziło, żeby było zabawnie. Pozdrawiam, Ewuniu.
OdpowiedzUsuńHaftki to jest to!
OdpowiedzUsuńHa, gdyby mój model miał haftki, wpisu by nie było. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńWszystko przez te tablety i smartfony, cholerka, nawet w kibelku dopadną blogi :-)
OdpowiedzUsuńHm, nie ukrywam, że Chmielewska była przez jakiś czas moim mistrzem, zwłaszcza za "Wszystko czerwone". Teraz mnie nudzi. Wyrosłam? Ale jeśli Ci się kojarzę - to się cieszę.
OdpowiedzUsuńsuper-aż mąz przzyleciał z pokoju tak się uśmiałam
OdpowiedzUsuńNo jak też miałam ten pomysł jednorazowo raczej, a co tam!
OdpowiedzUsuńtekst genialny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam więc męża!
OdpowiedzUsuńByłam, ślad zostawiłam, dzięki za komplementy. I też Cię wciągam na listę obecności :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPas z fiszbinami? Wypisz, wymaluj - gorset. No, może wersja obniżona? Do zakładania gorsetu i podobnych ustrojstw służy dobrze wyrośnięta pokojówka.
OdpowiedzUsuńO Jezuuu! A jak Ci się nadmiar uszami zacznie wylewać???
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanko :-) gratuluje,dawno się tak nie śmiałam. Proszę o następne!
OdpowiedzUsuńPłakałam ze śmiechu, aż mąż zajrzał spytać się co mi jest. Doskonały tekst. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytalam smialam sie - i przypominalam sobie wesele mojej kuzynki w hotelu w Zakopanem . Obcisla sukienka pod nia kostium-szortowy z szelkami swietnie wygladal dopoki nogawki szortow nie zaczely sie wywijac ... pod olowkowa sukienka mialam zrolowane nogawki szortow wiec wygladalam jak z kabanosami wokol bioder ... wyladowaly w koszu w trakcie imprezy ...
OdpowiedzUsuńMiło tak na poczatek dnia się uśmiechnąć :)
OdpowiedzUsuńUsmialam sie ,kupilam podobne majty raz zalozylam i nigdy wiecej.Juz wole 19 wieczny gorset sznurowany.
OdpowiedzUsuńTekst rewelacyjny ;-) Uśmiałam się do łez. Kiedyś dokonałam zakupu rajstop modelujących pośladki. Założenie ich problemowe, pupa jak u Kardashianek.
OdpowiedzUsuńTylko raz je założyłam i nigdy więcej...
Pozdrawiam ;-)
Miło mi, że Tobie było miło :-)
OdpowiedzUsuńKabanosy? Ależ trzeba było je na stół weselny! :-)
OdpowiedzUsuńOdpapatkujemy. Obydwoje :-)
OdpowiedzUsuńBo te smartfony to śmieszne są :-)
OdpowiedzUsuńCudowna historia :) uśmiałam się do łez. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńTrochę przesada - do obcisłych kreacji zawsze ubieram takie obciskające rajtki (moja mama też)
OdpowiedzUsuńi to bez problemu. Majtki tego typu raczej nie są dobre -rolują się, a gorsety często spłaszczają biust.
Popłakałam się ze śmiechu:):):)Niech żyją antygwałty:):Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńCudnie piszesz:) uśmiałam się serdecznie. Gratuluję "języka giętkiego..." jakkolwiek dwuznacznie by to w odniesieniu do opisanej sytuacji nie zabrzmiało:-D
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, uśmiałam się :))
OdpowiedzUsuńcudnie napisane :)
OdpowiedzUsuńWstyd? Nic to! Ale jak prestiż wzrósł i niewymowny szacunek u płci obojga.
OdpowiedzUsuńBo takie majty wkłada się nie na golą bieliznę tylko najpierw delikatny ciuszek,rajstopki,potem majty,a potem reszta garderoby. Ja i moi koledzy chętnie wkładamy takie majty i wyglądamy sexi och,ach
OdpowiedzUsuńAz wrocilam...! Raz jeszcze! Nie moge tego zapomniec:) Twoje pisanko jest lepsze niz podniesienie poziomu endorfinek w czasie biegania!Znajomi szaleja na podlodze ze smiechu! Pozdrawiamy cieplo z Belgii ...
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przez przypadek i ..... uwielbiam pani pióro! !!! Proszę dalej pisać pisać pisać! !!!! Pozdrawiam serdecznie; )))
OdpowiedzUsuńUsmialam sie do lez:-) pozdrowienia dla bohaterow skandaliku:-))€
OdpowiedzUsuńGenialne!!!! Musiałam robić przerwy żeby się "wyśmiać" Rozwaliło mnie na łopatki. Sama myślałam w trakcie czytania jak bym je zdjęła - i ta oczywista oczywistość na końcu ;)))) nie noo...rewelka
OdpowiedzUsuńAle tekst!!! Umarłam po drodze ze śmiechu. Dzięki niemu mój dzień zaczął się bardzo sympatycznie. Pozdrowienia z emigracji.
OdpowiedzUsuńO ja pierniczę, ale się uśmiałam przy porannej kawie. Ale serio mialam coś podobnego na sobie na weselu znajomych. Co gorsza rolowalo się to od góry i dodawało mi jednego wałka więcej. Masakra!
OdpowiedzUsuńPodpisuje się obiema rękami - umarłam ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńCo więcej - przy pierwszej wizycie w toalecie z Twoimi gaciami - zadałam sobie a raczej Tobie to samo pytanie co Pani Matka - dlaczego sika "nie z odchylonymi gaciami"
...ale zabawna historia uśmiałam sie do łez przy śniadanku...:) żadnych antygwałtów napewno sobie ne kupię:)
OdpowiedzUsuńZ życia wzięte! uśmiałyśmy się koleżanką do łez!
OdpowiedzUsuńSuper tekst, uśmiałam się do łez; niestety dla urody zdarza mi się też robić (kupować) takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny artykuł, popłakałam się ze śmiechu, a to samo życie
OdpowiedzUsuńŻeby kobiety poświęciły tyle czasu na zainteresowanie się zdrową żywnością i sportem ile poświęcają na znalezienie podkreślających walory ciuszków, a tuszujących niedoskonałości, wtedy każdy facet miałby super laskę w domu, a tak wszyscy naokoło widzą wciśniętą w gorset ślicznotkę, a mąż w domu widzi Bertę (nie za szczupłą) w starej pidżamie.
OdpowiedzUsuńA mężczyźni nie poświęcają czasu ani na zdrowe odżywianie, ani na dbanie o wygląd swojej skóry, włosów i figury - ani o ubiór. Wystarczy przejść się ulicą jakiegokolwiek miasta w Polsce - brudni, śmierdzący, grubi faceci, w rozczłapanych butach i z rzadkimi, tłustymi włosami. jak zadbany i pachnący - to gej, ale z takiego kobieta, nawet największa laska - nie ma pożytku.
OdpowiedzUsuńja też wkładam takie majty jak mam jakąś rodzinną uroczystość lub imprezę wymagającą ubrania ładnej kiecki.Pierwsze takie majty rolowały się od góry i też miałam"problemy w toalecie"ale dałam radę:)a teraz mam takie fajne bo rozpinane w kroku:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i przypomniała mi się moja przygoda.
OdpowiedzUsuńKilka lat temu zaproszono mnie na zabawę sylwestrową do koleżanki.Pod ubranie założyłam wysmuklające body i byłam z siebie bardzo zadowolona. Do czasu...Odczuwając pilną potrzebę fizjologiczną zapytałam o toaletę. Okazało się, że mieści się ona na podwórku.Na dworze mróz 20 stopni, a ja w tej wygódce odkryłam nagle, że body nie odpina się w kroku.Musiałam zdjąć z siebie futro, bluzkę i usiąść z gołymi filetami.Potem zmachałam się,żeby się ubrać.Fakt, że byłam trzezwa, sprawił,że niemal umarłam od hipotermii sikając.Pozdrawiam
Hahaha, ta historia tez się nadaje na blogowy post! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziekujemy :-)
OdpowiedzUsuńMiłe odwiedziny, miłe słowa, dziękuję, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNieee, w ogóle nie jest to dwuznaczne, hahaha. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiech żyją ... na półce, w bieliźniarce... Też słoneczne pozdrowienia slę.
OdpowiedzUsuńDawno tak się nie uśmiałam! Marta pisze , że się popłakała, Ja "ryczałam" na głos. Najlepsze te odgłosy w toalecie. Wyobrażam sobie tych gości za drzwiami.
OdpowiedzUsuńArtykuł rzeczywiście napisany z polotem , do tego śmieszny. Tez się uśmiałam, i - jak prawie każda z nas przypomniałam sobie własną historyjkę sytuacyjną. Otóż nabyłam kiedyś pończochy "samoprzylepne". Włożyłam spodnie , takie 7/8, bezowe, pod spodem ładne pończochy biało-beżowe i zadowolona z siebie ruszyłam do pracy. Początkowo- jakieś 2-3 minuty uszło mojej uwadze, że coś się dzieje z moimi nogami - jakieś łaskotki? Kurczę, idąc dalej zobaczyłam,że jakoś bardzo białe te moje pończochy, jakoś ich dużo...Zaczęły się zsuwać, najpierw powoli, a po czasie galopem. Co robić? Wracać czy iść dalej? Byłam mniej więcej w połowie drogi do pracy, i w jedną i w drugą stronę szli ludzie, więc wszystko jedno było , jaką podejmę decyzję. Jedno było pewne - muszę się pozbyć tych pończoch. Stanęłam zupełnie na brzeżku chodnika ( żadnych zabudowań w pobliżu), kucnęłam i ciągnęłam to draństwo, aż całe się zsunęło, później nóżka z buta, pończocha w dłoń i z drugą nóżką tak samo. Dotarłam do pracy spocona, zdenerwowana i pewna, że ktoś TO widział. No i nie myliłam się. Kolega zaraz przyleciał do mnie , zapłakany ze śmiechu i nie oszczędzając ani mnie, ani szczegółów "operacji' opowiadał wszystkim , co nieco jeszcze opowieść ubarwiając. Rozbawił wszystkich i mnie też. Stwierdziłam, że każdemu coś tam nieraz nie wyjdzie tak, jak wyjść miało.
OdpowiedzUsuńSądzę, że Ci ludzie byli bardziej zmieszani niż Ty :D ale chyba dlatego warto kupować stare, sprawdzone majtki lub bokserki :D
OdpowiedzUsuńCudnie się czyta, uśmiech nie schodzi z twarzy, a temat jakże nam nie obcy. Będę tu nie raz zaglądać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Właśnie leżę na szpitalnym łóżku, w sali jeszcze dwie niemki-bo szpital niemecki- i dosłownie wyje ze śmiechu, a sąsiadki chcą dzwonić po pielęgniarki i wołać psychiatre bo nie wiedzą co się dzieje... a ja im nie umiem wytłumaczyć... Nie ważne najwyżej mnie przepadają... dla takiej kuuupy śmiechu i fontanny łez cena niewielka :-D
OdpowiedzUsuńGenialnie się czyta. Jeszcze się śmieję :)) A mój dziwnie na mnie patrzy :P bo nie wie o co kaman :))
OdpowiedzUsuńheeej! zapraszam Cię na październikowe rozdanie :) możesz dostać fajną biżuterię :D zapraszam, serdecznie na www.diymydesign.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRewelacja , budze mojego faceta poki majtow nie mam
OdpowiedzUsuńTyle fantazji i dobre pióro .pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny wpis;) płakałam ze śmiechu a dzieci dziwnie się na mnie patrzyły... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoskie!!! Dawno się tak nie uśmiałam! :D :D :D
OdpowiedzUsuńHaha rewelacja! Ale teraz na szczęście można kupić dużo prostszą w obsłudze bieliznę wyszczuplającą, na https://julimex.pl/pl/p/Lekkie%2C-czarne-figi-wyszczuplajace-Slim-All-Day-571/1643 zerknijcie na przykład. Robotę robi a zero problemów z zakładaniem :)
OdpowiedzUsuń