poniedziałek, 19 września 2022

Prostackie instrukcje rządowe: zbieraj chrust, bo nie ma węgla i naucz się robić kupę w lesie.

Pewien dzisiejszy post na fb poruszył moje poczucie estetyki i uraził przekonania... stylistyczne, oraz językowe. Chodzi o instrukcję, opracowaną przez pewne nadleśnictwo (jak sie potem okazało, nie jedno), a dotyczącą tego, cytuję: Jak zrobić kupę w lesie. Bosko! I bezpośrednio! Po co owijać w ... papier toaletowy? Jednak, litości! A oto na dowód, zdjęcie bardzo kolorowej, obrazowej tablicy:
Po moim komentarzu pod tym postem, który brzmiał: Wydaje mi się, że autor tej instrukcji to ten sam geniusz od 15 punktowego regulaminu patriotycznej ławeczki, pojawiły się nieprzychylne dla mnie riposty fanów tejże instrukcji. Ogólnie, z wielu komentarzy wynikało, że większość taką właśnie instrukcję uważa za niezbędną, konieczną. Jeden z moich polemistów zauważył: Akurat myli się Pani. Ta instrukcja pokazuje tylko tyle i aż tyle, że ludzi zapomnieli, że las nie jest ich własnością i nie jest toaletą. Wiadomo, przyszpili czasami kogoś - siła wyższa. Saperki nikt ze sobą nie nosi 😅 A ta instrukcja, prosta jak drut, tłumaczy, jak nie robić syfu. Zaskakująca konstatacja: to las państwowy nie jest moją własnością? A czyją jest? Nie jest toaletą? Owszem, nie jest, ale akurat ten produkt jest najbardziej eko z ludzkich wytworów i ma szansę zniknąć z pożytkiem dla lasu. W przeciwieństwie do stert plastiku, butelek, gruzu, opon i innych śmieci, które szanowny obywatel zostawia w lesie. Kupa jest najmniejszym dla lasu problemem. Ale skoro nadleśnictwo pochyliło się nad tą kwestią, musi być doskwierająca. I uznawszy jej zasadność, skupmy się (haha) nad formą. Czy nie można było ubrać tych wskazówek w bardziej elegancką treść? Na szybko spreparowałam taki plakacik:
Czy wszelkie odezwy, które rząd lub jego organy kierują do suwerena muszą zakładać całkowity jego (suwerena) debilizm? Najpierw niefrasobliwie każe nam rząd zbierać chrust w lesie, potem zatruwa nam Odrę, zezwalając na spuszczanie ścieków państwowym firmom i obarczając winą Niemców oraz Tuska. A teraz nagle uznał za konieczne poinstruowanie obywateli JAK ZROBIĆ KUPĘ W LESIE, bo wszak w domu każdy umie. Najbardziej mnie martwi, że wśród komentatorów tego postu nikt, ale to nikt nie skrytykował prostackiej formy tej leśnej instrukcji. Ciekawam, kto jest jej autorem? Jakiś świetny, leśny copywriter zapewne... Ciekawe też, ile kosztowała jego twórcza praca, i ile takich tablic stanęło w lasach (widziałam dwie, na zdjęciach, różniły się nieco, chociaż tytuł i treść były podobne).