Z Neapolu mam chyba tylko jedno piękne zdjęcie, w dodatku raczej przyrodnicze, niż architektoniczne: widok na Wezuwiusz przez kwitnące drzewa jacarandy. Z kolei z jacarandą było tak: usłyszałam o niej od krewnego, który dużo podróżuje po świecie. W Australii zachwyciły go drzewa o pięknych liliowych kwiatach, pozbierał więc i przywiózł (z narażeniem się celnikom) nasionka, zasadził w domu, w doniczce - i wyrosły mu spore krzaczki. Ponieważ miał ich chyba 10, rozdawał po rodzinie - i mnie się też dostał egzemplarz, jakieś 2 lata temu, akurat na wiosnę. Wręczając roślinę wymienił obcą dla mnie wtedy nazwę jacaranda - ponoć bajeczne urodowo drzewo, które opisał. Pogrzebałam jeszcze w necie i wyszło, że jacaranda pochodzi raczej z Ameryki Południowej (Brazylia), nie z Australii.
Za szybko jednak wystawiłam drzewko na taras i w maju 2011, który zasłynął opadem śniegu, roślina mi zmarzła. 4 miesiące potem dotarłam do Neapolu i... oszalałam z zachwytu, widząc szpalery, zatrzęsienie kwitnących jacarand! To takie właśnie drzewo miało wyrosnąć w moim ogrodzie? Ależ by było pysznie! Nic z tego jednak, jest mocno ciepłolubne, chociaż klimat śródziemnomorski najwyraźniej im wystarcza...
Będąc jednak w Neapolu nawet jednym bokiem nie otarłam się o miejsce, które powinno wzbudzić jeszcze większą moją fascynacje, niż jacaranda, a to z racji moich zainteresowań alchemią, wolnomularstwem, magią i sztuką. Otóż w tej kaplicy, będącej kaplicą rodową XVIII-wiecznego alchemika i mistrza nauk tajemnych, zwanego Da Vinci Neapolu, nauczyciela Cagliostro - Rajmundo di Sangro, księcia Sansevero - znajdują się niezwykłe obiekty.
Po pierwsze, są to dzieła niezwykłego artyzmu - rzeźby z marmuru: leżącego na marach Chrystusa:
zdj. Paolo Mosca |
W podziemiach kaplicy są dwa kolejne niesamowite obiekty. To w 100% szkielety ludzkie, kobiety (z płodem, który jednak zniknął w tajemniczych okolicznościach) i mężczyzny.
zdj. Fabio Attanasio |
Oba są spreparowane tak, że widać wszystkie naczynia krwionośne i żyły (są jakby ażurowe), nie mają natomiast kości. Co najstraszniejsze - legenda mówi, że preparował je sam Rajmundo i musiał to robić... NA ŻYWCA. Można je również dokładnie obejrzeć na filmiku (no i proszę, po co jeździć gdziekolwiek - wszystko jest w goglach...).
Ale i tak jestem rozczarowana: byłam w Neapolu, kaplicy nie widziałam. Buuuuuuu.
Dopisek z 21. XI.2023 r:
A jednak zobaczyłam na własne oczęta! Byliśmy w listopadzie 2023 r. z Andrzejkiem na rejsie kruzerem wielkim, po Morzu Śródziemnym. Jeden z przystanków był w Neapolu. Ponieważ Andrzejek nie widział tego miasta, a ja miałam w pamięci te cuda, których wówczas nie odwiedziłam, nadrobiłam zaległości. Kaplicę zwiedziłam, także podziemny Neapol (Sottoterranea) - starożytne cysterny wydrążone na głębokości ok. 40 m poniżej gruntu. Prawdziwy negatyw miasta znajdującego się na górze. Wydrążone w tufie akwedukty, które podczas II wojny światowej były schronieniem dla ludności bombardowanego przez aliantów miasta. Interesująca podróż w czasie i przestrzeni...
Kolejna fajna opowieść z Twojej podróży.
OdpowiedzUsuńCzytamy i wizualnie podążamy za Tobą, trochę tego świata zwiedziłaś..
Serdeczności.