niedziela, 29 września 2024

Santorini czy Mykonos?

W czasie kwietniowego rejsu cruzerem zawinęliśmy do portu jednej i drugiej wspomnianej w tytule wyspy. Była więc okazja porównać miejsca, które walczą ze sobą o tytuł najbardziej romantycznej greckiej wyspy...

Chociaż nie, Mykonos ma już przecież etykietę najbardziej imprezowej, a Santoryn... No cóż, dla mnie wciąż pozostaje obiektem westchnień, marzeń, najbardziej niesamowitą z greckich wysp!

Pierwsza była Mykonos. Identycznie, jak Santoryn cała biało-niebieska, aczkolwiek tu biel doprowadzono do obłędu malując nawet ulice i chodniki miasteczka-labiryntu. Malowniczo położone na lekkim wzniesieniu Mykonos, nazwane tak jak cała wyspa, jaskrawą bielą bije po oczach i naprawdę dziękować mi przyszło Apollinowi, że słońce w kwietniu nie było aż tak ostre... Wróciłabym z jaskrą! Lawirowanie uliczkami, zaglądanie do sklepików z przeróżnymi towarami, napawanie się greckim powiewem zefirka - nic konkretnego tu nie robiliśmy, wypad był wszak ze statku tylko na parę godzin.

Zejście na ląd...
chodniki tu też malują!


widok z górki...

Niestety, nie spotkaliśmy opisywanego w przewodnikach pelikana. Musiał mieć sjestę. Po miło spędzonym dniu wróciliśmy na statek. 
Następny przystanek - Santorini! Obawiając się kolejek przy zejściu na ląd, wykupiliśmy na statku wycieczkę do jakichś dwóch małych mieścinek, by dotrzeć do Firy. Nudne to było jak nie wiem co, ale ciekawe obejrzeliśmy winnice: płożące się po ziemi winorośle zdumiały nas. Tymczasem okazało się, że to normalny stan tychże. Wyspa jest szalenie wietrzna, zatem jedynie w ten sposób pędy mogą się rozwijać i utrzymywać potem grona. 
pozioma winnica na Santorynie
Smak wina wyborny i niezrównany, gdyż podłoże wulkaniczne na całej wyspie generuje specyficzny i niepowtarzalny smak. Co później sprawdziłam nabywszy wino pędzone nocą (Nykteri). Winogrona zbiera się rano, a wyciska w ciągu nocy. Pyszne!!!!!

W końcu dotarliśmy do Firy, Thiry czy jak tam zwą stolice wyspy o wielu nazwach również... Przed sezonem było, więc turystów jakiś pierdylion mniej (tylko nasz cruzer, na szczęście, ale malutki, zaledwie 2500 pasażerów). No co tu opowiadać, kocham to miasto. Bez końca można się tu włóczyć, pić kawę, piwo, wino, znowu włóczyć...



Pelasia upiła się oślim piwem... Kurczę, jak tam cudnie! Dla mnie chyba jednak Santorini pozostanie najbardziej romantyczną grecką wyspą i basta!