poniedziałek, 14 stycznia 2019

Święte kontra smoki, czyli muzealna sobota

W minioną sobotę udało mi się namówić męża na wizytę w muzeum. Mam czasem taką nieposkromioną chęć na obcowanie ze sztuką. We wrocławskim Muzeum Narodowym były dwie nowe dla mnie wystawy czasowe: Migracje i Cudotwórcy.

Wystawa "Migracje - sztuka późnogotycka na Śląsku" zilustrowana była ulotką przedstawiającą jakąś świętą w opałach:


Zauroczył mnie klimat tej sceny i zachęcił do kupienia biletu: jakieś miasto, kobieta pięknie odziana, sama, piękna i wywyższona, przeciwko kilkunastu facetom, a jeden z nich coś próbuje u jej stóp majstrować - nie wiem. Weszłam, a tam - arcydzieła gotyckie nieprzebrane!
Scena, która mnie wciągnęła na wystawę okazała się być fragmentem poliptycznego ołtarza Mistrza z Gościszowic z 1505 roku, przedstawiającym wydarzenie z legendy o św. Katarzynie. Jak się zaraz okaże chodzi o świętą z Aleksandrii, nie z Sieny.
Katarzyna urodziła się pod koniec III w., w Egipcie, w Aleksandrii. Byłą córką króla Kustosa. Wykształcona, piękna i bogata, więc o jej rękę ubiegali się najznakomitsi obywatele miasta. Nadaremnie. Kaśka bowiem złożyła ślub dozgonnej czystości, gdyż wyznawała chrześcijaństwo. 
Wkrótce wybuchło krwawe prześladowanie chrześcijan - za panowania cesarza Dioklecjana. Maksymian, jego współrządca na Wschodzie wyróżniał się nienawiścią do chrześcijan. Przybył osobiście do Aleksandrii, by dopilnować realizacji edyktów. Upatrzył sobie Katarzynę. Pojmał, chciał  ją zmusić do złożenia ofiary pogańskim bogom. Odmówiła. Wówczas cesarz zarządził dysputę między nią a pięćdziesięcioma filozofami. Katarzyna zdołała ich przekonać do nowej wiary, nawrócić na chrześcijaństwo, przez co od razu zostali żywcem spaleni. To właśnie przedstawia obraz Mistrza poliptyku - oni wszyscy już płoną, widać ogniki wokół nich i dorzucających drwa do stosu, a jednak nadal są wpatrzeni w kobietę, z czcią. Piękne.
Tak na marginesie, relikwie świętej znajdują się na Górze Synaj do dziś.

Wracając jednak do wystawy, to zgromadzono i po raz pierwszy pokazano na niej dzieła mistrzów, przybyłych na Śląsk z innych krajów europejskich. Oni tutaj otworzyli swoje warsztaty i wykonali dzieła sztuki (sakralnej głównie), konkurujące z najsłynniejszymi arcydziełami Zachodniej Europy.
Na poliptyku św. Barbary z wrocławskiego kościoła, którego pojawienie się w mieście określano mianem pojawienia się komety widać znów potworne sceny męki Barbary, zwłaszcza ucinanie nożem głowy na żywca... Zastanawia mnie, że w scenach tortur nigdy nie ma kobiet wśród oprawców.


Natomiast wizerunek św. Małgorzaty, która wg legendy poskromiła smoka (pod tą postacią objawił się jej sam diabeł), na tym samym poliptycznym ołtarzu z Gościszowic zauroczył mnie figurką smoka, którego Małgorzata trzyma w ręce. W tym wydaniu jest stworzonkiem wręcz sympatycznym, żadna tam z niego bestia!


Druga interesująca wystawa - Cudo-Twórcy to prezentacja rzemiosła i sztuki zdobniczej, m.in. ceramiki i szkła (polskiego, zwłaszcza twórców wrocławskich). Coś pięknego, bardzo polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz