poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Wróbel-turysta

Ptaszęcą przygodę miałam ostatnio. Wchodzę na balkon, a tu jeden wróbel ucieka w pośpiechu, drugi siedzi przy donicy z iglakiem. Nie odfruwa, skrzydło ma jakieś dziwne...

Pierwsze co wpada mi do głowy, że uderzył się w szybę. Oglądam więc tę, którą mam tutaj i która już kilka razy stanęła ptakom na drodze. Wpadają na nią i później muszę wołać pogotowie weterynaryjne. Tym razem jednak żadnych śladów na szybie nie ma, ale ptaszek z jakiegoś powodu niezdolny jest do lotu.

Przynoszę mu wodę i ziarenka słonecznika (obrane własnoręcznie!), ptaszek chowa się przede mną za doniczką. Jest śliczny. Ewidentnie nie może dojść do siebie, zostawiam go więc, by się nie stresował. Za jakiś czas sprawdzam czy jeszcze jest, szukam go między doniczkami. Nagle wróbel wypada zza jednej z nich i raźnym krokiem, pokonując błyskawicznie drzwi balkonowe przemierza moją kuchnie. Małe, krótkie nóżki nie przeszkadzają mu przebiec ok. 8 metrów, by zadekować się za fotelem, w samym kącie salonu tv. Nawet nie zdążyłam zagrodzić mu drogi!

Dzwonię do znajomej weterynarz po poradę. Wzywać ją, czy jechać z ptaszkiem do lecznicy? Chodzę cały czas z telefonem, kiedy jednak odkładam słuchawkę i szukam wróbla za fotelem - już go tam nie ma! Są jedynie ślady kupek. Weterynarz poleciła mi go złapać i zawieźć do gabinetu. Zaczynam więc na czworakach przemieszczać się po pokojach, zaglądam pod szafki i komody. Dokąd mógł pójść i kiedy? Cały czas jestem przecież w pobliżu!

Znajduję go w kącie... drugiego pokoju, 6 metrów dalej. Chowa się za serwantką. Jak wejdzie za sofę, będę musiała ją odsunąć. Dzwonię do męża, bo nie wiem, jak go złapać. Mówi, że przede wszystkim powinnam pozamykać wszystkie drzwi. Po rozmowie znów to samo - ptaszka nie ma. Odsuwam sofę, znajduję kilka pająków, wróbla-podróżnika z nimi nie ma. Kolejne kupki nie naprowadzają mnie na trop, bo są tuż przy sofie. Pocieszam się myślą, że może jakimś cudem odleciał, kiedy gadałam, bo jak mógł tak zapaść się pod ziemię???

Idę po coś do sypialni. Tadam! Wróbel właśnie włazi pod łóżko. Kiedy on pokonał dwie pary drzwi i kolejne 7-8 metrów? I to cały czas na tych swoich krótkich nóżkach, które teraz tupią, bo w sypialni mam deski na podłodze. Ganiamy się przez chwilę, ja z prawej strony łóżka, on wychodzi z lewej. Ja na lewą, wychodzi z prawej i tak parę razy. Chcę zapędzić go z powrotem na balkon, to jednak jest ponad 10 metrów "trasy". Gdybym wcześniej pozamykała drzwi, wróbel-turysta nie podróżowałby przez trzy pokoje...

No dobra, obmyślam strategię. Miotełką do kurzu delikatnie wyganiam go z sypialni do przedpokoju. Zamykam wszystkie drzwi oprócz jednych. Wpada do łazienki, bo tam nie zamknęłam. Jak wejdzie za osłonę boczną wanny, to go nie namierzę! Udaje mi się go jakoś wypłoszyć, wpada do salonu tv, potem daje mi się wyprowadzić go na balkon. Uffffffffffffffff. Tu nic mu nie grozi, ma się gdzie schować, kot go tutaj nie dopadnie, świeże powietrze jest i śpiew innych ptaków słyszy.

Zaczynam wymyślać scenariusz życia z wróbelkiem. Mam na ogrodzie bambusową klatkę, to na noc będę go w niej w mieszkaniu zamykać, a w dzień sobie na balkonie pomieszka, bez klatki, bo i tak nie odfrunie. Skrzydło jakieś przekręcone ma. Plan mi się szalenie podoba. Ciekawski wróbelek bardzo fajny jest.

Nie zapytałam go jednak o zdanie, czy chce mieszkać ze mną... Kiedy ponownie zaglądam na balkon, nie ma go już za żadną doniczką. Odfrunął. Nie wiem, co się zdarzyło: czy to był młody, który uczył się latać i coś poszło nie tak? A może to niezwykle ciekawski i odważny ptasi podróżnik, zwiedzający obce kraje, zupełnie tak jak ja?

2 komentarze:

  1. Hyh, przypomniał mi się nasz Wróbel... No ... nasz Wróbel od greki. I nasz paniczny strach przed każdym seminarium. I Viola, która kiedyś zemdlała podczas zajęć... To chyba 30 lat temu. :) Pozdrowienia najcieplejsze, Beatko. Ogon :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mnie znalazłaś???? Jak się cieszę, nie wierzę, że minęło ponad 30 lat, to niemożliwe!!!!! I Wróbel już śp jest... Też cieplutko pozdrawiam, krakowska nadal??? Buziaki.

    OdpowiedzUsuń