czwartek, 24 sierpnia 2017

Genialne rady mojego męża...

Mój mąż słynie z dawania genialnych rad. Kiedyś, gdy kolega zwierzył mu się, że psują mu się "zęby między zębami", mąż poradził: wyrwij sobie co drugi i po kłopocie!
Mnie również zasypuje perłami porad życiowych. Dzisiaj rozmawialiśmy o mojej jutrzejszej wizycie w warsztacie samochodowym, bo muszę wymienić przedni wahacz. Warsztat nieznany, z internetu wzięty, więc mam obawy. Mówię mężowi, że muszę ich uczulić, by nie zostawiali kluczyka w stacyjce, bo dwa lata temu na myjni zepsuli mi auto w ten własnie sposób - słuchali sobie radia i gdy wyjechałam z myjni, po stu metrach pojawiła się informacja, że mam całkowicie rozładowany akumulator. Najadłam się wtedy strachu i nie chcę powtórki, bo w warsztatach na ogół zostawiają kluczyk itd. Na to mąż już spieszy z radą:
- To może wymontuj radio, żeby nie słuchali!
Ja:
- ?????????
Mąż:
- Albo jeszcze lepiej: zostaw im same podwozie, zawieszenie przecież będą naprawiać!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz