Oto moja wybuchowa (bo z granatem) sałata do obiadu:
- paczka mieszanki sałat z Biedronki (ta z rukolą),
- średnia szalotka,
- mandarynki z puszeczki,
- ziarenka z połowy granata,
- syrop z granatów, oliwa, ocet balsamiczny i płyn z mandarynek z puszki, pieprz, sól.
Sałatę wykładam do salaterki, dodaję szalotkę pokrojoną w kosteczkę, kawałki mandarynek z puszki. Polewam miksturą: oliwa z octem balsamicznym i płynem mandarynkowym, solę leciutko i pieprzę. Na koniec dodaję niewielką ilość gęstego, kwaskowatego w smaku syropu z granatów (dostałam w prezencie buteleczkę przywiezioną przez koleżankę z Turcji) oraz niczym wisienka na torcie - dorzucam garść ziarenek granata (trzeba go najpierw obrać...). Mieszam i podaję sałatę na stół.
...ale się rozgotowałaś.
OdpowiedzUsuńMus dyniowy wypróbowany, najbardziej smakował tacie bo akurat trafił na obiad.
Sałatka ciekawa.
Buziaki.
Ale się cieszę, że mus smakował jakiemuś mężczyźnie! Mój w rezultacie odmówił konsumpcji i zażądał prawdziwego obiadu ;-( Muszę powiedzieć, że Latająca Kuchnia kapitana Chilli to wybitnie babska jest... Buziaki dla Was i ukłony dla Taty!
OdpowiedzUsuń...tata jest wielkim smakoszem dyni zjada w postaci zup kremów na ostro, jak i z zacierkami na mleku na słodko. Tak że i mus mu posmakował tym bardziej że z soczewicą. Sareny soli nie mieliśmy ale użyłem Czubrycy czerwonej.
OdpowiedzUsuńBuziaki.