wtorek, 17 czerwca 2014

Jak Lola została kocim krytykiem

Lola (pisałam o niej tutaj: http://zabawnaliteraturka.blog.pl/2014/05/08/monstrum-zwane-lola/) jest już od prawie 2 miesięcy rezydentem mojego ogrodu, dokarmiamy ją z mamą regularnie. 

Wczoraj wracam z pracy i widzę, że czeka na mnie w ogrodzie, więc pędzę do mieszkania po koci prowiant. Wchodzę do ogrodu, daję Loli pasztecik w jej miseczce i rozglądam się wokół. Rety, skąd tu tyle kociej sierści? Po trawie przewalają się bowiem kłęby burych kłaków, każdy wielkości mojej pięści - a jest ich chyba z 5 albo 7...

Od razu przypomina mi się scena z "Misia", gdy Ochódzki w teatrze zgubił włosy wyrosłe mu po odżywce "Samson" i sprzątaczki zbierające te kłaki spomiędzy foteli mówią: chyba jakiś krytyk był na spektaklu...

Skąd jednak tyle sierści, najwyraźniej Lolinej, na trawniku???? Ale, zaraz, poprzedniego dnia dałam jej na deser chrupki, które mama nabyła w zoologu. Dzwonię więc do matki:

- Coś ty za karmę Lolce kupiła? Czy to nie był aby odkłaczacz?

- Odkłaczacz? A co to jest? 

- No taka karma, by kot mógł łatwiej usunąć zlizaną w czasie mycia sierść z żołądka.

- A wiesz, możliwe, bo ten sprzedawca coś takiego mi mówił, ale ja nie wiedziałam co to znaczy... Kupiłam tę karmę i już. Biedna Lola!

- Zaraz tam biedna, została dzięki tobie kocim krytykiem :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz