wtorek, 9 lipca 2019

Całkiem fajne Goerlitz


Goerlitz to małe niemieckie miasto, podzielone na dwie części. Zachodnia nosi nazwę z umlautem, a po wschodniej stronie rzeki (Nysy Łużyckiej) nazywa się Zgorzelcem. Śmiesznie?

W zamierzchłych czasach, przed 20 laty, w mieście przebiegała granica państwa, stały posterunki, celnicy i szlabany. Kiedy jeździło się samochodem "za granicę" trzeba było przemierzyć zapyziały Zgorzelec i poczekać w kolejce do niemieckich celników. Potem gaz do dechy i... kto by tam jakieś Goerlitz oglądał, trzeba było pędzić w piękny świat. Dziś można swobodnie przejść mostem na Nysie Łużyckiej, by za wszelkie przyjemności płacić euro. Podobnie, obywatele niemieccy przybywają na zgorzelecką stronę miasta, by popróbować polskich specjałów. Od 1998 r. oba miasta uważają się za jeden organizm miejski: Europa-Miasto Görlitz-Zgorzelec.

Nawet parę lat temu, gdy naszym celem był weekend w Dreźnie, nie poświeciliśmy na Goerlitz nawet godzinki - ot, miasto graniczne, co w nim być może ciekawego? Coś tam słyszałam, że pustoszeje, że nie ma w nim ludzi, że je remontują i że tanio mieszkanie można kupić. Nie interesowało mnie to jednak.
Jakiś czas temu poznałam młodą przedsiębiorczą dziewczynę, która opowiedziała mi o swoim hobby - wypadach weekendowych do Goerlitz. 
- A co tam ciekawego? - spytałam. W odpowiedzi otrzymałam opisy miejsca naszpikowanego zabytkami, historią.

Dwie siostry, wcale  nie bliźniacze...
Miasto podzielone jest rzeką (Nysa Łużycka) na dwie części, które znacznie się między sobą różnią. 

Widok na polską stronę i słynny most, który łączy, nie dzieli
Niemiecka część, Goerlitz, jest znacznie, znacznie piękniejsza. Podobno jest to zasługą zbiegu historycznych okoliczności, bowiem Goerlitz w ogóle nie było zniszczone w czasie działań wojennych. Jest to tym dziwniejsze, że polska część – Zgorzelec – zdecydowanie ucierpiała. Za to sława nienaruszonej struktury wielowiekowego miasta sprawiła, że do Goerlitz przyjeżdżają ekipy filmowe z całego świata, głównie z Hollywood, by tu kręcić filmy! Był wśród nich m.in. Q. Tarantino. Görliwood stało się żartobliwą nazwą miasta, w którym zrealizowano kilkadziesiąt filmów. Można je zwiedzać także i w ten sposób - szlakiem filmowców.



Trochę pusto poza śródmieściem
Przyjechaliśmy do Goerlitz autostradą  A4 i nawigacja doprowadziła nas w okolice dworca głównego. Zaparkowaliśmy przy ulicy dworcowej, ale zamiast skierować się w stronę wspomnianego dworca, nota bene zabytkowego, poszliśmy w drugą i skręciliśmy w ulicę biegnącą równolegle do „dworcowej”. Było to urokliwa część miasta, większość domów odnowionych, pieczołowicie odrestaurowanych. Jednak uderzyła nas dziwna pustka. Samochody stały wprawdzie pod domami, nie widać jednak było sklepów ani przechodniów. Później się okazało, że trochę od tyłu Goerlitz zdobywaliśmy i zanim doszliśmy do górnego Rynku, zrobiliśmy parę kilometrów. 

Miasto-muzeum
W mieście jest 4000 zabytków (a niespełna 50 000 mieszkańców…), z różnych epok. Zobaczyć tu można arcydzieła architektury gotyckiej, renesansowej, barokowej, secesyjnej. Budynki zachwycają bogato zdobionymi fasadami, sklepieniami oraz freskami na sufitach. Nigdzie w Niemczech nie ma podobnie odrestaurowanego miasta. Legenda głosi, że w latach 1995-2016, zawsze na początku nowego roku pojawiało się w kasie miasta pół miliona euro od tajemniczego darczyńcy, który zobowiązał władze Goerlitz do spożytkowania tej darowizny na renowację kamieniczek. Władze miasta skrupulatnie wypełniały wolę ofiarodawcy, dzięki temu Goerlitz jest prawie w pełni zrewitalizowanym miastem. 

W trzecią niedzielę września są dni otwartych muzealnych drzwi. Można wtedy zwiedzać miejsca, które na co dzień nie są dostępne dla turystów. Z kolei największe święto w regionie to Altstadtfest Görlitz, organizowane w ostatni weekend sierpnia.
W informacji turystycznej można się zaopatrzyć w mapkę atrakcji, ale przy takim „załadowaniu” zabytków sensowniej jest włóczyć się uliczkami i podziwiać, zaglądać w podwórka – wszystkie przepiękne. Osobliwością Goerlitz są dwa rynki – dolny i górny (Untermarkt i Obermarkt), połączone pięknym traktem. Oba ciekawe, aczkolwiek piękniejszy jest ten dolny, przy którym stoją… dwa ratusze oraz renesansowe i barokowe kamienice, waga miejska oraz fontanna Neptuna.



Zajazdy dla kupców
Kolejną osobliwością miasta są tzw. domy halowe bogatych kupców (głównie handlowano tu suknem). Görlitz ulokowane jest przy starodawnym szlaku handlowym Via Regia, który prowadził z Kijowa do Santiago de Compostela, a który Rada Europy podniosła do rangi szlaku kulturowego. Kamienice należące do kupców, którzy prowadzili handel z odległymi krajami, spełniały jednocześnie kilka funkcji: były  mieszkaniami, sklepami, magazynami i hostelami dla podróżujących kupców z innych stron.  To prawdziwe domy handlowe, z własnym placem targowym, browarem. Nazwa domów halowych bierze się od przestronnej bramy z przejazdem na dziedziniec i szerokich schodów prowadzących do ogromnej hali centralnej.

Wieże i zegary, oraz unikalne organy
Görlitz to także miasto wież. Większość z nich stanowiła część fortyfikacji miejskich. Do zwiedzania udostępnionych jest pięć z nich, na pewno warto wdrapać się choć na jedną. Na wieżach często znajdują się zegary. Niektóre to majstersztyk zegarmistrzostwa.


Słyszeliście kiedykolwiek organy… słoneczne? Pewnie nie, udajcie się zatem do kościoła Piotra i Pawła w Goerlitz, które posiadają takie właśnie, unikalne organy słoneczne, imitujące m.in. głosy ptaków. Warto poczekać na koncert!

Ach, a z pamiątek przywiozłam... musztardę o smaku kawy espresso. Jeszcze nie próbowałam, ale w sklepie musztardowym było chyba blisko 100 smaków tego specjału. Szaleństwo!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz