Goerlitz to
małe niemieckie miasto, podzielone na dwie części. Zachodnia nosi nazwę z umlautem, a po wschodniej stronie rzeki (Nysy Łużyckiej) nazywa się Zgorzelcem. Śmiesznie?
W zamierzchłych czasach, przed 20 laty, w mieście przebiegała granica państwa, stały posterunki, celnicy i szlabany. Kiedy jeździło się samochodem "za granicę" trzeba było przemierzyć zapyziały Zgorzelec i poczekać w kolejce do niemieckich celników. Potem gaz do dechy i... kto by tam jakieś Goerlitz oglądał, trzeba było pędzić w piękny świat. Dziś można swobodnie przejść mostem na Nysie Łużyckiej, by za wszelkie przyjemności płacić euro. Podobnie, obywatele niemieccy przybywają na zgorzelecką stronę miasta, by popróbować polskich specjałów. Od 1998 r. oba miasta uważają się za jeden organizm miejski: Europa-Miasto Görlitz-Zgorzelec.
Nawet parę lat temu, gdy naszym celem był weekend w Dreźnie, nie poświeciliśmy na Goerlitz nawet godzinki - ot, miasto graniczne, co w nim być może ciekawego? Coś tam słyszałam, że pustoszeje, że nie ma w nim ludzi, że je remontują i że tanio mieszkanie można kupić. Nie interesowało mnie to jednak.
Jakiś czas temu poznałam młodą przedsiębiorczą dziewczynę, która opowiedziała mi o swoim hobby - wypadach weekendowych do Goerlitz.
- A co tam ciekawego? - spytałam. W odpowiedzi otrzymałam opisy miejsca naszpikowanego zabytkami, historią.
Dwie
siostry, wcale nie bliźniacze...
Miasto
podzielone jest rzeką (Nysa Łużycka) na dwie części, które znacznie się między
sobą różnią.
Widok na polską stronę i słynny most, który łączy, nie dzieli |
Niemiecka część, Goerlitz, jest znacznie, znacznie
piękniejsza. Podobno jest to zasługą zbiegu historycznych okoliczności, bowiem
Goerlitz w ogóle nie było zniszczone w czasie działań wojennych. Jest to tym
dziwniejsze, że polska część – Zgorzelec – zdecydowanie ucierpiała. Za to sława
nienaruszonej struktury wielowiekowego miasta sprawiła, że do Goerlitz
przyjeżdżają ekipy filmowe z całego świata, głównie z Hollywood, by tu kręcić
filmy! Był wśród nich m.in. Q. Tarantino. Görliwood stało się
żartobliwą nazwą miasta, w którym zrealizowano kilkadziesiąt filmów. Można je
zwiedzać także i w ten sposób - szlakiem filmowców.
Trochę pusto
poza śródmieściem
Przyjechaliśmy
do Goerlitz autostradą A4 i nawigacja doprowadziła nas w okolice dworca
głównego. Zaparkowaliśmy przy ulicy dworcowej, ale zamiast skierować się w
stronę wspomnianego dworca, nota bene zabytkowego, poszliśmy w drugą i
skręciliśmy w ulicę biegnącą równolegle do „dworcowej”. Było to urokliwa część
miasta, większość domów odnowionych, pieczołowicie odrestaurowanych. Jednak
uderzyła nas dziwna pustka. Samochody stały wprawdzie pod domami, nie widać
jednak było sklepów ani przechodniów. Później się okazało, że trochę od tyłu
Goerlitz zdobywaliśmy i zanim doszliśmy do górnego Rynku, zrobiliśmy parę
kilometrów.
Miasto-muzeum
W mieście
jest 4000 zabytków (a niespełna 50 000 mieszkańców…), z różnych epok. Zobaczyć
tu można arcydzieła architektury gotyckiej, renesansowej, barokowej,
secesyjnej. Budynki zachwycają bogato zdobionymi fasadami, sklepieniami oraz
freskami na sufitach. Nigdzie w Niemczech nie ma podobnie
odrestaurowanego miasta. Legenda głosi, że w latach 1995-2016, zawsze na
początku nowego roku pojawiało się w kasie miasta pół miliona euro od
tajemniczego darczyńcy, który zobowiązał władze Goerlitz do spożytkowania tej
darowizny na renowację kamieniczek. Władze miasta skrupulatnie wypełniały wolę
ofiarodawcy, dzięki temu Goerlitz jest prawie w pełni zrewitalizowanym
miastem.
W trzecią niedzielę września są dni otwartych
muzealnych drzwi. Można wtedy zwiedzać miejsca, które na co dzień nie są
dostępne dla turystów. Z kolei największe święto w regionie to Altstadtfest
Görlitz, organizowane w ostatni weekend sierpnia.
W informacji
turystycznej można się zaopatrzyć w mapkę atrakcji, ale przy takim
„załadowaniu” zabytków sensowniej jest włóczyć się uliczkami i podziwiać,
zaglądać w podwórka – wszystkie przepiękne. Osobliwością Goerlitz są dwa rynki
– dolny i górny (Untermarkt i Obermarkt), połączone pięknym traktem. Oba
ciekawe, aczkolwiek piękniejszy jest ten dolny, przy którym stoją… dwa ratusze
oraz renesansowe i barokowe kamienice, waga miejska oraz fontanna Neptuna.
Zajazdy dla
kupców
Kolejną
osobliwością miasta są tzw. domy halowe bogatych kupców (głównie handlowano tu
suknem). Görlitz ulokowane jest przy starodawnym szlaku handlowym Via Regia,
który prowadził z Kijowa do Santiago de Compostela, a który Rada Europy
podniosła do rangi szlaku kulturowego. Kamienice należące do kupców, którzy
prowadzili handel z odległymi krajami, spełniały jednocześnie kilka funkcji:
były mieszkaniami, sklepami, magazynami i hostelami dla podróżujących
kupców z innych stron. To prawdziwe domy handlowe, z własnym placem
targowym, browarem. Nazwa domów halowych bierze się od przestronnej bramy z
przejazdem na dziedziniec i szerokich schodów prowadzących do ogromnej hali
centralnej.
Wieże i
zegary, oraz unikalne organy
Görlitz to
także miasto wież. Większość z nich stanowiła część fortyfikacji miejskich. Do
zwiedzania udostępnionych jest pięć z nich, na pewno warto wdrapać się choć na
jedną. Na wieżach często znajdują się zegary. Niektóre to majstersztyk
zegarmistrzostwa.
Słyszeliście
kiedykolwiek organy… słoneczne? Pewnie nie, udajcie się zatem do kościoła
Piotra i Pawła w Goerlitz, które posiadają takie właśnie, unikalne organy słoneczne,
imitujące m.in. głosy ptaków. Warto poczekać na koncert!
Ach, a z pamiątek przywiozłam... musztardę o smaku kawy espresso. Jeszcze nie próbowałam, ale w sklepie musztardowym było chyba blisko 100 smaków tego specjału. Szaleństwo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz