Ostatnio widziałam w naszym ogrodzie, na starym orzechu włoskim dzięcioła, opukującego gałęzie. Tyle, że jakiś inny niż zwykle był: nie czarno-biały w czerwonym bereciku, ani nie zielony. Jakiś taki szaro-brązowy, za to miał dużo białych poprzecznych pasków na grzbiecie. Opowiadam o nim mężowi:
- No i wiesz ten dzięcioł...
- Duży czy zielony był? - dopytuje.
- Nie, nieduży i nie zielony... Nie miał czerwonego, ale miał pasy takie w poprzek na pleckach...
- To ty może osę widziałaś???
Czułki mi opadły :-)
Potem się okazało, że to była samica dzięciołka, najmniejszego rodzimego dzięcioła :-)
zdj. Beata S |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz