Oto szybki wgląd w inżyniersko-konstrukcyjny geniusz mojej osobistej połowy.
Przed świętami coś (tzn. po zbadaniu organoleptycznym stwierdziłam, że to woda o posmaku żelaza) wyciekło na podłogę w łazience. Przy wejściu, spod zabudowanej drewnianej szafki.
Zaczęłam śledztwo hydrauliczne i dotarłam wewnątrz szafki do ścianki z dwoma otworami wizyjnymi, ukrytymi za rzędem kosmetyków. Po otwarciu w/w otworów ukazała się końcówka jakiegoś układu hydraulicznego z przeciekiem. To on sprawiał, że na podłodze pojawiła się kałuża wody.
Mąż próbował sam zlikwidować przeciek, ale zardzewiała końcówka rury groziła urwaniem, a nie miał lepszych narzędzi do tego. Postanowiliśmy zatem skorzystać z pomocy fachowca, wezwaliśmy hydraulika. Niestety, trzeba było poczekać do następnego dnia.
Cóż więc wymyślił mój geniusz konstrukcyjny? Tymczasowe odprowadzenie przecieku za pomocą opakowania po sushi i łyżki do butów. Wyglądało to tak:
Genialne? I skuteczne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz