poniedziałek, 15 lipca 2024

Jak to po chleb poszłam, a kupiłam ponton trzyosobowy...

W zeszłym roku wpadłam do Aldi po zakupy spożywcze. W końcowej fazie zakupów moją uwagę przyciągnął ponton rodzinny, dmuchany, trzyosobowy za jedyne 99,00 zł.

- Co za wspaniała okazja! - pomyślałam. Mamy już kajak dmuchany, ale ponton jest większy, zmieści trzy osoby, moglibyśmy np. mamę zabrać na wycieczkę po rzece. (Inna sprawa, czy by się odważyła).

Upewniwszy się, że jakby co, to mogę go zwrócić, ponton nabyłam. Dumna wróciłam do domu i pokazuję mężowi moją zdobycz. A on się wściekł! - To ja dwa dni szukałem w internetach pontonu, żeby silnik do niego można podłączyć itd. itp., a Ty mi takie nic kupujesz, za sto złotych???? - irytował się. - Oj tam, oj tam, mogę zwrócić, ale się przecież przyda. Jak goście przyjadą np... - argumentowałam. Wtedy kajak to za mało... - I co, chcesz ich potopić??? - darł się. - Przecież ma certyfikat TUV - bąkałam zmieszana jego atakiem. - Poza tym moje pieniądze, robię z nimi co chcę, chciałam ponton to mam! - zakończyłam rozmowę,  a właściwie kłótnię.

Ponton rok czekał, elegancko zapakowany w karton, by go chociaż obejrzeć. Straciłam dla niego serce, ale oddać nie chciałam. Wreszcie tego gorącego jakże lata przyszedł jego dzień chwały. Ponton został nadmuchany, by sprawdzić, czy jest w ogóle cały. Był cały, śliczny, inspirujący, co widać na tym filmiku:


I ogólnie został zaplanowany do zastępstwa za basen przydomowy:


Poszło mu świetnie!:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz