wtorek, 5 lutego 2019

Najbardziej romantyczna kolacja ever?

Dziś rano usłyszałam w radiu pytanie, a chodziło o konkurs, w którym można wygrać zaproszenie na niezwykłą, walentynkową kolacje dla dwojga. Trzeba tylko opisać w sms najbardziej romantyczną ucztę w swoim życiu.

W konkursie udziału nie wzięłam, ale pytanie przywołało bardzo miłe wspomnienie: moja urodzinowa wyprawa na Bali, na którą zaprosił mnie mąż... I moja urodzinowa kolacja na plaży w Jimbaran... Najbardziej romantyczna uczta ever! Cała podróż na Bali była prezentem, który trwał dwa tygodnie. Kulminacją  był dzień 17 listopada, dokładnie moje urodziny. Zaczęliśmy świętowanie od rana - kąpiel w hotelowym basenie i leniwa włóczęga po drink-barach okolicznych hoteli na plaży, ze świeżym frangipiani za uchem...




Na wieczór wymyśliliśmy coś ekstra: ubraliśmy się wieczorowo i zamówioną taksówką pojechaliśmy z Sanur do Jimbaran - kolejnego kurortu, specjalizującego się w... ucztach na plaży przy zachodzącym słońcu. 

Soliki były nakryte obrusami, wszystkie oczywiście zwrócone w stronę oceanu. Kelnerzy, świece zapalone o zmroku i niezwykły spektakl, któremu towarzyszyła kulinarna biesiada złożona z samych owoców morza - homar, krab, langusty, krewetki, małże i co tylko chcecie, co zyje w wodzie i zostało dla nas z niej wyciągnięte. Z grilla, świeże, podane na liściach palmowych. Kiedy przybyliśmy, było jeszcze pustawo...



Ale już po kilkunastu minutach przy stolikach obok nas zasiadły setki innych biesiadników. Niesamowity nastrój towarzysko-muzyczno-smakowo-wizualny.
Nie byliśmy w stanie zjeść wszystkiego, co nam w ramach tej uczty podano:
Kiedy się ściemniło, znalezienie na stole szczypców do krabów było utrudnione. Krab więc ocalał, bo wtedy nie wiedzieliśmy, jak się do niego dobrać :-)

Mam co wspominać! Zapytali w radiu - to Wam opowiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz