środa, 13 sierpnia 2014

Perseidy, Lola i katar sienny

Ta noc miała być pełna gwiezdnych fajerwerków - Perseidy znaczy przechodzą w pobliżu, i dobrze je widać, jak doniosły media, między 1.00 a 4.00  w nocy.

1. 00. Zaopatrzeni więc w zapałki (coby powieki sobie podpierać) i butelkę winopochodnego napoju różowego o smaku grejpfrutowym, uprzednio dobrze schłodzonego, zaudaliśmy się na osobisty taras. Rozsiedliśmy się w fotelach. Lornetki, aparaty, kamery - rozstawione. Wino nalane. Oczy szeroko otwarte na północną stronę, gdzie według pewnej popularnej aplikacji na telefon, pokazującej gwiazdy - miały nadlecieć perseidowe pociski. Czekamy. Pierwsza godzina już minęła, niebo niezbyt czarne - tu latarnia, tam latarnia, dach sąsiadów, wystająca lukarna – Perseid ani widu. Pijemy wino (z braku lepszego zajęcia dla dłoni).

1.30. Postanawiamy zejść jednak (z I p.) do ogrodu. Zabieramy kieliszki, aparaty, kamery, statywy, lornetki, odgrzebujemy ze schowka latarkę – i wychodzimy. Tuż przy ogrodowej furtce wita nas zadowolona bardzo z naszej obecności (będzie żarcie, albo zabawa!) rezydentka naszego ogrodu, czyli Lola. Kocia asystentka towarzyszy nam do ławki, na której rozkładamy: wino, aparat, kamerę, lornetkę, telefon. Ustawiamy się (i ławkę) przodem do kierunku jazdy (perseidowej). Czekamy. Nadal nic nie widać.

1.45. Pijemy wino. Księżyc raz za chmurami, to znów jak przez mgłę. Andrzej widzi (chyba) 1 (słownie: jedną) Perseidę. Lola pcha mu się na kolana, ociera o brzuch, statyw aparatu, gryzie pasek. Pierwsze kichnięcie mojego „kociego” alergika.

1.50. Nie wiem, czy mam omamy, ale widzę kilka bardzo szybko migocących błysków, na granicy wzroku, z różnych stron (a nie z tej, wskazanej przez pewną bardzo popularną aplikację na telefon). Słyszę kilka kichnięć Andrzeja, próbującego pozbyć się z kolan Lolki, która okupuje go, nie zwracając kompletnie uwagi na moje zaproszenia do miziania.

1.55. Kończy się nam wino i… chusteczki higieniczne. Andrzej smarka, kicha, smarka. Zarządzam perseidowy odwrót: zabieramy kamerę, aparat, statyw, lornetkę, pustą butelkę po winie, zostawiamy Lolę, bardzo zawiedzioną. Wchodzimy do domu. Proponuje natychmiastowy wyjazd samochodem poza miasto, by kontynuować obserwacje nieba, ale Andrzej tylko odmownie kręci głową (między kichnięciami).

2.30. Ktoś w domu strasznie kicha, smarka, kicha, smarka…. Ja robię przetwór ze śliwek (i tak nie zasnę, gdy ON ma atak kataru siennego…).

3.00. Idziemy wreszcie spać.

6.45. Wstaję do roboty. W radiu mówią, że jeszcze przez 2 dni będzie można oglądać perseidowy spektakl na niebie. Andrzej oświadcza, że dzisiaj już gwiazd w nocy nie będzie oglądał. Aaaaaaaaaaapsik!

11.00 Jem śniadanie w fabryce. Ze śliwkowym przetworem nocnym. Taka przynajmniej korzyść z przelatujących Perseid!

11 komentarzy:

  1. Tak się wyłączyłam informacyjnie na tej wsi, że wiadomość o Perseidach kompletnie mi umknęła. Dopiero u Ciebie przeczytałam, że można oglądać. Skoro jeszcze dwa dni, to może mi się uda. :D Choć ja na trawie nie poleżę. Ostatnio oparłam się, żeby zrobić zdjęcie żółwiowi. Piękna wysypka! Więc "kociego" alergika rozumiem. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przechlapane z tą alergią, kazdą znaczy się - na trawę i żółwiki też :-)
    Swoją drogą to bardzo dziwne, by aż tak reagowac na kocią sierść na świeżym powietrzu! Chwile na nim posiedziała i godziny kichania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Andrzej. Takie apsikanie może do szału doprowadzić. Ale wiesz jest dla niego nadzieja-ja z nieznanych sobie powodów po 34 latach letniego kichania, tabletek, kropli do nosa i oczu, 6 sezonach odczulania dawno temu które tylko lekko pomogło, w tym roku nic...
    Nic nie jem, nic nie zapuszczam, nie odczulałam się...
    Spokój aż dziwne to jest :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. A latających gwiazd nie oglądam-wolę pospać :-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Edytko, jeśli alergia przechodzi po 34 latach, to Jędrek ma jeszcze tylko jakieś 28 przed sobą :-)
    Pozdrawiam, aaaaaaaaaaaapsiiiiiik.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty śpioszek jesteś i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dawna podejrzewałam, że jesteś oryginalną i ekscentryczną osobą...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przecież napisałam "tylko"... :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za wizytę, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń