czwartek, 29 maja 2014

Młody mnie poucza w kwestii savoir-vivre’u

Ulewny poranek, wybieram się do pracy. Trzy dni temu zepsuła się nam automatycznie otwierana  brama ogrodzenia przed garażem, więc ze mną jest „domowy mechanik” z kluczami awaryjnymi, który otwiera ją ręcznie. Ja w garażu już się pakuję do Belli – gdy po otwarciu wrót nagle spostrzegamy, że jakiś samochód zaparkował na wyjeździe, w świetle bramy. Ten sam elegancki, niebieski Tiguan, który przyjeżdża do sąsiadów z naprzeciwka, gdzie jest kilka pól parkingowych, ale namolnie staje pod naszym domem, bo… mu się tak podoba i już. Na naszym wyjeździe z garażu, chociaż ma wolną całą długość ogrodzenia, pewnie z 15 metrów. Ale nasz wyjazd jest najlepszy, bo na wprost wejścia do domu sąsiadów. Młodzieńcza fantazja, może wymóg chwili, bo pada, ale mógł stanąć pół metra dalej, wciąż byłby naprzeciwko drzwi.

Wściekła ruszam do tego domu, pukam, potem walę  (nie mają dzwonka, a jest tu kilka mieszkań – wszystkie wynajmowane). Po długiej chwili wychodzi piękna młoda blondynka. Pytam, jak mam wyjechać z garażu, skoro na nim zaparkowała, a ona na to: ale tam w środku ktoś jest, kierowca… Hmmm, zacukałam się trochę, bo zaślepiona deszczem (i gniewem) nie zauważyłam go, od razu poszłam se popukać. Idę więc z nią do tego auta, kierowca (młody i piękny) coś smartfonuje, pukam w szybę (poranek pukający jakiś jest) i mówię, żeby odjechał z wyjazdu do garażu po czym oddalam się do samochodu, a młody człowiek otwiera drzwi i krzyczy za mną: MOŻE BY TAK MILEJ?

Stanęłam jak wryta. Rany, ale chamstwo urodzeniowe ze mnie wyszło! Taka stara i taka niewychowana! Zamiast najpierw sprawdzić, czy kierowca nie siedzi w aucie, zajrzeć przez szybę z bananowym uśmiechem, powiedzieć przede wszystkim „dzień dobry szanownemu panu”, a potem: ”przepraszam, że zakłócam ten smarfonowy poranek, gdy zaiste biomet nam nie sprzyja, więc sprzyjajmy sobie chociaż my, ale czy mogłabym liczyć, że pan łaskawie przesunie odrobinkę to piękne autko, bym mogła użyć swego wyjazdu do czynności, którą ów określa? Bardzo serdecznie panu dziękuję, bardzo serdecznie, życzę miłego dnia, szerokiej drogi” – i jeszcze się kłaniać po japońsku, akcentując każde słowo (wszak czytam właśnie „Magię Azji”) - ja co? Ani dzień dobry, ani kukuryku. I robię aferę z byle czego, a on przecież jest taki miły, któryś raz z rzędu parkując na moim wyjeździe. Wygląda na zadomowionego, naprawdę - jak miło!

Urodziłam się w czasach hipisów, peace and love powinnam więc wyssać z mlekiem matki (muszę zapytać matkę, czy mnie karmiła piersią, ale pamiętam raczej butelkę ze smoczkiem do wieku 5 lat – od tego mam teraz tyłozgryz), tymczasem wygląda, że „peace and love” jest mi obcy… A więc peace and love, Beatka, peace and love… Ufff, wyciszam się. Lalalala.......

Piszę ten tekst całując klawisze...

41 komentarzy:

  1. Ehhhh i po raz kolejny udowodnione zostało, że pogoda ma wpływ na zachowania ludzi, ot chociażby taki halny w górach zwiększa liczbę samobójstw przez powieszenie, kilkudniowe opady deszczu osłabiają ostrość widzenia, dostrzegania kierowcy w samochodzie. Kurna jak dłużej będzie padać to zaczniesz zgłaszać do odpowiednich służb, że samochody jeżdżą same, bez kierowcy :)
    Sorki ale na mnie też deszczowa pogoda wpływa co najmniej dziwnie :) Witam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcesz mi powiedzieć, że kobieta pod parasolem jest taka bardziej awanturująca się? Buongiorno :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Beciu, ale Ty jesteś! Awanturujesz się bez powodu, chyba młodym zazdrościsz młodości, a to należy się wyciszyć, odepchnąć od siebie złe emocje, destrukcyjne myśli, poszukać pozytywów, wysyłać pozytywne emocje, a nie gniew!!!!!!!!!
    Oczywiście żartuję, ale takie "rady" usłyszałam od młodego faceta (w wieku mojego młodszego syna), gdy rozbił mi auto, zbiegł z miejsca wypadku, a którego wytropiłam, bo nie zrobiła tego policja.
    Poczułam się wtedy jak dinozaur, w dodatku w okresie klimakterium.
    Radzę Ci - następnym razem wybij mu szyby, wtedy będziesz DOKŁADNIE widzieć czy siedzi w aucie, czy nie, a potem poradź mu to co poradził mi "mój"!!!!!!!!!!
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Beta!
    Ty, wierna przyjaciółka kociaków i dzieciaków z Lidla...
    Ty, robiąca placuszki z akacji i śledzie w buraczkach...
    Ty, (wydawać by się mogło) cichutka, spokojna, uprawiająca ascezę gdzieś na uboczu wrocławskiej wysepki...
    Śmiałaś zwrócić uwagę młodemu, kulturalnemu człowiekowi, że blokuje Ci wyjazd z posesji?!
    I co z tego, że to Twój podjazd? Co z tego, że spieszyłaś się do pracy? Co że padał deszcz?
    Myślisz, że to Cię usprawiedliwia?
    ....
    Dobrze myślisz...
    A następnym razem wbij między sąsiednie kostki brukowe zamaskowany pręt, bo klepana blacha idealnie dopasuje się (na zasadzie kontastu) do nieskazitelnego charakteru właściciela niebieskiego Tiguana :) !

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiu, postanowiłam, że następnym razem to ja sobie zaparkuję na tej posesji naprzeciwko. Bo trzeba mieć fantazję, babciu!!!!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Haaaa, to jednak są normalni, porządni młodzi! Ajlowju, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  7. ...noooo to Cię poniosło.... No i dobrze, co sie bedzie kulturalny na Twój podjazd wpychał.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fotka i telefon na policję z pytaniem, czy samochód może blokować wyjazd... ciekawe, czy dalej będzie pouczał...

    OdpowiedzUsuń
  9. mieszkam na końcu ulicy ślepej gdzie na wjeździe jest punkt przedszkolny a potem gabinet lekarski ulica ma 16 numerów znam temat. Ja jak nie mogę dojechać do domu parkuje w miejscu do którego mogę dojechać w taki sposób żeby nikt nie wjechał i nie wyjechał zaciągam ręczny i ide do domu. Potem jak ktoś puka i pyta czy mogę oodjechać odpowiadam z uśmiechem oczywiście ale za 25 minut. Grożby wzywania policji mnie nie ruszają - klient czeka i klnie - raz policja przyjechała i zapytała czy gość myśli , że oni co robić nie maja i pojechali!!!!!!!!!!!!
    Taki ze mnie cham!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. i w takich momentach zatrudniamy tych leni czyli straż miejsko-wiejską

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach.... Myślałam, że tylko ja jestem normalnie nienormalna.... Do szału/białej gorączki/kur....icy* (niepotrzebne skreślić) doprowadza mnie zawracanie połowy miasta na moim podjeździe! Wiem, jestem niemiła/wredna/samolubna/be!* (znów niepotrzebne skreślić)! No przecież powinnam to zaakceptować, gdyż śmiem mieszkać przy samej ulicy, podjazdu nie mogę ogrodzić, ponieważ jest to "niby podjazd", a właściwie fragmencik placu pod - uwaga - samiuteńkim oknem mojej kuchni (na parterze zresztą).... Każdego dnia mam więc pod samiuśkim oknem ryczące silniki (dosłownie - podjeżdżający samochód do ściany budynku ma może 30 cm!). Ale czepiam się... Polscy kierowcy są świetnie wyszkoleni! Tylko dwa razy ktoś zatrzymał się na ścianie budynku... Czepiam się.... A tak poważnie - w życiu nie wpadł mi do głowy pomysł, aby podczas ZAWRACANIA lub też NAWRACANIA wjechać komuś na podjazd lub podjechać pod bramę wyjazdową, a co dopiero tam zaparkować! Tak jak już pisałam - jestem normalnie nienormalna....

    OdpowiedzUsuń
  12. Załatwiliśmy kiedyś takiego chamka, który parkował przed wejściem. Już więcej tego nie robił. Po prostu pomalowaliśmy mu w nocy jedną stronę samochodu (od pasażera) plakatówkami "zakaz parkowania" i takie inne znaczki. Zorientował się dopiero przed sklepem gdy wracał z zakupami. Zadziałało. A drugi temat to rozważenia to metoda na używających sygnału dźwiękowego o drugiej w nocy przed blokiem. Poleciała celna donica z kaktusem z trzeciego piętra i cwaniaczek ucichł. Jak nie kulturą to chamstwem trzeba uczyć ale uczyć :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedna to nie, ale dwie to tłum, a z parasolką - uzbrojony :lol:

    OdpowiedzUsuń
  14. Truskawki z zielonym pieprzem polecam - http://www.stachurska.eu/?p=14156 :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No i miał rację ten Pan. Owszem, źle zrobił, że zaparkował przed bramą wjazdową, ale można było do niego podejść, zapukać i grzecznie poprosić żeby odjechał. A co to szkodzi być miłym? Może nie pomyślał, że będzie Pani wyjeżdżać. Nie rozumiem tego. Wydrzeć się na kogoś i od razu z pretensją...

    OdpowiedzUsuń
  16. No awanturnica ze mnie, ale dostałam pouczenie i już jestem grzeczna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam więc w klubie złośliwych, nienormalnych i niegrzecznych! :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie! Pozdrawiam również :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. a może ten pajac powinien pomyśleć że w takim miejscu się nie parkuje nieważne czy ktoś wyjeżdża czy nie ja też bym się wściekła spiesząc się
    a takim idiotom to się wydaje że wszystko mogą najlepiej odpowiednio potraktować mu samochód

    OdpowiedzUsuń
  20. ja chyba też jestem wredna, złośliwa i niegrzeczna. jedyną opcją w przytoczonym przypadku wydaje mi się być urwanie bezmyślnego łba (masz rację, Marleno: nie pomyślał...) i wyrzucenie go do kosza. no dobrze, że nie wjechał do ogródka i nie zaparkował pod dachem bo deszcz pada! trzeba by mu za to podziękować! miłym przecież nic szkodzi być!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja bym sie raz poswieciła i na pełnym gazie wjechała w niego a pozniej bym tak pieknie przepraszała ze mi sie pomyliły pedały -jednym słowem na bladynke bym pojechała.No i oczywiscie bym wezwała policje do kolizji drogowej

    OdpowiedzUsuń
  22. Jesli nie mozesz sie ogrodzic to postaw na srodku podjazdu blizej ulicy piekne donice z kwiatami i skonczy sie problem z nawracaniem na Twojej posesji. Pozdrawiam i zycze mniej zlosci a wiecej madrosci :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jesli po raz kolejny jakis namolny idiota parkuje Tobie przed domem na TWOIM podjeździe, gdzie miejsca obok jest WYSTARCZAJĄCO duzo to KAŻDEGO ma prawo wścieklizna ogarnąc i bycie miłym dla BEZCZELNEGO acz przystojnego typa NIE ZMIENIA KURIOZALNEJ sytuacji. O ile mnie uczono zasad etykiety, to ów młody czlowiek POWINIEN PRZEPROSIC właścicielkę, ze WTARGNĄŁ BEZ PYTANIA NA JEJ posesję, ale chamstwo rozumie dopiero kiedy Ty wjedziesz na jego ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wszystkim niedouczonym polecam PRZESTUDIOWANIE PRZEPISÓW drogowych. Utrudnianie wjazdu czy wyjazdu z posesji jest wykroczeniem karanym mandatem przynajmniej w Polsce. Ja byłabym dla tego młodego czlowieka bardzo miła oznajmiając, ze następnym razem przestrzele mu opony jesli zaparkuje na moim podjeździe. Przy okazji pytając czy nie mógł wjechac do sallonu, bo mu autko zmoknie? Widać jestem złośliwa bestyja wobec wszeogarniającej nas arogancji i GŁUPOTY, bo nie pomyslał. To pytanie do młodych dam-od czego MA CZŁOWIEK GŁOWE i podobno komórki mózgowe??? Głupota nigdy nie boli idioty, ale jest groźna dla jego otoczenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie dość, że stanął tak, że uniemożliwił mi wyjazd z garażu, to jeszcze mnie skarcił jak dziecko, że powinnam być milsza. Nie było z mojej strony krzyku ani wyzwisk, po prostu powiedziałam: "niech pan odjedzie z wyjazdu" - i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdyby nie to, że żal mi kuperka mojej ślicznej Belli (wyjeżdżam z garażu tyłem i pod górkę w dodatku...) to bym tak własnie zrobiła! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Daria wywieś na oknie tabliczkę Podjazd prywatny uwaga na spadające doniczki celowo atakują auta. Ciekawe czy to pomoże. Ja mam wiekszy problem na osiedlu domków sąsiad wynajął dom na klinike urody. Od kilku lat przyjeżdżają panie parkując na ulicy zastawiają mi wjazd i wyjazd z bramy, często parkując mi jednoczesnie bezpośrednio pod płotem 2m od okna. Też dostaje kur... ,bo moi goście nie mają gdzie zaparkować z powodu klientek kliniki. Chociaz panie ŁAMIĄ PRZEPISY drogowe, bo chodnik ma 80 cm czyli NIE WOLNO im na tej ulicy parkować to zasłaniają się, ze mieszkańcy też tak parkują. NIc nie mogę zrobić , bo Straz Miejska musiałby chyba u mnie zamieszkać. Może wydam się za jakiegos niebieskiego ptaka? Znacie jakiegoś sensownego, byle nie krawęznik?

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja nie parkuję przed bramą wjazdową,bo jeszcze z własnego domu nie mógłby ktoś wyjechać i co wtedy?To dopiero jest chamstwo w biały dzień.Taki delikwent pewnie zrobiłby mi awanturę.No chyba,że kulturalnie by mnie poinformował o przepisach ruchu drogowego lub chodnikowego.

    OdpowiedzUsuń
  29. Hahahaha! Następnym razem...milej go... walnij! Bo sam się w czoło nie puknie. Ręce przyrosły do smarta! :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Uważam, że społeczeństwo polskie to kupa chamów. Jeżdżąc po świecie z mężem Anglikiem, mam doskonałe porównanie kultury Polaków do innych narodów np. Anglików, Niemców czy Amerykanów itd. Przyznam, że trudno jest żyć w naszym kraju chamem nie będąc. Młodzież nie zna słów "przepraszam" "dziękuję" "proszę", dorośli nie szanują nikogo oprócz tych, z którymi dobre stosunki idą w parze z korzyściami. Ostatnimi czasy, zauważyłam nawet, pewnego rodzaju ewolucję polskiego chamstwa. Ku memu ogromnemu zdziwieniu, pewien cham w tramwaju, siedząc na miejscu dla inwalidów, zrobił niebotyczną awanturę, kobiecie, która poprosiła go o ustąpienie miejsca jej niewidomej matce. Nie spotkałam się z takim chamstwem jak w Polsce nigdzie na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Donica została ukradziona na trzeci dzień.... Oczywiście wraz z pięknymi sadzonkami... Widocznie pozostaje mi jedynie złość, bo etap mądrości mam już za sobą. No chyba że mądrość wyższych lotów - donica zalana betonem bądź przyspawana do podjazdu! Hm... Jutro spróbuje....

    OdpowiedzUsuń
  32. proszę sobie wkopać chociaż jeden słupek metalowy. W moim przypadku to zadziałało. Też nie mogliśmy ogrodzić, więc zainstalowaliśmy wyciągany słupek (sami musimy wjeżdżać), wywiesiliśmy tabliczkę: teren prywatny. Po kilku razach, jak ktoś nie zauważył(no bo do tej pory nie było) słupka i zdemolował samochód- tak parkowanie i zawracanie się skończyło

    OdpowiedzUsuń
  33. Zawsze w takiej sytuacji przed oczami staje mi scena z filmu "Nietykalni" :)
    https://www.youtube.com/watch?v=LJx1csOALac&feature=player_detailpage#t=44

    OdpowiedzUsuń
  34. Uwielbiam ten film, jednakowoż Driss we wspomnianej scenie, zanim wywlecze upartego sąsiada z auta mówi "dzień dobry, jak leci?", wykazując się wyższą kulturą niż ja... :-))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Beta,
    normalna i porządna? Lepiej nie mogłaś trafić ;) !!
    PS. Ale komentarzy! Wow! Wow! Szacun!!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja mam podobny problem. Trzy lata temu kupiłam dom z działką przy cmentarzu na cele mieszkalne i własnej działalności usługowej. Za płotem prowadzona jest od dawna kwiaciarnia. Już tuż po zakupie pojawiły się problemy i trwają one do dziś. Średnio co 10 min. klient kwiaciarni staje mi na podjeździe lub w bramie i zasuwa na zakupy. Grzeczne zwracanie uwagi źle parkującym nic nie daje, większość z tych ludzi jest arogancka i agresywna. Zdarzały się także sytuacje, że ktoś postawił mi samochód na podjeździe i poszedł na cmentarz. W tych warunkach nie możemy swobodnie korzystać z własnej nieruchomości, utrudnia nam to również prowadzenie własnej działalności. Brakuje mi już siły na walkę z bezczelnością tych kierowców, ostatnio pogarszyło mi się zdrowie. Wezwanie Straży Miejskiej też niewiele daje, bo przyjeżdża z dużym opóźnieniem. Dodam, że dla wygody własnych klientów na swojej posesji zrobiłem parking. Również i oni nie mogą nieraz wjechać lub wyjechać, bo klient kwiaciarni stoi w mojej bramie. To jakiś obłęd, kto wydaje takim ludziom prawa jazdy, którzy nie znają elementarnych zasad Kodeksu drogowego. Na bramie wiszą tabliczki BRAMA WJAZDOWA NIE ZASTAWIAĆ GROZI ODHOLOWANIEM i nic. Brak mi już siły i pomysłów. Nie wiem co robić i do kogo się zwrócić o pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  37. Czytać nie umieją, ot cała prawda.

    OdpowiedzUsuń
  38. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń