niedziela, 5 kwietnia 2015

Świat to wioska, czyli teoria 6 kroków oddalenia

Jest taka teoria - nazywana sześć stopni oddalenia lub sześciu kroków: że każdego z nas dzieli tylko sześć kontaktów od dowolnie wybranej osoby na Ziemi...

Nigdy tego nie sprawdzałam, czy jest akurat sześć, a nie więcej czy mniej stopni oddalenia, ale wrażenie np., że 700 tysięczne miasto jest wielką wioską - mam od dawna. Wciąż bowiem poznaję nowych ludzi, którzy znają... moich starych znajomych. I zawsze, niezmiennie mnie to zadziwia.

No i dziś ponownie zadziwiło mnie coś nieprawdopodobnego, albo raczej prawdopodobnego - przynajmniej w teorii sześciu kroków. Jak wiecie z poprzedniego postu odwiedzili mnie (we Wrocławiu) obcy ludzie z Portugalii, poznani przez internet. Okazało się, że na same święta jadą do swojego przyjaciela, poznanego przed laty w Portugalii, a który mieszka w Toruniu. Ja akurat znam Toruń, bo studiowałam tam 5 lat, ale nikogo o nazwisku wymienionym przez moich portugalskich gości nie kojarzyłam.

Dziś Portugalczycy dzwonią do mnie z Torunia. W pewnym momencie przekazują słuchawkę temu panu, byśmy sobie porozmawiali. Ustalamy więc fakty, daty itp., opowiadam mu, jaki kierunek studiowałam na UMK. Okazuje się, że pan ten zna różne osoby, zarówno z grona moich wykładowców jak i byłych studentów, ale najlepsze jest to, że jego sąsiadem jest... mój ówczesny wykładowca i opiekun roku.

Tak więc cudzoziemcy pokonali ponad 2 tysiące kilometrów, by połączyć mnie z kimś z pełnej cudownych o nim wspomnień mojej przeszłości! Wystarczyły zatem tylko 2 kroki... Czy to nie zadziwiające?

Od razu przypomniał mi się inny śmieszny przypadek. Parę lat temu byłam na służbowym wyjeździe w Berlinie. Po kolacji część grupy udała się do nocnego klubu, ja z koleżanką postanowiłyśmy zaliczyć Berlin by night. Zabrałyśmy aparat fotograficzny i szłyśmy Kudammstrasse. Była 2 w nocy, pusto na ulicach. Fotografujemy - budynki, siebie. Nagle pojawia się czarnoskóry mężczyzna i zagaduje do nas po niemiecku. Uważam, że chce poderwać moją koleżankę-blondynkę i wzmagam czujność. Coś tam mu odpowiadam, ale żeby się odczepił mówię do koleżanki po polsku:

- Kaśka, chodź zrobimy tu sobie sesję fotograficzną, to może sobie pójdzie...

Przystajemy, on również. Zaczynam robić zdjęcia, a on proponuje, że nam focię zrobi, to będziemy we dwie na zdjęciu. Ja jestem coraz bardziej przerażona i mówię do Kaśki:

- Kurcze, a jak nam ukradnie aparat i ucieknie? 

Na co czarnoskóry zrozumiałą polszczyzną się odzywa:

- Spoko, nie ucieknie!

Szczęki nam opadają. Okazuje się, że czarnoskóry... studiował we Wrocławiu, mieszkał nawet w akademiku na Placu Grunwaldzkim!!!

Zatem już wiem, że o 2 w nocy w Berlinie mogę spotkać czarnoskórego gadającego po polsku, bo studiował  w moim mieście.

Od tamtej pory gdziekolwiek na świecie jestem, spodziewam się nieprawdopodobnego. Tyle że wciąż mnie to jednak zadziwia...

grafika z pt.slideshare.net

6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej teorii. Fajne w Berlinie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno Ty też masz, Teresko, taką przygodę do opowiedzenia. W sensie, że gdzieś na drugim końcu Polski albo świata spotkałaś kogoś, kto zna kogoś Tobie bliskiego... Ciekawa jej jestem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam tę teorię, ale nigdy się nad nią nie rozwodziłam, a tu widzę, że coś w niej jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. No też mi się tak trochę nagle przypomniała...

    OdpowiedzUsuń
  5. Teoria 6 kroków znana jest od zawsze i wszędzie – nawet na wsi zabitej dechami, czyli w Orłowcu. Oto przykład, ale na odwrót: Mamy w Orłowcu sąsiadkę (już niestety świętej pamięci) panią Rózię. Pani Rózia zdaje się nie czytała nigdy książek psychologicznych, ani żadnych innych. Pewnego razu zachorowała i musiała pojechać do Wrocławia do lekarza w Uniwersytecie Medycznym. Gdy przyjechaliśmy do Orłowca na weekend Pani Rózia (jak zawsze) wpadła zobaczyć co u nas słychać. Opowiedziała o swojej wizycie we Wrocławiu i na koniec poprosiła żebym powiedziała temu „jej” lekarzowi, że już wydobrzała: „Nie wiem jak się nazywa, ale jest taki nieduży, raczej młody i ma pieprzyk pod lewym okiem”. Teraz dopiero wiem, że Rózia wierzyła w teorię 6 kroków.
    Przypomniał mi się stary dowcip jak to Chińczyk pyta Polaka ilu was jest w tej Polsce? Na to Polak – ok. 21 mln, a Chińczyk – to wy się chyba wszyscy znacie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewidentnie Rózia znała tę teorię! Chińczycy takoż...

    OdpowiedzUsuń