Hooooooooophoooooooooooooooooooop, jest tu kto???????? Wiem, wiem, sama sobie jestem winna. Wieki mnie tu nie było. Opadł mi bardzo zapał do blogowania, bo na bieżąco nie jestem w stanie relacjonować, co się wydarzyło, a z kilkudniowym poślizgiem sprawa nawet dla mnie staje się nieciekawa (pozdrawiam jednak czytelników, którzy tu jeszcze mimo wszystko zaglądają, dzięki piękne!)
Nie będę opisywać moich wrześniowych wypadów do stolicy i co tam ciekawego widziałam, jadłam, albo jak się zabawiłam. Cały wrzesień mnóstwo rzeczy działo się u mnie, baaaaaardzo ciekawych, ale głównie w Warszawie. Październik też się zaczął z przytupem, ale już prawie dekada tego miesiąca minęła i jestem mocno spóźniona z blogowym sprawozdaniem. Ponieważ nie były to zdarzenia wyłącznie zabawne, postanowiłam je zignorować. Poszłam nawet krok dalej - będę spisywać tylko dobre wiadomości: miłe zdarzenia, uśmiechy Losu, komplementy i kształty obłoków. W końcu jest to blog zabawna literaturka, a to zobowiązuje! Oto relacja z wczoraj:
PORANEK:
1. Dzięki Aniołowi Stróżowi o wdzięcznym (choć krótkim) imieniu ABS, w drodze do pracy uniknęłam wjechania w bagażnik samochodu straży miejskiej. Myślę, że czuwał głównie anioł Belli, ale mój osobisty o imieniu Niespieszsietakgłuptasie musiał mu pomagać!
2. Moja zamówiona na Zalando sukienka, w którą rano się ubrałam z wahaniem (czy jej jednak nie odesłać?) zdobyła 2 komplementy i ocaliła swój trudny związek ze mną.
POPOŁUDNIE
3. Dostałam niespodziewanie prezent od przyjaciółki - żel pod prysznic o zapachu frangipiani. Czy to nie cudowne, że ktoś pamiętał, iż uwielbiam ten zapach i napotkawszy w sklepie taki produkt bez wahania go dla mnie nabył?
4. Otrzymałam telefon od znajomej z propozycją pójścia nazajutrz na kawę, a jest to osoba, za którą się bardzo stęskniłam. Rozmowa wprawiła mnie w cudowny nastrój.
5. Byłam u koleżanki i spotkałam tam jej syna, młodego, atrakcyjnego mężczyznę, który z uznaniem wyraził się o moim wyglądzie. Komplement (od 30-latka) to coś co tygryski (po 50-tce) lubią najbardziej...
Nanizałam więc tych 5 perełek na sznureczek i będę produkować kolię. Ciąg dalszy na pewno nastąpi. A na dobry początek każdego dnia moja najnowsza muzyczna miłość, Lianne La Havas, swoim niesamowitym głosem śpiewa, że: we are unstoppable....
https://www.youtube.com/watch?v=YFic-xaLsPs
Nie posłucham buuuu, bo u mnie nie można buuuu. W nagrodę za dzielne odwiedziny prosz mi tu prędziutko dziewczyńskie opowiadanko zapodać-mus mi do młodości powrócić :-))
OdpowiedzUsuńBeciu - zazdroszczę! Tyle perełek jednego dnia! Za chwilę będzie cała kolia! Nie dziw się, że brak answerów - każda Ci zazdrości. Pisanie o własnych sukcesach nie jest zbyt popularne. Życzę Twoje sukcesy nie przełożyły się na brak "zainteresowania" blogiem.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam "dobry dzień" - jechałam schodami ruchomymi pod górę, a z przeciwka, czyli w dół jechał facet (tak około 40-ki:") i wyraźnie się uśmiechał. Pomyślałam, że "o kurcze, nie jest ze mną jeszcze tak źle". Ale spojrzałam przez prawe ramię i zobaczyłam, że tuż tuż za mną jedzie tymi samymi schodami jakaś "larwa" i to w dodatku bliżej 40-ki niż mojej 60-tki! Ale to nie jest "ku przestrodze".
Buziaczki
Bardzo lubię słuchać i czytać, gdy ludzie dostrzegają i potrafią się cieszyć z drobiazgów :-) Wtedy i ja staję się bardziej uważny i dostrzegam radości dnia codziennego :-)
OdpowiedzUsuńEdytko, jak to nie posłuchasz! Słuchaj starszej koleżanki i już. A opowiadanka na poprawę humorku z katalogu sobie nie wybrałaś? Chcesz powiedzieć, że przeczytałaś wszystkie 75 z kategorii "opowiadanka dla dziewczyn"?????????????????????
OdpowiedzUsuńBasiu, nie miałam konkurencji ruchomych schodów - w pokoju były tylko 3 osoby :-) I trzeba się było nie rozglądać - rasowa optymistka uśmiechy bierze egocentrycznie.
OdpowiedzUsuńDzięki, Hegemonie, Ty też potrafisz "cieszyć się byle czym", brałam przykład z Ciebie... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie posłucham muzyczki Beatko, bo u mnie nie można odtworzyć. Z przykrością stwierdzam, że jak siadłam na samym początku czytania Ciebie, to wyczytałam wszystko co się da. Zajęło mi to dni kilka, niemniej jednak wszystko. I co teraz? :-)
OdpowiedzUsuńEdi, cieszę, że wszystko wyczytałaś, w takim razie - przyjmuję zlecenie i zabieram się do napisania nowego "dziewczyńskiego" opowiadania. Uda się, muszę tylko pogrzebać w sobie i odnaleźć tę zwariowaną autorkę historyjek. Wiem, że jeszcze gdzieś tam siedzi! Poczekaj chwilkę! ;-)
OdpowiedzUsuń