środa, 15 czerwca 2016

Zagadka spalonego

Trwa Euro 2016. Pojawiają się, np. na fb, nowe regulaminy relacji damsko-męskich, w stylu: zakaz stawania na drodze fotel-telewizor, teraz kumple są najważniejsi, zakaz pytań: "po co oglądasz ten mecz, skoro nasi nie grają", lodówka służy w całości do przechowywania piwa itd.


Sama z wrodzonej głupoty taki regulamin odczytałam na głos domownikowi płci męskiej w zaawansowanym stadium kibicowania, i od tej pory muszę się doń stosować. Nie, nie skarżę się wcale, bo nie sprawia mi on (t.j. regulamin) większego problemu. Dla spokoju domowego ogniska co mi szkodzi przeczołgać się ze dwa metry pod telewizorem, skoro nie jestem przezroczysta i mogę zasłonić ważną akcję? Zrobienie się przezroczystą wymagałoby z pewnością więcej wysiłku, a tak mam przynajmniej jakiś fitness zaliczony!

W lodówce mam aktualnie obfitość zupy chmielowej, dobrze schłodzonej, a to znaczny postęp, bo najczęściej przechowuję w niej... "światło". Tak więc dzięki Euro 2016 mogę ten pożyteczny sprzęt AGD wykorzystywać zgodnie z jego przeznaczeniem i ekologicznie: energia chłodząca się w żaden sposób nie marnuje! 

Pytań żadnych podczas procesu oglądactwa od dawna nie zadaję. Oduczyłam się przed Euro 2016, np. podczas filmów, do których się dosiadam z reguły w środku akcji. Na pytania do telewidza w stylu: "co się dzieje?" i tak otrzymywałam... pilota z niemym poleceniem wyświetlenia sobie streszczenia. Niestety, funkcja ta nie działa podczas meczu futbolowego i momentu, gdy w trakcie emocjonującej akcji pojawia się komentarz (sprawozdawcy lub domownika) w postaci okrzyku: spalony! Oczywiście od wieków wiem, że nie należy wtedy pędzić do kuchni i gasić np. pożaru na patelni. Nie, nie, jestem już dość wyedukowana, spalony to taki moment, gdy piłkarz strzela gola i trafia do bramki, ale nikt tego gola nie uznaje.

Zagadką dla mnie jest, jak w ciągu ułamka sekundy KAŻDY FACET na boisku, na stadionie i przed telewizorem jest w stanie to zobaczyć. Próbowałam wielokrotnie dopytać się o tę kwestię. I wielokrotnie (jakiś pierdylion razy) miałam to cierpliwie (sic!) tłumaczone. Doceniam dobrą wolę domownika, który w innych kwestiach telewizyjnych nie jest tak łaskawy, natomiast zagadkę spalonego gotów jest tłumaczyć mi długo i mniej lub bardziej zawile. Bez skutku. Niepojęte jest to dla mnie.

Myślę, że to kwestia jakiegoś nieprawidłowego skrętu moich zwojów mózgowych, które rozumieją np. strunową teorię Wszechświata, zasadę nieoznaczoności Heisenberga, kwantową przemianę, powody dla których Platon wypędził poetów z "Państwa", przyczyny wypadania włosów i zmian klimatu oraz rozładowania się akumulatora. Rozumiem pierdylion innych rzeczy, ale SPALONEGO NIE POJMĘ!


2 komentarze:

  1. W końcu ulubiona rozrywka w większej masie-poczytałam sobie ze smakiem:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha, tego dotyczyło - no w końcu? Buziaki!

    OdpowiedzUsuń