Wakacyjny luz to i wakacyjne lektury. Wpadła mi w ręce książka pt. "Wybór Zygmunta" - o śledztwie prowadzonym w Watykanie przez... Zygmunta Freuda.
Myślałam, że fakty będą całkowicie zmyślone przez autora, nota bene pana Martigli, który z bankowca, w dość dojrzałym wieku, zamienił się w pisarza powieści kryminalnych. Nadzieja dla mnie - nigdy nie jest za późno, by wydać POWIEŚĆ :-)
Zaczęłam jednak sprawdzać fakty podane w powieści i wszystko się zgadzało - to, że Freud był w Rzymie, że panował wtedy miłościwie Leon XIII, który w kryminale zlecił mu delikatną misję. Nie będę opowiadać fabuły, ale pojawiają się tam wątki poboczne, które również zgadzają się z faktami historycznymi. Zaciekawiło mnie, że papież Leon XIII był wielbicielem wina z... kokainą. Nigdy o nim nie słyszałam, a istniało naprawdę!
Nazywało się Mariani, miało domieszkę koki, a Leon XIII był tak od niego uzależniony, że rekomendował wino swoim wizerunkiem w reklamie (patrz na lewo).
Wino wymyślił Korsykanin Angelo Mariani, ponoć farmaceuta, w 1863 roku i zaczął je sprzedawać. Do czerwonego wina z Bordeaux dodawał liście koki. Było podobno lekko gorzkie w smaku. Reklamy mówiły, że to napój dodający siły, energii, odwagi, pobudzający. Mariani wysyłał próbki wina lekarzom i oni przepisywali je pacjentom jako środek wzmacniający!
Alkohol ekstrahował z liści koki alkaloid - kokainę. Producent stosował niezłe proporcje, w 100 ml tego wina była to dość duża dawka, trunek od razu wprowadzał w stan euforii. Podobno encyklikę z 1891 r. - „Rerum novarum”papież napisał "po spożyciu", ale mogą to być tylko plotki... Nie znam tej encykliki, ale wg skrótowego opisu jest to dzieło postulujące idee chrześcijańskiej polityki społecznej jako kontrę na marksizm i bezwzględny kapitalizm.
Także inni wielcy tych czasów spożywali wino z kokainą wychwalając nadzwyczajne właściwości napoju. Tomasz Edison twierdził, że dzięki niemu może dłużej pracować. Pił je Rodin i pisarz H.G Wells. No i Zygmunt Freud, wracając do książki, która tę notkę zainspirowała. Freud napisał traktat "Ueber cola", w którym omawiał zastosowanie kokainy jako lekarstwa na różne dolegliwości. Zdaje się, że pisał go też "pod wpływem"... W liście do narzeczonej wyznawał, że bierze niewielkie dawki przeciwko depresji (sic!) i niestrawności. Kokainistą był również Sherlock Holmes, a z realnych postaci - Witkacy, Stevenson, który swoją powieścią "Doktor Jekyll i Mister Hyde" przyczynił się do złej sławy kokainy.
W 1914 roku wino Mariani zostało wycofane z rynku. Nie wiem dokładnie dlaczego, skoro kokaina
była już wtedy znana medycynie i stosowana np. jako środek znieczulający. Był też dostępny proszek na katar - Ryno's, składający się w 99,9% z czystej kokainy! Po nim pojawiły się tabletki do ssania. Napar z liści uważano za leczniczy dla astmatyków. Stosowany był w leczeniu syfilisu, rzeżączki, podagry i reumatyzmu. Żucie liści było sprawdzonym energetykiem, pozwalającym np. sportowcom na nowe osiągi. W Nowym Jorku doprawiano kokainą koktajle alkoholowe, lody, likiery.
W podobnym czasie (1891-1894) zaczęto produkować napój, który podbił świat i stał się cezurą cywilizacyjną: Coca-colę... Jak nazwa wskazuje - wiadomo, co zawierała. Jednak kokę też wycofano z tego napoju i stało się to już w latach 1901-1902. Ojcem coca-coli jest Pemberton, farmaceuta z Atlanty, który podobnie jak Mariani tworzył lecznicze mikstury oparte na kokainie.To on do wina z koką dodał ekstrakt z orzechów koli. Obawiał się jednak, że prohibicja w Atlancie odbierze mu zyski ze sprzedaży napoju alkoholowego, opracował zatem recepturę toniku bez alkoholu, a goryczkę koli i koki zamaskował cukrem. To on wymyślił nazwę coca-cola. Ale do ojcostwa przyznaje się jeszcze kilku innych wynalazców, w tym nawet Włosi...
Liście koki obrywa się z rośliny zwanej krasnodrzewem pospolitym. To roślina rosnąca w Andach, pomagająca znieść chorobę wysokościową, dodająca sił. Energetyk boliwijskich i peruwiańskich Indian, "złoto" Inków. Sekretem Marianiego było, że nie używał on liści koki o najwyższej zawartości kokainy, ale wybierał liście najbardziej aromatyczne, te z Kolumbii. Nie wyciskał ich, nie stosował chemikaliów, nie mielił ani nie gotował. Po prostu pozwalał, by dobre wino z Bordeaux zrobiło swoje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz