Od dwóch dni media informują o znalezionej w Konstancinie-Jeziorna wylince prawie 6 metrowego pytona. Wzywa się mieszkańców do ostrożności itp.
Moja poranna rozmowa z mamą, we Wrocławiu. Mama: - Słuchaj, w Warszawie jakiś pyton grasuje. Niech Andrzejek (czyli zięć) będzie ostrożny, nie chodzi nad rzekę, tak mówią w radiu, bo może być ten wąż głodny...
Ja, rozbawiona: - Ależ mamuś, Andrzejek pracuje na Starej Ochocie, nie w Konstancinie-Jeziorna!
Mama, z troską: - No ale gdzieś się z kolegami umawiał, żeby uważał!
Ja, nadal rozbawiona: - Dobrze, powiem mu...
Dzwonię do męża. Nadal rozbawiona: - Słuchaj, mama ci mówi, żebyś nie chodził nad rzekę, bo pyton grasuje.
Mąż: Nie chodzę nad rzekę, będę w Parku Szczęśliwickim, nie w Konstancinie...
Ja, łagodnie: - Wiem, ale powtarzam, bo mama się martwi.
Mąż, pocieszająco: - Powiedz mamie, że może mnie tu w biurze pyton nie dopadnie, bo na parterze ochrona jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz