W powieści przewija się wątek kataru siennego, czyli alergicznego. Mój jest w trakcie autodiagnozy. Przypuszczam przeziębienie, chociaż temperatura niska, jak u gada, a i innych objawów brak. Noc przeszła na majakach, w których częstowałam wszystkich wokół chusteczkami do nosa. W kratkę.
W planie miałam dziś pracowity dzień, więc już się zaczynałam zastanawiać, jak pójść na spotkanie kosmetyczne i nie zasmarkać obecnych na nim kobiet. Z kłopotu wybawił mnie telefon od dyrektor miejsca, w którym umówione były warsztaty kosmetyczne. Okazało się, że coś źle zrozumiałam, a nauczycielki potrzebują więcej czasu na decyzję, czy chcą skorzystać, wpisać się na listę chętnych do makijażu itepe. Padł miażdżący argument od pani dyrektor:
- To są kobiety, mają swoje obowiązki, pracę, rodziny, wie pani....
Na co ja: - Przepraszam, pani dyrektor, a ja to kim jestem? Nosorożcem?
Podświadomość mi odstaje, jak nic! Katar-nos-nosorożec...
A tu nosorożec w wydaniu Salvatore Dali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz