Podróż była krótka: dziś przed południem wybraliśmy się na pchli targ, który jest zawsze w niedzielę, nieopodal naszego domu. Uwielbiam te klimaty! Nic konkretnego nie mieliśmy na myśli, jednak krążąc tu i tam natknęłam się na górną część naczynia, które widziałam w Maroku. "Kominkowa" pokrywa tajin, bez dolnej części, w dodatku szklana (co dziwne). Mimo to interesująca, w dodatku za 20 złotych!
Pomyślałam sobie, że na ten brakujący dół coś na pewno w domu dopasuję i będę miała naczynie, które dawno chciałam mieć, a z Maroka swego czasu nie przywiozłam, bo było za duże. Tak wyglądały oryginały sfotografowane podczas podróży w 2010 r.:
Jadłam tam wówczas potrawę dość dla mnie dziwaczną: gołębia w migdałach i rodzynkach, z kiszoną cytryną (chyba?). Było smaczne i baaaaaaaaaaardzo aromatyczne.
No właśnie, naczynie to nie wszystko, bardzo ważny jest aromat, czyli właściwe przyprawy. Na wspomnianym pchlim targu zawsze są przynajmniej dwa stoiska z przyprawami. Zapytałam o specjalną do tajin i kupiłam dwie różne. Jedna nazywa się Ras el hanout, druga "marokańską do kurczaka". Jeszcze tylko szybkie zakupy suszonych owoców na święta, na sprawdzonym od lat stoisku. Na nim Andrzej wypatrzył swoje ulubione daktyle, które jeszcze będą dzisiaj w akcji :-)
Kiedy przyniosłam zdobycz do domu, okazało się, że pasuje m.in. na moją ceramiczną patelnię. Szybko przejrzałam przepisy w necie, nie byłam pewna, czy mam tajin wkładać do piekarnika czy na płycie przygotowywać. Sposoby są jednak różne, a że w planach na obiad był dziś kurczak (a raczej jego nogi) pieczone, szybko zdecydowałam, że zrobię je w tajin., w wersji na płycie, na patelni. Andrzej się przeraził. Nic nie przeraża bardziej mojego męża, niż moje pomysły. Na ogół jest odważny jak stado lwic, jednak w sytuacjach, gdy musi się zmierzyć z moimi pomysłami, wymięka totalnie! Straszyłam go zmiennymi wersjami potrawy, a to w warzywach, albo z rodzynkami. Ostatecznie i tak zrobiłam jeszcze co innego. Oto przepis na danie po mojemu: zeszkliłam cebulę na oleju i wrzuciłam na to nogi natarte przyprawą Ras el hanout, która w składzie ma m.in. cynamon. Widziałam ją 11 lat temu na marokańskim targu. Swoją drogą, popatrzcie jak misternie te przyprawy były prezentowane:
Kiedy nogi się trochę podsmażyły z obu stron, dolałam szklankę bulionu i przykryłam zakupionym kominkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz