niedziela, 29 stycznia 2023

Amok zwiedzaczy...

Przed wyjazdem na urlop znalazłam się w Warszawie. W zwiedzaczym amoku będąc odwiedziłam wystawę skarbów z grobowca Tutenchamona...

Myślałam, że to wystawa w Muzeum Narodowym, ekspozycja z Muzeum Kairskiego, którą zwiedzałam ponad 20 lat temu, gdy byłam w Egipcie. (Pusty grobowiec w Dolinie Królów też wtedy zwiedziłam). Okazało się jednak, że to ekspozycja w jakiejś hali wystawienniczej na Pradze... Podejrzewałam, że to nie będą oryginały! Trochę rozczarowana kupiłam bilety, nietanie - 65 zł za osobę, mrucząc z niezadowolenia pod nosem. Ale skoro udałam się na północną Pragę i udało mi się zaciągnąć tam męża, opornego muzealniczo, głupio było się poddać...

Jednak jak to często bywa, spodziewając się miernoty, dostałam produkt najwyższej jakości! Wolę gdy dzieje się to w tę stronę, niż odwrotnie, gdy oczekujemy czegoś wspaniałego, a dostajemy miernotę. Ekspozycja jakieś czeskiej chyba firmy jest tak naprawdę próbą odwzorowania całej niezwykłej historii odkrycia grobowca Tutenchamona z pieczołowitością i szczegółami, w dodatku w skali 1:1. Autorzy ogromnym nakładem pracy i środków skopiowali wszystkie przedmioty, starając się oddać atmosferę tego wydarzenia, dokładne położenie i ułożenie skarbów. Genialne, imponujące, fascynujące! 

W pierwszej sali przygotowanie - duża dawka wiedzy o tamtych czasach, faraonach, hieroglifach. Jest tu np.  kopia kamienia z Rosetty, którego miniaturę mam przecież od ponad 20 lat w swojej domowej kolekcji artefaktów:

kamień z Rosetty w skali 1:1, poniżej mój
Potem było szaleństwo - film z odkrycia grobowca, o Carterze, dokładne skopiowanie tego, co Carter odkrył jako pierwsze. Większość sarkofagów powielona parę razy, by pokazać najpierw zamknięte, potem otwarte (było ich kilka ukrytych jeden w drugim itd.).



Naprawdę, tak staranne oddanie szczegółów, faktury, materiałów, unikalne "podrobienie" patyny wieków zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Na niemuzealnym mężu - także! 
Przypomniałam sobie, że przecież przywiozłam swego czasu z Egiptu złotą bransoletkę z kartuszami faraonów, w tym kartuszem Tutenchamona. Teraz mogłam sobie przypomnieć, który należy do niego. Bransoletki nie zdejmuję od ponad 20 lat, to mój amulet...
ten z lewej taki prosty, trzy hieroglify...
i na mojej bransoletce...
Jednym słowem dobrze spędzone 2 godziny z faraonem, historią, archeologią i pasją w tle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz