czwartek, 16 stycznia 2020

Z cyklu "aficionado" - Stalin

Wracam znowu na chwilę do cyklu cygarowego. Po pierwsze dlatego, że szykuję się do podróży na Kubę za miesiąc, więc temat u mnie ponownie aktualny. Po drugie, próbuję opisać wakacyjną podróż do Gruzji i Armenii, podczas której widziałam wiele pejzaży, poznałam mnóstwo historii, anegdot, miejsc, muzeów. Wśród nich - muzeum Stalina w Gori (mała litera zamierzona).

Wszystko mi się tak jakoś splotło - historia Kuby, jej cygara i oczywiście komunistyczna rewolucja Fidela Castro i Che Guevary. Do tego Stalin - najsłynniejszy Gruzin, okrutny i bezwzględny przywódca komunistycznego Związku Radzieckiego. I jak się okazało - aficionado (palacz cygar). A jak się to okazało? Otóż, na trasie wędrówek gruzińsko-armeńskich znalazło się miasto Gori - miejsce urodzenia Stalina, Gruzina z krwi i kości. Zwiedziłam to muzeum w celach poznawczych. Przewodnik pozostawił nam wybór, uznałam, że warto, bo być może pozwoli mi to zrozumieć gruzińską mentalność. 
Dla Gruzinów, nie tylko z miasta Gori, Stalin jest kimś wybitnym, bohaterem, dumą narodu gruzińskiego. Tak! Kimś, kto zaszedł najdalej jak można. Syn biednego szewca z prowincji rządził połową świata (nota bene oryginalna bieda-chatka rodziców Stalina jest umieszczona przed gmachem muzeum niczym bezcenne wykopalisko archeologiczne). 
jego dom rodzinny, przeniesiony w całości przed muzeum
W czasie jego rządów w ZSRR panował uznany państwowo terror, który spowodował śmierć 20 milionów ludzi, oraz trudną do ustalenia liczbę ofiar deportacji, zesłań i niewolniczej pracy w łagrach (obozach). W tym muzeum nie ma miejsca na opowiadanie faktów, tu czci się jednostkę, a niewygodne historie przemilcza. Jak widać, bohaterowie mogą mieć dwa odcienie Mocy. 
przepych ekspozycji
Muzeum zwiedzałam pobieżnie, nie byłam w stanie czytać tych wszystkich tekstów i podpisów pod setkami zdjęć z czasów dzieciństwa, młodości etc. Nie interesowało mnie to. Przyznaję, to było dziwaczne doświadczenie muzealne, a kocham przecież muzea wszelkiej maści. Podobne kiedyś przeżyłam w Dolinie Bekaa, zwiedzając muzeum Hamasu..
Wrócę jednak do Gori - w tym majestatycznym mauzoleum, zbudowanym w stylu czystego socrealizmu, z marmurami, żyrandolami jak w pałacu, ujrzałam m.in. gablotkę z osobistymi rzeczami Stalina. 

hol muzeum
Wśród nich leżały straszliwie porozwijane (bo wyschły na wiór) cygara kubańskie... Znak luksusu, władzy, koneksji... Próbowałam rozpoznać markę po vitolach.
gablotka ze skarbami

cygara, których Stalin nie zdążył wypalić...

Co ciekawe, Stalin zmarł w 1953 r. - w tym samym Fidel po raz pierwszy poprowadził rewolucjonistów do ataku na koszary. Do władzy Castro się dorwał dopiero w 1956, więc grubo po śmierci Stalina. Zastanawiam się więc, skąd Stalin czerpał swoje zapasy cygar, skoro na Kubie  nie było jeszcze rewolucji?
Poza tym na większości zdjęć Stalin pokazywał się z fajką. Był nawet taki dowcip:
"Stalin dzwoni do Berii:- Ławrientij ... za cholerę nie mogę znaleźć mojej fajki.- Tak jest Towarzyszu Stalin, natychmiast wszczynamy poszukiwania.Po czterech godzinach Stalin dzwoni ponownie, Beria od razu recytuje: 
- Towarzyszu Stalin, zaginięcie fajki jest skutkiem spisku - głównie trockistów i zinowjewowców. 200 osób aresztowaliśmy, 150 już przyznało się do winy, trybunał wydał 30 wyroków śmierci, które wykonano. Na co Stalin 
- Ławrientij - poczekaj, fajka się znalazła".
W rzeczywistości Stalin używał wielu fajek, głównie brytyjskiej i rodzimej produkcji. Fajką dyktator wyznaczał na mapie granice, dodawała on
elegancji jego portretom.
Ale znalazłam też taką wersję:

Dzwoni rozjuszony Stalin do swojego doradcy:
-Juri, Juri! Ktoś ukradł mi moje cygaro. Znajdź ścierwo i zabij od razu.
-Tak jest towarzyszu. Dowiem się kto to!
Dwa dni później dzwoni Stalin do swojego doradcy:
-Yy, no Juri.. No bo ja y..
-Proszę się nie martwić towarzyszu. Mamy 120 000 podejrzanych, 2000 przyznaje się do winy a 25 000 już zabiliśmy. Jesteśmy bliscy prawdy.
-To dobrze, ale ja te cygaro znalazłem po łóżkiem.


No to tego nie rozwikłam, czy Stalin palił cygara, czy fajkę jednak. W sumie, chyba mi aż tak na tym nie zależy, by był aficionado. Syn szewca i cygara? Eeee tam!
Na koniec jeszcze dziwaczność, jakich mało - maska pośmiertna mordercy. Bez fajki i bez cygara!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz