czwartek, 21 lutego 2013

Mevlana, Konya i podróże w czasie

Czytam właśnie powieść Elif Shafak „40 zasad miłości”. Akcja dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych – współcześnie w Ameryce oraz w XIII w. w Konyi (miasto  w tureckiej Anatolii), w której mieszkał, żył i nauczał wielki poeta i mistyk - Mevlana (z tureckiego: „Nasz Mistrz”), a dokładnie - Dżelaluddin Rumi.

I nagle mnie olśniło - przypomniało mi się, że w 2008 roku podczas wyprawy do Turcji zwiedzałam mauzoleum Mevlany w Konyi, nie wiedząc tak do końca, kim był człowiek, do którego grobu ściągają tak liczne pielgrzymki muzułmanów, czego ów dokonał (poza tym, że założył Zakon Wirujących Derwiszy – bo wcześniej derwisze nie tańczyli…). Nie wiedziałam też, że 2007 rok  był ustanowiony przez UNESCO „Rokiem Rumiego”. I wreszcie: nie wiedziałam, że jego poezje są bestsellerami i sprzedają się w milionach egzemplarzy... na Zachodzie!
Konya jest niezwykle ciekawym miejscem, o bogatej historii, sięgającej 3 tysiąclecia p.n.e. Mieszkali w nim m.in. Hetyci, Frygijczycy, Persowie, Grecy, Rzymianie, Turcy Seldżuccy, Mongołowie. Wcześnie zostało schrystianizowane, odwiedził je  Paweł z Tarsu i św. Barnaba. Tu też urodziła się św. Tekla (czczona szczególnie w prawosławiu). W początkach XII w. do miasta przybyli uchodźcy z terenu m.in. Afganistanu, uciekający przed Mongołami. Z nimi Bahaeddin Veleda (słynny islamski uczony) i jego syn Rumi, urodzony w 1207 r. Rumi najpierw został sufim. Kontynuował naukę perskiego, retoryki, teologii, filozofii, astronomii i kaligrafii. Po śmierci swego ojca w 1231 r., studiował w  Aleppo i Damaszku. Wrócił do Konyi w 1240, i został tu nauczycielem sufizmu. W ciągu kilku lat zbudował liczną grupę swoich uczniów oczarowanych jego elokwencją, wiedzą teologiczną oraz niesamowitą osobowością. „Po drodze” dwukrotnie się ożenił (pierwsza żona zmarła), został 4 razy ojcem, w tym adoptowanej dziewczynki. W wieku 37 lat miał wielki dom, drugą żonę, 4 dzieci, szacunek otoczenia i podobno dziesięć tysięcy uczniów.
Dochodzimy jednak do sedna niezwykłej historii Mevlany, powszechnie w islamie znanej, opisanej też przez Shafak w powieści: otóż w 1244 roku Rumi spotyka na swej drodze wędrownego derwisza – Szamsa z Tabrizu. Miedzy panami nawiązuje się silna i niezwykle namiętna relacja. Są dla siebie wzajemnie mistrzami i uczniami, przyjaciółmi i mistycznymi kochankami. Szams nie ma rodziny ani grona uczniów, więc nie ryzykuje niczym prócz i tak zszarganej reputacji, natomiast Rumi… Całkowicie oddany Szamsowi oddala się od rodziny, grona swoich licznych uczniów, ulegając amokalnej wręcz i maniackiej więzi, miłości: Gdybym zawędrował na zachód, na wschód, czy wstąpił do nieba, ale nie byłoby tam ciebie, to nie znalazłbym nawet śladu wiecznego życia.
Byłem kiedyś wielkim ascetą, byłem kaznodzieją, kiedy serce przywiodło mnie do miłości, która niezdolna jest czynić nic innego, jak tylko głaskać twoje dłonie...
Kiedyś zakochany byłem w książkach. Byłem ponad uczonych, ponad ludzi pióra. Ale kiedy ujrzałem tego, którego dłonie oferują wino boskiej miłości, uspokojony złapałem swoje pióro… (…)

Wszyscy próbują ich rozdzielić, udaje się wyprawić Szamsa do Damaszku, Rumi jednak prawie umiera z tęsknoty. Wypytuje o niego, w samotności recytuje święte teksty i tańczy. Jego zachowanie wydaje się otoczeniu niepokojące, więc zdezorientowana rodzina przywołuje derwisza. Kiedy jednak Rumi znów popada w ekstazę, ktoś zazdrosny postanawia usunąć Szamsa na zawsze. Nie wiadomo, czy było to zlecenie rodziny Rumiego, czy któregoś z jego uczniów, ale Szams zostaje zamordowany w 1247 roku. Załamany utratą Ukochanego, Rumi przez następne 25 lat tworzy wzniosłą poezję miłosną, medytuje, przeżywa ekstatyczne stany i wymyśla transowy taniec derwisza, będący modlitwą do Boga.

Gdy jestem z tobą, nie śpimy całą noc.
Gdy ciebie tutaj nie ma, nie mogę usnąć.
Dziękuję Bogu za te dwie bezsenności.
I różnicę pomiędzy nimi.


Kiedy poeta zrozumiał, że nie odnajdzie derwisza w materialnym świecie, nastąpiło coś, co sufi nazywają fana - roztopienie się w Przyjacielu. Swój zbiór poezji Rumi zatytułował "Dzieła Szamsa z Tabryzu". Napisał  25.000 rymowanych strof, 2500 mistycznych ód i 1600 czterowierszy. Jego poetyckie przesłanie pokoju, miłości Boga, człowieka i wszystkich stworzeń, jest wciąż aktualne. Mevlana uważa, że miłość to jedyna siła w świecie, dla której trzeba poświęcić wszystko. „Kto nie ginie dla miłości jest trupem”. Ogólnie głosi zasady tolerancji religijnej – nieważne, jakiego ktoś jest wyznania: „Kimkolwiek jesteś, chodź /Nawet możesz być Niewiernym, poganinem, lub czcicielem ognia, przyjdź / Nasze bractwo nie jest jednym z rozpaczy / Nawet jeśli masz złamane śluby pokuty sto razy, chodź.”
Oto 7 zasad Mevlany:
  1. W hojności i pomocy dla innych bądź jak rzeka

  2. We współczuciu i łasce bądź jak słonce

  3. W zatajaniu win innych bądź jak noc

  4. W gniewie i szale bądź jak umarły

  5. W skromności i pokorze bądź jak ziemia

  6. W tolerancji bądź jak morze

  7. Bądź takim, jakim jesteś, albo takim jakim się pokazujesz
Był inspiratorem zakonu, którego członkowie szukają  jedności z Bogiem poprzez umartwianie ciała, śpiew i taniec – a wirowanie (sema) jest swoistą medytacją w ruchu, modlitwą. Wielkość Rumiego jako poety i mistyka przyciągnęła doń wielu uczniów, z którymi praktykował sema w jego wstępnej formie. Ubrani w długie, białe suknie (imitujące całun, bo to jest pochówek ego) derwisze, w wysokich czapkach (nagrobek ego), tańczą przez kilka godzin, najpierw powoli. Prawa ręka podniesiona w górę, aby otrzymać błogosławieństwo i energię z nieba, lewa ręka zwrócona do ziemi, bo stąd pochodzimy, a ciało kręci się od prawej do lewej, ku sercu - bo derwisz obejmuje wszystkie stworzenia miłością. Z czasem sema nabiera tempa i intensywności, spódnica derwisza rozkłada się coraz bardziej, im gładsza, bez zagnieceń – tym ekstaza derwisza większa. Mevlana uważał, że jeżeli uwalniasz się od pojęcia czasu, to wówczas znika materia, a bez materii możesz osiągnąć pełną bliskość z Bogiem. Uderzanie stopą w czasie semy oznacza deptanie ego, a rozwarcie ramion - kierowanie się ku dojrzałości.
Zakon Wirujących Derwiszów został zdelegalizowany przez Atatürka w latach 20. XX w., majątek skonfiskowano, ale bractwo istniało w tajemnicy. Ich ekstatyczny taniec został ponownie dozwolony w 1953 roku i podczas wizyty w Turcji współcześnie - można ich zobaczyć na różnych „wieczorkach tureckich” w hotelu itd..,  tańczących nawet na ulicy, czy w restauracji. Tylko czy to ma cokolwiek wspólnego z Rumim? Moim zdaniem jest to wyłącznie atrakcja turystyczna.

Natomiast Mevlana Müzesi (Muzeum Mevlany) jest celem pielgrzymek muzułmanów z całego świata, dla  których miejsce spoczynku Rumi'ego jest święte (poeta zmarł w 1273 roku, 17 grudnia). Na jego pogrzeb przybyło wtedy tysiące muzułmanów (szyitów i sunnitów), grekokatolików, Ormian, Persów oraz Żydów. Rumi mówił ponoć: "Wchodzę do muzułmańskiego meczetu, żydowskiej synagogi oraz chrześcijańskiego kościoła i wszędzie widzę jeden ołtarz…"
Dawny kompleks zakonu derwiszów został przekształcony w muzeum 2 lata po sekularyzacji zakonu przez Ataturka – w 1927 r. Zwiedzanie zaczyna się przy fontannie na dziedzińcu, gdzie pielgrzymi muszą dokonać rytualnego obmycia. Wewnątrz kaplicy natomiast nie wolno robić zdjęć, więc tylko opiszę: w czerwono - złotej sali ozdobionej ornamentami, znajduje się grób Rumi'ego, przykryty kobiercem haftowanym złotem, obok jest grób jego ojca (legenda głosi, że gdy Rumi został pochowany, grób ojca „wstał i ukłonił się z szacunkiem”) i potomków, a także grobowce późniejszych przywódców zakonu derwiszów. Na wszystkich leżą kamienne, kolorowe duże turbany - symbol duchowej władzy sufich. Obok grobu są pamiątki po Mevlanie: jego rzeczy osobiste i instrumenty muzyczne. Przed grobowcem w szklanych gablotach umieszczono starożytne wydania Koranu oraz wielką relikwię: włos z brody Mahometa. Muzułmańscy pielgrzymi wąchają go przez niewielką dziurkę, co wielu doprowadza do religijnej ekstazy. Ja jednak nic nie czułam, żadnego zapachu czy tchnienia boskości…
Na dziedzińcu zwiedza się zakonne cele - pokoje są wyposażone w meble z epoki Rumiego, stoją tam manekiny w strojach. I tak to nie wiedziałam wówczas, w jakimż to niezwykłym miejscu byłam, i że otarłam się o grób kogoś tak niezwykłego! Oddam jeszcze na koniec głos Rumiemu:
Podczas dnia śpiewałem z tobą.
W nocy spaliśmy w tym samym łóżku.
Nie byłem świadomy dnia ani nocy.
Myślałem, że wiem kim byłem,
ale byłem tobą...

 
O świcie w ogrodzie kwiaty zrywałem

kryjąc się, gdyż ogrodnika się bałem.

Wtem rozległ się głos jego i usłyszałem:

czemu zrywasz kwiaty, kiedy ogród ci dałem?

3 komentarze:

  1. ...no widzisz jak powieść potrafi przenosić w czasie, to prawie deja vu.
    Podoba nam się 7 zasad Mevlany.
    Pozdrowienia gorące z zimnych Kielc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się zafascynowałam..... 7 zasad też mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujace informacje,ciekawie i rzeczowo podane.

    OdpowiedzUsuń