zdj. holsamed.pl |
Obecnie
miłościwie nam panująca pandemia covid-19 nie jest ani pierwszą, ani zapewne ostatnią z
tych, które dręczyły ludzkość od zarania jej dziejów i niszczyły nawet
starożytne cywilizacje.
Słowa epidemia, pandemia mają źródłosłów w grece. Już to wskazuje na ich zamierzchłą w naszej historii obecność… Epidemia
to z greki, określenie czegoś „na ludziach”. Pandemia z kolei
to coś dotyczącego „wszystkich narodów”. Pierwszą literacką wzmiankę o zarazie
zawiera „Iliada” Homera. Podczas trwającego 10 lat
oblężenia Troi wybuchła wśród Achajów straszna choroba. Żołnierze koczujący 10 lat w warunkach polowych pod murami
miasta, na plaży, bez wystarczającej higieny (aczkolwiek wodzowie mieli wanny w namiotach), niedożywieni, zmęczeni ulegli tajemniczemu
drobnoustrojowi. Stało się to za sprawą Boga Apolla. (Skądinąd znamienne, że
ludzie od zawsze wierzyli, iż pomór zsyłany jest z nieba…) Najpierw padały muły
i psy, potem „coś” przeniosło się na żołnierzy. Podejrzewany jest patogen
odzwierzęcy – bakteria lub wirus. Co ciekawe, oblegani Trojanie nie ucierpieli,
zaraza bowiem nie przedostała się do miasta.
Ateńska
zaraza i upadek Grecji
7 wieków
później, w V w. p.n.e. w Atenach zaczęła panoszyć się kolejna mordercza
choroba: „zaraza ateńska”. Był to czas wojny tzw. peloponeskiej - między
Atenami i Spartą. Tuż przed wybuchem wojny, przywódca i prawodawca Aten,
Perykles namówił swoich obywateli, by przenieśli się do miasta z całym
dobytkiem. Co się działo w 100-tysięcznych Atenach, przeludnionych nagle w 430
r. p.n.e. wiemy od naocznego świadka, także zarażonego – historyka Tukidydesa.
Opisał on dokładnie objawy choroby w swoim dziele „O wojnie peloponeskiej”.
Wysoka gorączka, bezsenność, oczy i usta wypełniały
się krwią, pojawiały się chrypa i katar, silny kaszel, torsje. Śmiertelną
ofiarą zarazy był sam Perykles. Armia ateńska została przetrzebiona,
wojna przegrana. Doprowadziło to do totalnego osłabienia miast-państw greckich
i upadku greckiej cywilizacji. Epidemia, wywołana przez maleńki zarazek w
błyskawicznym tempie zniszczyła Ateny - centrum ówczesnej Europy. Zamieniła w
siedlisko chaosu i śmierci. Do dziś nie wiadomo, czego to
była epidemia: tyfusu, dżumy, a może Eboli (gorączki krwotocznej)? Było kilkadziesiąt
tysięcy ofiar.
Cesarz-filozof
umiera na dżumę?
Minęło
kolejne 6 wieków i w II w. n.e. pojawiła się kolejna epidemia w Cesarstwie
Rzymskim, znana jako „zaraza Antoninów”. Musiał się z nią zmierzyć panujący
wówczas cesarz Marek Aureliusz, słynny filozof na
tronie. Imperium miało wówczas kilka problemów, a cesarz
prowadził akurat wojnę z Markomanami, plemionami barbarzyńskimi atakującymi cesarstwo. A zaraza wywołująca objawy podobne do ospy lub odry, dziesiątkowała
jego armię. Sam cesarz zachorował, po czym zmarł w obozie wojskowym pod dzisiejszym
Wiedniem – daleko od Rzymu. Mówi się obecnie o 5-7 milionach ofiar tej choroby. Galen tak opisywał jej objawy: czarna wysypka w formie wrzodów, temperatura, biegunka, wymioty, bóle
żołądka i kaszel. Kiedy pęcherze na ciele twardniały, wysychały i odpadały,
pacjenci zaczynali zdrowieć. Coś podobnego do dżumy?
Dżuma w
Konstantynopolu
I znów
mijają cztery stulecia, w Konstantynopolu w VI w. n.e. pojawia się "dżuma
Justyniana". Nazwana od imienia panującego wówczas cesarza Bizancjum. Dżuma
wykluła się prawdopodobnie w Etiopii, w ciągu paru lat uśmierciła połowę
ludności Konstantynopola, dziennie umierało tam ponoć 5 tys. ludzi. Następnie
przeniosła się do Afryki Płn., Azji, oraz Europy, zabijając ok. 100
milionów ludzi na tych kontynentach. Według szacunków, bo nie sposób tego
dokładnie policzyć.
Czarna
śmierć Średniowiecza
Czarna
śmierć (czyli dżuma) średniowiecza (1346-1353) dotarła do Europy z Azji, konkretniej z Chin. Przenosili ją kupcy wędrujący Jedwabnym Szlakiem. Jednak jej
zerowe ognisko pojawiło się na Krymie, kiedy to Mongołowie (Tatarzy) użyli
swoistej broni biologicznej: zarażonych dżumą zwłok, by zdobyć miasto.
Uciekający z ogarniętej zarazą Kaffy kupcy zawlekli zarazę na Sycylię i do
Italii, skąd rozprzestrzeniła się wkrótce po całej Europie. Dane dotyczące
ofiar szalejącej przez 6 lat pandemii sięgają prawdopodobnie
kilkudziesięciu milionów ludzi. Trudno to oszacować, nie było przecież
spisów ludności, danych demograficznych. Być może wymarło nawet 60% populacji w
Europie. Dopiero 150 lat później liczba ludności osiągnęła na kontynencie
poziom sprzed czarnej śmierci… Jednego dnia dżuma pokonywała kilkadziesiąt
kilometrów, docierając do kolejnych wiosek i miast. Wiele osad wyludniło się,
znikały całe wsie i miasteczka. Umierali wszyscy: biedni i bogaci, chłopi i
książęta.
Bakterie,
wirusy czy inne czynniki?
Oczywiście,
ta średniowieczna nie była ostatnią zarazą, ale przykładów już wystarczy do
konkluzji. Jakiż ogromny wpływ na dzieje ludzkości mają niewidoczne gołym okiem
organizmy: bakterie, wirusy… Jak mocno potrafią zmienić nasz świat, zniszczyć
plany, powalić możnych i zwyczajnych tego świata, zrujnować marzenia, i to w
ciągu paru dni… Po co
przywołałam te historyczne dane? Ku pocieszeniu. Covid-19 to nie dżuma, Ebola
czy ospa. To choroba wcale nie groźniejsza niż nękające nas nowotwory, choroby
serca, czy te wywołane zanieczyszczeniem środowiska, wody, żywności.
Pocieszająca
statystyka
Oto fakty.
Jest nas na tej cud-planecie 7 miliardów 800 milionów obywateli. Zarażonych
Covid-19 jest 6,5 miliona ludzi na całym świecie, czyli (to trudno policzyć)
0,01% populacji (zaokrągliłam). Z tych 6,5 miliona ludzi większość czuje się
dobrze, nie ma żadnych objawów zarażenia. Zmarło do tej pory 350 000 ludzi,
czyli z ogółu zakażonych, w zaokrągleniu - 0,5%. Jak to się ma do plag,
pustoszących niegdyś świat?
Porównajmy
dane statystyczne z jednego dnia, 3 czerwca 2020: zmarło 152 000 ludzi na
całym świecie. W tym:
-
23 600 na chorobę wieńcową,
-
16 800 na udar,
- 8 600
na zakażenie dolnych dróg oddechowych (może się wiązać z covid-19, ale nie
musi),
- 8 600
na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (związaną głównie z nałogiem
nikotynowym),
- 4500 na choroby oskrzeli, tchawicy, raka
płuc
-
3100 na covid-19.
I zastanawia
mnie, że obecna zaraza (trudno mi nazywać ją pandemią, naprawdę nie ta skala)
jakoś mało demokratyczna jest. W odróżnieniu do dżumy, która zabierała wodzów,
wielkich cesarzy, prawodawców, filozofów, monarchów. Czy słyszeliście, by zmarł
na covid-19 jakiś prezydent, premier, król, książę, polityk, miliarder, celebryta?
Kto tak naprawdę pisze historię ludzkości?
Po-zdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz