moja nowa zabaweczka... |
- A po co ci ta maszynka?
- Będę robić swoje lody!- cieszę się.
- A ile kosztowała? - drąży temat mama.
- 80 zł. - odpowiadam, uważając że to świetny zakup.
- Wiesz, ile miałabyś lodów za to???
- Możliwe, ale za to będą takie, jakie lubię, własnoręcznie robione...
- A są tam jakieś przepisy dołączone? - świdruje temat mama.
- Chyba tak, jeszcze nie zaglądałam do środka...
- A zresztą, co za różnica. Znam cię! Na pewno zrobisz jakieś lody z akacjami, muchami i komarami. Nie będę tego jadła i już!
Nie ma jak wsparcie rodziny!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten sam dzień, ten sam Lidl. Tuż obok maszynki do lodów ujrzałam piękny kajak dmuchany, dwu-osobowy. Z wiosłami. Dzwonię do męża, czy nabyć?
- Zwariowałaś! Po co teraz kajak?
- Przypominam ci, że za tydzień kupujemy dom z jeziorem...
- No to go najpierw kupmy, zagospodarujmy się w nim, na kajak przyjdzie czas! - poucza mnie surowo.
- No ale wtedy będzie już szczyt sezonu i kajaków w Lidlu nie będzie! - rozpaczam. - No to ja sobie maszynkę do lodów kupię! - grożę, by zrekompensować sobie rozczarowanie.
- A co, da się w niej pływać???
Ręce opadowywujom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz