środa, 21 stycznia 2015

Co byście wybrali: karnawał pod wulkanem czy w cytrusach?

Macie jeszcze szansę na załapanie się na niesamowite imprezy karnawałowe: na Teneryfie (czyli pod wulkanem), albo w Nicei (w kwiatach i cytrusach, bo tam Święto Cytrusów)! Podobno pod względem wielkości i barwności ten kanaryjski karnawał jest po Rio de Janeiro drugi na świecie, a ten w Nicei  z kolei jest … najstarszy w Europie (kultywowany od XIII w.).

W 2015 roku karnawał na Teneryfie trwa od 8 do 22 lutego, a w Nicei od 14 lutego do 3 marca. Ja już wybrałam, będę na nicejskim, ale żal mi kanaryjskiego, bo chyba bardziej szalony jest. Żal mi też dlatego, bo na Wyspy Kanaryjskie warto pojechać o dowolnej porze roku, jak to na Wyspy Szczęśliwe (tak bowiem nazywali je starożytni Rzymianie). Na Teneryfie byłam w styczniu parę lat temu i uważam, że ta wyspa oferuje taką moc wrażeń, że nie trzeba szukać karnawałowego pretekstu, by tam polecieć. Równie pięknie, ciepło, ciekawie i kolorowo jest tam po karnawale. Co więcej - z pewnością też taniej… 

Dokonałam już wyboru, przyjdzie mi więc przegapić taką fiestę, jaką jest karnawał w Santa Cruz de Tenerife (stolica tej  wyspy i prowincji). To setki imprez, muzyków, artystów, którzy przygotowują się do występu przez cały rok, gwarantując niezapomniane wrażenia. Oficjalnie w karnawale bierze udział ponad 100 grup, a każda liczy kilkudziesięciu członków! Pozostali mieszkańcy Teneryfy (tysiące ludzi) także się przebierają, zakładając maski (podobno nawet niemowlaki w wózkach są przebierane). Na imprezy przychodzi się jak na piknik – trwają bowiem przez wiele godzin, przydaje się więc jedzenie i picie, które Kanaryjczycy ciągną za sobą w różnych pojazdach – m.in. wózkach sklepowych „pożyczonych” na ten czas… Przez wszystkie dni karnawału wszędzie pobrzmiewa taneczna muzyka. (informacje na temat imprez karnawałowych pochodzą z www.wyspy-szczęśliwe.pl).

Wiemy przecież od pana A. Hofmana, że Hiszpanie kochają się bawić. A Hiszpanie z Wysp Kanaryjskich kochają to chyba jeszcze bardziej! Większość imprez odbywa się na terenach Recinto Ferial (targowiska), ale na ulicach wokół także panuje karnawałowe szaleństwo. Atmosfera dokładnie jak w Rio…
Nie przejmujcie się jednak, jeśli nie załapiecie się na karnawał. Na Teneryfie nie można się nudzić, to miejsce o tak różnorodnych możliwościach spędzenia czasu, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Mnie najbardziej fascynował  wulkan, a przecież nie jestem alpinistką czy fanem górskich wspinaczek – co to, to nie! Teide ma 3718 metrów wysokości i jest najwyższą górą Hiszpanii (a także trzecim co do wysokości wulkanem na świecie), ale można dojechać prawie na sam szczyt drogą szeroką jak autostrada, która bardzo łagodnie pnie się w górę. No to coś dla mnie!

W trakcie wjeżdżania ogląda się tak księżycowy pejzaż, że ciarki chodzą po skórze: wulkaniczna czarna gleba, rzadko rosnące, karłowate drzewa, bajeczne wypiętrzenia i kolory zastygłej lawy. Chmury wyglądające jak bita śmietana rozlana w dole. Musieliśmy co chwila zatrzymywać autko w punktach widokowych (miradores), bo chciało się to fotografować.



Droga na Pico del Teide ciągnie się przez Park Narodowy i osiąga kulminacyjny punkt na wysokości 2300 metrów, przy stacji kolejki górskiej, gdzie jest słoneczna restauracja i widoki. Można siedzieć w środku, pić wino i patrzeć przez ogromne panoramiczne okna na grupy skał o fantastycznych, z powodu erozji, kształtach. A gdy jednak chce się podjechać wyżej, to kolejka w ciągu 8 minut pokonuje 1200 metrów w naprawdę spektakularnych okolicznościach przyrody.


Na Teide zawsze leży śnieg, a nawet lód więc warto zabrać kurtkę, czapkę i rękawiczki. Dla śmiałków od górnej stacji kolejki jest jeszcze 200 metrów do pokonania na brzeg krateru – trzeba jednak mieć specjalne zezwolenie, wcześniej załatwione. Krater ma w ogóle obwód 40 km, a średnicę 14 kilometrów! Ja oczywiście skorzystałam z kolejki, natomiast bardziej ambitni podróżnicy mogą wybrać jeden z 21 szlaków prowadzących na szczyt. W ogóle dla miłośników trekkingu Teneryfa to raj. Oprócz masywu Teide są przecież jeszcze dzikie góry Anaga.

Najwięcej emocji dostarczył mi jednak nie wulkan, a zjazd samochodem do miejscowości Masca. Wąskie serpentyny o zakrętach pod kątem 180 stopni to taki skok adrenaliny jak na rollercoasterze: modliłam się, by nikt nie jechał z przeciwka! Bałam się o hamulce, zatrzymać się nie było jak i gdzie, po jednej stronie góra po drugiej – przepaść. Piszczałam ze strachu, co naprawdę świadczy o ekstremalnych warunkach do jazdy… Podobnie (tylko w drugą stronę bo pod górę) było w miasteczku Icod de los Vinos, gdzie miało rosnąć tysiącletnie „smocze drzewo” – endemiczny gatunek kanaryjski. Ta niezwykła roślina osiąga wiele metrów wysokości, a wygląda jak dracena. Sok tego drzewa zmienia na powietrzu barwę na czerwoną. Z niego Kanaryjczycy produkują likier zwany smoczą krwią. Bardzo smaczny :-) Chcieliśmy bardzo je zobaczyć, ale poddaliśmy się w połowie drogi – ulice są tu tak strome, prawie pionowe, że wjeżdżanie wypożyczonym citroenem C2 w 5 osób wymagało większej mocy silnika, niż te 23 koniki pod maską. Co 50 metrów były wprawdzie płaskie przerwy - poprzeczne ulice idące jakby trawersem, ale i tak nie dało się podjechać na koniec tej ulicy.

Wśród okrzyków mojej mamy do kierowcy, a siedzącej tuż za nim: - Andrzejku, wskoczę na maskę z przodu, albo chociaż cię obejmę, żebyśmy się nie wywrócili! - oraz pisku pozostałych pasażerek, kierowca musiał zrezygnować z jazdy. W tych warunkach, w małym autku, gdzie kilka par rąk łapie kierowcę za ramiona i chwyta za kierownicę, a jego stopy nie mieszczą się na pedałach sprzęgła i gazu – nie było innej rady. Potem pękaliśmy ze śmiechu wyobrażając sobie moją mamę rozpłaszczoną na masce z przodu, z policzkiem na przedniej szybie, robiącą za „balast”… 

Z innych atrakcji pamiętam niesamowite miasteczko Garachico zalane w XVIII w. przez lawę, której "jęzory" do dziś widać, gdyż dotarły do oceanu. Spacer po urokliwych, lawowych ulicach, piwo w kawiarence na lawie, gdzie ocean piekli się u stóp klientów, oblewając ich wręcz wodą – niezapomniane!
Podobnie jak klifowe wybrzeże Los Gigantos na  północnym zachodzie i północy wyspy. Klify pną wcinają się w ocean na wysokość nawet 800 metrów, zapierając dech w piersiach tym, którzy mają lęk wysokości. Można je podziwiać od strony wody płynąc statkiem pod kamiennymi wieżowcami. Można też tu obserwować czasem stada delfinów butlonosych. Przyjeżdżają tu też podglądacze… wielorybów i wszelkiej maści ornitolodzy. Na Teneryfę powinni także przyjechać wielbiciele jaszczurek. Rezyduje tu gatunek Gallotia i jest nawet w godle tej wyspy.

Największym ośrodkiem turystycznym jest południowy zachód wyspy - Los Cristianos oraz Playa de las Americas. Są tu hotele i apartamentowce, puby, dyskoteki, restauracje, knajpy, tańczące fontanny, sklepy z markowymi ciuchami i pamiątkami, banki, wynajem samochodów, agencje podróży etc. Można tu nurkować, łowić ryby, żeglować, jeździć na nartach wodnych, latać na paralotni, udać się na morską wycieczkę – (my np. popłynęliśmy na Gomerę – ale się działo!).

Z przyjemnością na Teneryfę wrócę, szkoda że przegapiłam karnawałową okazję, ale cóż, ta nicejska impreza też zapowiada się ciekawie. Skusiły mnie do niej muzyczne parady przejeżdżające przez główną promenadę na kolorowych platformach, barwne kostiumy, tony świeżych kwiatów, którymi przystrojone jest całe miasto i… turyści, oraz święto cytrusów w pewnym małym miasteczku nieopodal Nicei, którego mieszkańcy tworzą z tych owoców wielkie rzeźby i konstrukcje. Będzie więc cytrusowo i kolorowo, ale szczegółowiej opiszę to dopiero po powrocie… Martwi mnie trochę, że wstęp większość karnawałowych atrakcji w Nicei jest płatny. Na Teneryfie można zaszaleć bez dodatkowych kosztów... No cóż, jednak Hiszpanie to Hiszpanie, a Francuzi to Francuzi :-)

4 komentarze:

  1. W takim razie życzę dobrej zabawy i czekam na relację. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno ją zamieszczę, choćby dla jedynej mej Czytelniczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi miło, że tak zainspirował Panią tekst mojego autorstwa na temat karnawału na Teneryfie, że aż go Pani zacytowała. Jednak w takiej sytuacji należy podać jego źródło. Proszę o umieszczenie przy fragmencie dotyczącym karnawału na Teneryfie informacji, że pochodzi on z naszej strony wraz z podaniem linka do miejsca, w którym się on znajduje, czyli: http://www.wyspy-szczesliwe.pl/teneryfa/KarnawalSantaCruzTeneryfa.php?id=223

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, proszę bardzo.

    OdpowiedzUsuń