Do tego stwierdzenia doszłam sama, ale po przeczytaniu postu Niki i próbie skomentowania zawartych w nim pytań. Przypomniało mi się bowiem, że kiedyś, dawno temu, gdy nie było Internetu, a jeśli był to obsługiwały go dinozaury - dziewczyny pisały PAMIĘTNIKI…
Jako nastolatka pisałam je w ilościach hurtowych. W zwykłych zeszytach, a także w pięknych, często skórą obitych notesach, zamykanych na minikłódeczki (kluczyk nosiłam przy sobie, a co!). Były pilnie strzeżoną tajemnicą, przyjacielem, któremu powierzałam najskrytsze, najintymniejsze myśli, refleksje, odczucia, emocje, przypadki, rozmowy, kłótnie, dyskusje. Nikt ich nie czytał, czasem wybrańcy – policzę jednak tylko do jednego. Tym wyjątkowym zaufaniem obdarzyłam bowiem moją pierwszą miłość (czasy liceum), który kiedyś dostał ten pamiętnik (był oczywiście zapisem naszego „związku”) i nigdy mi go nie zwrócił (rozstaliśmy się i ślad po pamiętniczku zaginął, bo z byłym „ukochanym” nie mam żadnego kontaktu). Kiedyś myśl o tym, że ten „eks” mógł go jeszcze komuś pokazać (a zwłaszcza nowej dziewczynie) przyprawiała mnie o bezsilną rozpacz.
Podobnie silna była moja rozpacz, gdy mój tato odkrył pamiętnik. W czasach licealnych, a zwłaszcza przed maturą byłam przez tatę dyscyplinowana – robił mi np. „kepisze” w biurku. I podczas takich rutynowych „porządków” (właściwie nalotów) znalazł pamiętnik i go sobie poczytał… A były tam dość intymne sprawy sercowe. Nie wyobrażacie sobie mojej rozpaczy i… WSTYDU!!!
Czasy się jednak potwornie zmieniły. Chyba dekadę temu pojawiły się blogi – mówiono o nich na początku „internetowe pamiętniki”. Nie byłam zainteresowana snuciem publicznie refleksji o czymkolwiek. Ponad dwa lata temu jednak zdecydowałam się – i przede wszystkim chciałam wrzucić do sieci moje opowiadanka, których z lenistwa nie wydałam w formie książki, chociaż ukazały się w formie papierowej - w kilku wysokonakładowych czasopismach dla młodzieży. Z czasem jednak pojawiły się nowe tematy, przemyślenia, refleksje i blog zaczął żyć swoim, „zabawnym” życiem.
Nie opisuję w nim spraw intymnych. Pokazuję Wam tylko tyle, ile chcę (tak mi sie wydaje hihi), staram się, by forma była lekka, jak to w zabawnej literaturce (bo żadna to literatura).
Jednak ktoś niedawno mi powiedział (ktoś kto zna mnie tylko mailowo), że bardzo się tu odsłaniam, upubliczniam swoje prywatne życie, że on by tak nie umiał, zbyt nieśmiały jest. Ciekawa to teza dla mnie, ale może coś w tym jest na rzeczy? I czy każdy bloger obnaża się emocjonalnie? Bo dlaczego nie piszę dalej pamiętniczka dla siebie, do szuflady - tylko decyduję się na blogerski emocjonalny, psychiczny i mentalny EKSHIBICJONIZM???
grafika z chmurak.pl
Dla mnie pamiętnik to coś innego niż blog. Pamiętnik piszę dla siebie, w formie papierowej i pisząc go nie dopuszczam myśli, że ktoś to może przeczytać.
OdpowiedzUsuńBlog jest dla mnie formą wyrażania siebie na zewnątrz - tu dzielę się opiniami, przemyśleniami czy nawet wspomnieniami ale tylko takimi, o których chcę opowiedzieć większej liczbie osób (nawet obcych), chcę poznać ich zdanie, pogadać.
Czyli funkcje są odmienne :)
Nie uważam absolutnie, żebyś się nam tu obnażała. Piszesz normalnie, pokazujesz tyle ile chcesz i jest ok. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, kobieto inspirująca! :-)
OdpowiedzUsuńW ten sposób patrząc na istotę sprawy - rzeczywiście, odmienne są te "aktywności". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ekshibicjonizm pojawia się wtedy, kiedy autor nie wyczuwa granicy zażenowania czytelnika. A ona jest płynna i w tym wyczuciu cała sztuka. Nie zauważyłem, żebyś się kiedykolwiek do tej granicy zbliżyła. Między wewnętrzną potrzebą takiej formy wyrażania siebie jak blog a ekshibicjonizmem jest przepaść. Znaczy średnio statystycznie, bo różnych ma bozia lokatorów, którzy mają rozmaite kółka zainteresowań.
OdpowiedzUsuńCiekawe swoją drogą, za jakiego pojeba mają mnie niektórzy po przeczytaniu bezeceństw, które u siebie wypisuję :)
Na pewno jest kilku, którzy uważają Twoje limeryki za przejaw seksoholizmu :-), ale ja nie mam takich podejrzeń.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że najfajniejszy sekretny dziennik, jaki kiedykolwiek czytałam to ten Adriana Mola... I to od wieku 13 i 3/4 do 39 i 3/4!
Mnie też się wydaje, że pamiętnik i blog, to są zupełnie inne aktywności. Pamiętnik, to coś bardzo osobistego, a blog bardziej przypomina jednoosobowe czasopismo :-)
OdpowiedzUsuńNie tylko dziewczęta piszą pamiętniki, nie tylko. Pisałem też, ale zainspirował mnie dziadek, który od wczesnej młodości do samej śmierci pisał pamiętniki. Zostało po nim tego tyle, że nie da rady przeczytać, znam tylko fragmenty. Również moja mama, córka dziadka nie zna całości...
Albo wręcz przeciwnie - impotencji. Z tym samym prawdopodobieństwem, czyli pero pero :)
OdpowiedzUsuńCi co wiedzą, że limeryk powinien być plugawy, o seksie albo przynajmniej robić sobie jaja z pogrzebu, raczej tak nie pomyślą.
"Kepisze", pierwszy raz słyszę, o zrymowało mi się co jest nadal się rymuje ;) . Też prowadziłam pamiętnik. Nie raz to wspominam i żałuję, że gdzieś się zapodziały. Uściski Beto :) . Dzięki za rewizytę, jest mi bardzo miło i zabieram link. :D
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie pisałam pamiętnika, jeśli nie liczyć zapisków, które robiłyśmy z przyjaciółką w pewne wakacje spędzane osobno. We wrześniu wymieniłyśmy się zapiskami, więc nie był to typowy pamiętnik. Blog może, ale wcale nie musi być rodzajem ekshibicjonizmu. To zależy od autora i czytelnikom nic do tego. Mogą po prostu przestać czytać. Są ludzie, dla których jest to rodzaj terapii i trudno im odmówić prawa do odsłaniania zakamarków umysłu. Można to oczywiście robić do szuflady, ale trudno z nią wejść w interakcję, doczekać się komentarza. Twój blog na pewno nie jest przykładem żadnego emocjonalnego ekshibicjonizmu. Przynajmniej dla mnie, ale może to kwestia indywidualnych granic człowieka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tez pisałam kiedyś pamiętniki :)
OdpowiedzUsuńChodziło mi o to, że kiedyś pisało się dla siebie, ku pamięci, a teraz właściwie wszyscy piszą blogi (jak rzucisz kamieniem w 10-osobową grupę, 9 z nich jest blogerami), bo jakoś tak się zrobiło, że wszystko się upublicznia: pryszcza na nosie i sukces w biznesie.
OdpowiedzUsuńKepisz to pewnie jakieś moje wspomnienie młodzieżowego slangu :-) Ale rymujesz jak złoto!
OdpowiedzUsuńNo widzisz, obie straciłyśmy pamiętniki w niewyjaśnionych okolicznościach... A fajnie byłoby spotkać się ze sobą taką sprzed 20, 30 i więcej lat :-) Ciekawe, czy by się ta osoba podobała...
Bardzo mnie ta osoba, zarzucająca mi obnażanie się, zadziwiła, bo cóz takiego osobistego opisuję? Podróże? Zabawne sytuacje w sklepie itp.? Ale tak jak piszesz - jak ktoś chce (czytelnik bloga), to i między wierszami będzie czytał i "dopisze" swoje...
OdpowiedzUsuńNo to witaj w klubie :-)!
OdpowiedzUsuńZawsze szybko porzucałem jakiekolwiek pamiętniki. Chciałem w sumie nawet napisać autobiografię. Czasami żałuję, że tego nie próbuję zrobić, a z drugiej zauważam, że jestem nikim i że nie warto.
OdpowiedzUsuńAleż pisz, potomni ocenią, czy jesteś nikim... :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż się łezka w oku kręci. Też pisałam pamiętnik i to niejeden w dalekiej młodości (no może nie takiej znowu dalekiej). Teraz piszę bloga, bo po prostu czuję taką potrzebę i jednocześnie stanowi on dla mnie rodzaj terapii. Czy to zbyt duży ekshibicjonizm? Możliwe, ale uwielbiam to! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-z-nia.blog.pl/
Drogie słoneczko, a może jest tak, że kto pisał kiedyś pamiętniki teraz pisze bloga? I jakiego rodzaju terapią jest dla Ciebie blogowanie, ciekawam... Pozdrawiam, dziękuję za wizytę i komentarz.
OdpowiedzUsuńDostałaś u mnie nominację do Libster Blog Award, więc wpadnij :D
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością czytam Twój blog rówieśniczko a najbardziej lubię wspomnienia z wrocławskiej młodości. Może jeszcze gdzieś znajdziesz pudełko ze starymi fotografiami żeby powspominać? Internet łączy ludzi i chociaż jest wielkim śmietnikiem to są w nim skarby, wrzuć jeszcze jeden.
OdpowiedzUsuńIntrygujący wpis. Wielkie dzięki dla autora.
OdpowiedzUsuń