poniedziałek, 2 lutego 2015

Jaką prawdę znalazłam w "Ziarnie prawdy?"

Pani S. poszła w weekend na film o niewidomym nauczycielu, ja natomiast jako wielbicielka prozy Zygmunta Miłoszewskiego (oraz Sandomierza) wybrałam premierę filmu "Ziarno prawdy".


Byłam pełna obaw. Primo: oglądanie polskich produkcji w kinie często wiązało się (w przeszłości) z moim ogromnym rozczarowaniem. Secundo: oglądanie ekranizacji świetnych książek (nie tylko polskich bestsellerów) często wiązało się (w przeszłości) z moim ogromnym rozczarowaniem. Tertio: przesłanie ambitnych filmów, poruszających tzw. "trudne kwestie" często budziło moje ogromne rozczarowanie.
Jak na premierę, seans piątkowy był kameralny. Na początku na sali kinowej (a weszłyśmy gdy leciały reklamy) byłam tylko ja i mama. W trakcie półgodzinnego serwowania spotów i trailerów nadchodzących produkcji weszło jeszcze parę osób. Wreszcie zaczął się film.
Jaki nastrój! Jakie zdjęcia! Jaki Więckiewicz! Eureka! Akcja pełna napięcia, klimat niesamowity, Sandomierz - mroczny i spowity w błękitach mgły i oparach strasznych zbrodni. Na szczęście nie została zamordowana ani powieść (pierwowzór scenariusza) ani gra aktorska. REWELACJA! Mogłam też popatrzeć znów na miasto, które przecież zwiedzałam pół roku temu i opisałam tutaj
W filmie kontrowersyjny obraz w katedrze był zasłonięty - gdy ja byłam w Sandomierzu był widoczny w całości. Wtedy, w lipcu moi sandomierscy gospodarze wspominali coś o kręceniu tego filmu i o tym, że bardzo się to mieszkańcom nie podoba... Ciekawe zatem, czy i teraz nie rozpęta się nasze narodowe piekiełko? To, co się działo po filmie "Pokłosie" było obrzydliwe, temat jest z "tej beczki", aczkolwiek ubrany w sensacyjny, trillerowy wątek.
Jaką prawdę odnalazłam w "Ziarnie prawdy"? Że mamy bestsellery na miarę książek Dan'a Browna (nawet lepsze, bo z przesłaniem) wiedziałam od jakiegoś czasu (dokładnie od momentu rzucenia w połowie "Inferno" Browna), ale że mamy Lankosza, który potrafi je genialnie opowiedzieć na ekranie - dowiedziałam się w piątek!
Wyszłam z seansu z otwartymi ustami. Zdążyłam jednak policzyć widzów - był nas równo tuzin...

4 komentarze:

  1. Dzięki za recenzję. Już wiem, co zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też obejrzałam. To akurat ekranizacja mojej ulubionej części trylogii, więc byłam bardzo ciekawa, jak Lankosz, którego wielbię za "Rewers", poradził sobie z twórczością Miłoszewskiego. Film bardzo mi się podobał. Więckiewicz i Pieczyński - rewelacja. Fajny początek w formie animacji, świetna muzyka Abla Korzeniowskiego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Rewers" był debiutem Lankosza, wspaniałym zresztą. Z tamtym filmem też ciekawa sytuacja - scenariusz stał się bazą też świetnej książki. Praca twórcza niejako w drugą stronę...
    Co do animacji w "Ziarnie..."mam mieszane uczucia. Czy to miała być czołówka Bonda???

    OdpowiedzUsuń