środa, 5 sierpnia 2015

Zemsta Inpost'a

Dwa posty temu pisałam tutaj o konkursie na zaklęcie otwierające paczkomat Inposta, którego to konkursu niestety nie wygrałam. No to przyszedł czas zemsty za moje lekkie drwiny z wysokiego jury...

Otrzymaliśmy awizo z Inpost. Do odbioru jest przesyłka sądowa dla domownika w oddziale SKOK-u Szefczyka. Ponieważ domownik jest tylko weekendowo w domu, napisał mi w niedzielę upoważnienie do odbioru ważnej dla niego przesyłki.

Zaopatrzona więc w tę "bibułę" pomaszerowałam do nieznanego mi wcześniej miejsca - siedziby SKOK-u. Zostałam zaproszona na krzesło w kolejce. Dwie panie w obsłudze, jeden klient, panie w skowronkach koło niego. Czekam. Czekam. Czekam. Czuję się jak na poczcie, albo gorzej. Może jak w SKOKU? Nie wiem, bo nie bywam, to mój pierwszy raz.
Wreszcie jestem przy biurku pani, która zajmuje się też obsługą poczty InPosta. Podaję jej moje awizo, upoważnienie i dowód. Pani zerka w dokumenty i mówi, że nie wyda mi przesyłki, bo upoważnienie jest nieważne. Nie to nie - myślę - i zabieram się stamtąd. Domownik przyjedzie w weekend to sobie w sobotę odbierze, termin jest do połowy sierpnia na to. Aha, zaraz sprawdzę, jak w soboty tu pracują. Ups, niestety w soboty SKOK jest nieczynny. Buuuuuuuuu.
Wracam niechętnie do pani za biurkiem, by zapytać o upoważnienie - czy notarialne musi być? Nie - pociesza mnie urzędniczka z wyższością - musi być na druku pocztowym, podpisane w obecności pracownika poczty - poucza. Słucham??? - wykrzykuję - jak mam to zrobić, skoro adresat bywa tylko w soboty i niedziele w domu, w soboty nie pracujecie, to kiedy mam go tu przyprowadzić? Jakby mógł tu przyjść, to nie pisałby mi upoważnienia, tylko sam sobie odebrał przesyłkę! 
Pani rozkłada ręce w majestacie ministerstwa głupoty i absurdu: Takie są przepisy, niech pani poczyta na stronie...  Jakoś mało mnie zajmuje, na jakiej stronie mam przeczytać kolejne wypociny ustaw naszych drogich parlamentarzystów. 
Wychodzę trzaskając z bezsilności (nad uporem głupoty) drzwiami.

Przesyłka nie ma więc szans zostać odebrana, ale co tam, przy ponownym wezwaniu i niepodjęciu sąd i tak uzna ją za doręczoną. Wiwat, alleluja. Tylko jak można przejrzeć informacje zawarte w liście, np. datę rozprawy itd? Czarna magia potrzebna, może wymyślę kolejne zaklęcie, otwierające polecone bez upoważnienia?







 P.s. Zastanawia mnie tylko ta wielka surowość przepisów dotycząca odbioru przesyłki, nawet gdy osoba upoważniona ma to samo nazwisko i ten sam adres zamieszkania. Dlaczego więc tych ustawowych reguł nie trzymają się np. komornicy, zabierający dobytek nie tym, którzy są u nich zadłużeni (a wystarczyłoby sprawdzić dowód), ani bankowcy udzielający wysokich kredytów "na gębę" osobom, które podają (nieswoje) imię, nazwisko i numer dowodu osobistego???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz