czwartek, 13 lutego 2020

My, Wrocławianie!

Poszliśmy z mężem poszlajać się po naszym mieście, bez samochodu, przy pięknej pogodzie - bajka. Celem był Rynek, coś tam załatwialiśmy na poczcie, potem spacer powrotny do domu przez Ostrów Tumski. Na Ostrowie złapał nas głód, ujrzawszy więc miłą, małą restauracyjkę "Isola"z cuccina italiana weszliśmy.

Przejrzeliśmy kartę, mnie już mocno burczało w brzuszku, więc kiedy podeszła do nas młodziutka kelnerka uśmiechnęłam się do niej szeroko, zachwycona tempem obsługi zgłodniałych wędrowców. Na to kelnerka złapała się za serce i wyznała:
- Ojej, pani się tak pięknie do mnie uśmiecha, taka pozytywna energia mnie dosięgła, kocham Wrocław, kocham to miasto!
- My też je kochamy... - wtrąciłam nieśmiało, ale dziewczyna już się rozgadała: - Bo wiecie państwo, mieszkam tu dopiero od 4 miesięcy, ale to miasto jest takie niezwykłe, tu są bardzo mili ludzie, nie to co w Warszawie. Tam też pracowałam, ale tam wszyscy gdzieś pędza, spieszą się, gonią za pieniędzmi. Tu jest inaczej, naprawdę, niesamowita jest atmosfera tego miasta... Uwielbiam Wrocław!
A my uwielbiamy Isolę - wspaniała kuchnia! Moje gnocchi z truflami były wyborne, a carbonara męża nie pływała w sosie śmietanowym, tylko w czymś bardziej wyrafinowanym smakowo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz