niedziela, 22 marca 2020

Nowy Bond zawirusowany!

Za dwa tygodnie miała być premiera nowego Bonda "Nie czas umierać". Tymczasem od 2 tygodni wiadomo, że dystrybutorzy filmu, z powodu pandemii przesunęli premierę na... listopad 2020. Kto tyle wytrzyma???

No trudno będzie, np. takiej fance, jak ja. Agent Jej Królewskiej Mości w każdym odcinku walczy z różnymi świrusami, ale w tym roku przegrał z koronawirusem. Zwłaszcza chodzi tu ponoć o rynek w Chinach - największy rynek filmowy dla produkcji w stylu Bonda. Inne kina też pewnie miały tu znaczenie, w sensie, że pozamykane. Ten fakt nie daje żadnej szansy na widzów i dużą oglądalność w pierwszych dniach po premierze, które to generują największy zwrot inwestycji w film. 

Na otarcie łez mam na razie trailer, który rozpoczyna się sceną w Materze. Jakim cudem rozpoznałam to przecudnej urody miasto w prowincji Basilicata (Włochy)? Z osobistej wizji lokalnej!
Skoro nie mogę o Bondzie, to popiszę o Materze, bo do dziś (od 2016 roku) jestem pod wrażeniem. Matera w 2019 r. byłą Europejską Stolicą Kultury, i to zaledwie 60-tysięczne miasto! To jest tak niesamowite miejsce, że trudno mi jest wyobrazić sobie, jak mogły być tam prowadzone jakiekolwiek działania kulturalne na szerszą, europejską skalę. Tak zwana starówka to jest wielka, piętrowo zabudowana… jaskinia! Od 1993 r. Matera figuruje na liście UNESCO jako unikatowe dziedzictwo ludzkości. Kosmiczny charakter tego miejsca potwierdza obecność w Materze… włoskiej agencji kosmicznej! Wyobraźcie sobie teraz głęboki (tak na 60-80 metrów) wąwóz, wyżłobiony w wapieniu przez rzekę. Wysoko wypiętrzone skały to właśnie miejsce, które człowiek zaczął zasiedlać, bo było tu mnóstwo naturalnych grot-mieszkań. Najstarsze ślady osadnictwa pochodzą sprzed 400 tys. lat, a więc z epoki kamienia. Ludzie mieszkali tu od tzw. niepamiętnych czasów. Jako miasto Matera funkcjonowała od wczesnego średniowiecza, bo jaskinie przyciągały pustelników, mnichów i pewnie outsiderów. Prawdopodobnie w VII-VIII w. powstały pierwsze kościoły wykute w skałach. Najstarsza część miasta, wzgórze z katedrą, górują nad tzw. Sassi (dosłownie: kamienie). Są to domy wydrążone w skale, wznoszące się jedne na drugich, bo dach jednego to podłoga drugiego. I tak się to piętrzy na wysokość czasem dziesięciu kondygnacji! Pomiędzy stłoczonymi „kamienicami” wiją się wąziutkie uliczki, biegną amfiladą niezliczone schodki. Niegdyś było tu ok. 3 tys. domów-jaskiń, wykutych w skale. Do kilkuset można było wejść tylko przez włazy, ponieważ znajdowały się poniżej poziomu ulicy. Sassi są dwa: Caveoso (po łacinie cave to jaskinia właśnie…) i Barisano. Można je oglądać godzinami. Są kosmicznie piękne i zadziwiające. Nawet jeśli widziało się zdjęcia, w realu to coś nieprawdopodobnego. Nie do uwierzenia, że jest tu ok. 100 wykutych w skale kościołów, duma Matery. Wydrążono je w tufie, zdobią je freski. Są tu muzea, pałace, podziemia pod placem Vittorio Veneto z ogromną cysterną, XVI-wieczny zamek.Wiele jaskiń, zwłaszcza w  Sasso Caveoso jest opuszczonych, chociaż są tu sklepy z pamiątkami, restauracje. 
Zaraz po II wojnie światowej żyło w Sassi ok. 16 tys. ludzi. W 1952 r., chcąc polepszyć warunki życia mieszkańców, opisane w powieści C. Leviego „Chrystus zatrzymał się w Eboli” zaczęto ich przesiedlać do nowych domów, na peryferiach Matery. Był to socjologiczny dramat, gdyż państwo nie wzięło pod uwagę specyficznych więzi mieszkańców jaskiń, tzw. vicinato, swego rodzaju „komun”, w których żyło 80-100 bliskich sobie osób. Dla nich całym światem było kilka jaskiń i sąsiadów. Przesiedlenia nie brały pod uwagę utrzymania tych więzi, sąsiedzi już nie mieszkali obok siebie, ludzie więc nocą tu wracali, policja ich rankiem przeganiała i tak w kółko. 
Przez 30 lat Sassi były opuszczone, na nowo odkryli je współcześni hippisi, a teraz życie powraca do Sassi bardzo powoli. Nie ma tu sklepów spożywczych, szkół, nie widać mieszkańców. I pojawia się mało turystów. Rezydencja kulturalna na pewno to zmieni.
Matera „zagrała” w kilkudziesięciu filmach, m.in. w "Pasji" M. Gibsona udawała Jerozolimę. W jednej jaskini, którą zwiedzaliśmy, by poznać życie mieszkańców tego osobliwego miejsca, znalazłam listę filmów, kręconych w Materze. Głównie włoskie, ale sporo ich było. No i teraz dopisać trzeba bondowe "Nie czas umierać". Z kulinariów warto wspomnieć  o materańskim chlebie, ponoć najlepszym we Włoszech, co potwierdzam. Ponadto jada się tu dzikie cebulki lampascioni, makaron w kształcie liści oliwek oraz orecchiette (uszka), czyli makaronowe muszelki.
Do Matery dojeżdżają pociągi, oczywiście do nowej jej części, z blokowiskami i sklepami, normalnymi ulicami i ruchem samochodowym. Jednak sercem tego miasta są Sassi. 
Polecam Materę, gdy tylko zaczniemy znów normalnie podróżować, cieszyć się życiem i pięknem świata. Póki co, kilka zdjęć, byście nadal cieszyli się pięknem świata, nawet jeśli tylko wirtualnie:
Look na starówkę




wnętrze jaskiniowego domu




P.s. Dotarłam na nowego Bonda dokładnie 10 października 2021 roku! Pierwsze kilkanaście minut dzieje się w Materze, sassi są pięknie filmowane, pościgi w ich ciasnych uliczkach - majstersztyk, no słowem - standardy Bonda. Fabuła też jakaś taka prorocza, gdybym nie wiedziała, że premiera miała być dokładnie przed wybuchem pandemii, pomyślałabym że poruszono temat, którym żyje obecnie świat. Wirusy, epidemia, nanoboty powodujące infekcję... Czy twórcy filmu o czymś wiedzieli? Przerażająca wizja nieodwracalnej infekcji, wywołanej manipulacją DNA, potrafiącej zainfekować wybrane tylko populacje... Aż ciarki przechodzą... Wierzę nadal, że mój wybór w kwestii nieszczepienia się jest słuszny. Dziś usłyszałam, że g...... będzie blokował wszelkie treści przeciwne temu powszechnemu apelowi. Bo naukowcy twierdzą, badają, naciskają itd. Naukowcy czy raczej czyjeś partykularne interesy? W filmach z Bondem zawsze pojawia się jednostka destrukcyjna. Często jest nim naukowiec lub indywiduum zmuszające jakąś tęgą głowę do opracowania wynalazku do jego niecnych celów. Czy zatem wszystkim wynikom badań i naukowcom można ufać? 
To, co nadchodzi w g...... ma na imię Cenzura. Znam ją. Jej drugie imię brzmi "Wiem lepiej, co masz myśleć". Wbrew tytułowi filmu chyba jednak czas umierać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz