poniedziałek, 9 marca 2020

Hawana pachnąca cygarami i... jaśminem

Wróciłam z wypadu na Kubę. Celem była Hawana, dolina tytoniu, salsa, rum, piraci, karaibskie plaże i Bóg wie, co jeszcze. 

To "jeszcze" okazało się szalenie inspirujące. Relacje z Kuby będą się pewnie tu pojawiać w jakichś odcinkach, bo tak na jeden post, to ja tego nie ogarnę!
Dziś odcinek o zapachach, bo chyba i przed wyjazdem troszkę o perfumach kubańskiej czy hawańskiej proweniencji było na blogu. To pociągnę temat.

Kuba, a szczególnie Hawana pachnie cygarowym dymem. Na każdym kroku czuć tę woń, ponieważ palić tu można wszędzie - w lokalach, na ulicy - gdzie się palaczom żywnie podoba.

Odkąd się jednak dowiedziałam podstawowych rzeczy o Kubie, w rodzaju flaga, godło, historia itp., zaczęłam szukać jeszcze jednego zapachu - ich narodowego kwiatu, tzw. mariposy (rodzaj jaśminu). Przypuszczałam, że musi obłędnie pachnieć, ale dlaczego został wybrany kwiatem narodowym? Bo podobno w czasach walki o niepodległość wyspy i niezależność od Hiszpanów, Francuzów, Brytyjczyków etc.(XIX w.) Kubanki wpinały te mocno aromatyczne kwiaty we włosy, by pod nimi przenosić sekretnie rozkazy i ulotki.
Hedychium koronowe to rodzaj jaśminu z rodziny imbirowatych. Gdy byłam na Kubie, akurat nie kwitło, jednak dowiedziawszy się od kubańskiej przewodniczki po ogrodzie botanicznym w Soroa, że zapach ten można kupić w aptekach lub perfumeriach, intensywnie go zaczęłam poszukiwać. W aptece odesłano mnie do perfumerii.

W przewodniku po Hawanie polecano perfumiarnię - pracownię przy Calle Mercaderes - Habana 1791. Zrobiłam wszystko, by tam dotrzeć - było warto!
Wizyta tam to prawdziwe objawienie dla maniaczek zapachowych, takich jak ja. W perfumerii, która mieści się w oszałamiającym secesyjnym lub starszym nawet, budynku, ekstrahują ręcznie, starymi, alchemicznymi metodami zapachy tropikalnych kwiatów, a jest ich 12 bazowych. Każda z pań czy panów może tu zamówić sobie perfumy indywidualnie dobrane, niepowtarzalne, takie jakich nikt nie będzie miał. Sama wizyta tutaj to przyjemność, nawet jeśli nie interesujesz się zapachami. Wnętrza jak z bajki.
No i to, że to wszystko robione jest ręcznie Hecho a mano - jak cygara, nota bene!
Podobno perfumerię założyła w 2000 r. Yanelda Mendosa, po naukach u najlepszych perfumiarzy francuskich w Grasse. Jej sztandarowym zapachem jest Habanera (a przecież Molinard z Grasse robi Habanitę! - czytaj tutaj)

Ja jednak nie bawiłam się w olfaktoryczne gry, tylko namierzywszy mariposę - nabyłam buteleczkę aromatu. Sprzedawczyni zapakowała mi ją bardzo dokładnie, więc odbandażowałam ją dopiero w domu, w Polsce i...
Zapach jest tak intensywny, że tak do końca nie wiem, czy mnie nie drażni... Mocny, kwiatowo-orientalny, dusi za nos, że hej! Na pewno nie pachnie tytoniem. Wreszcie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz