czwartek, 27 listopada 2014
Kobieta w promocjach, czyli jak doprowadziłam koleżankę do bankructwa
[caption id="" align="alignleft" width="400"] Obuwniczy zakupoholizm :-)[/caption]
Byłam w galerii handlowej niedawno - po konkretny zakup czarnych botków zimowych. Buty nabyłam, a że w galeriach trwa polowanie na klientów i łapanki (czytaj: loterie i promocje ), ostatkiem sił powstrzymałam się przed zakupem drugiej pary butów (bo dawali 50% zniżki) oraz trzeciej - za złotówkę...
Strawiłam tam dwie godziny walcząc ze sobą jak Herkules z lwem nemejskim - (po choinkę mi trzy pary zimowych butów???), to zakładając to zdejmując kolejne piękności na obcasach, z cholewkami, na zamek, sznurowane i jakie tam tylko były w tym sklepie dostępne w moim rozmiarze. Zmagania mnie wymęczyły - włos rozwiany i zjeżony, skóra spocona na całej długości (nawet duży palec u nogi), szalik i rękawiczki wciśnięte nie wiadomo gdzie (szukam do dzisiaj). Nic to.
Za ten dzielny odpór pokusom otrzymałam bon zniżkowy na kolejne zakupy w tymże sklepie obuwniczym (10%) oraz drugi na 40% zniżki na zakup kosmetyku w znanej drogerii w tej samej galerii handlowej. Udało mi się jednak wyrwać demonom zakupoholizmu i po ciężkich 3- godzinnych walkach triumfalnie wytargałam tylko jedną parę butów i pojechałam do domu.
Za parę dni do pracy wpadła koleżanka. Gadamy o zakupach, ciuchach, butach, poinformowałam ją zatem o niebywałej promocji w tymże sklepie obuwniczym. Gdy wyraziła zainteresowanie, w odruchu empatii ofiarowałam jej bon zniżkowy na buty (ten 10%) oraz drugi na zakup kosmetyku (40%). W podziękowaniach i buziaczkach się rozstałyśmy, a tu dziś dostaje od niej maila następującej treści:
Beciu, jesteś mi winna kasę za 4 (no może 3) pary kozaków - opowiem ci moją przygodę. Z kuponem, który mi podarowałaś wybrałam się do galerii. W sklepie obuwniczym było 10000 par butów, a z tego 5 mi odpowiadało. Zaczęłam od kozaków z filcu - okazało się, że kosztują 19 zł (tylko guuupi nie kupi), potem były kozaczki z "wywieszonym językiem", czyli jakich szukałam (niekoniecznie akurat tych i w takim kolorze), ale za 29 zł. Potem wypatrzyłam półkozaczki za 199 zł, a ekspedientka zasugerowała, że kolejna para będzie za 50% - co tu się namyślać! - wzięłam kolejne za.... jedyne 69 zł (czyli 50%), ale to wciąż za mało, więc wybrałam jeszcze parę. Wszystkie oczywiście "cudne", ale mam 30 dni do namysłu. Okazało się, że Twoje 10% zniżki nie obejmuje tego, co sobie wybrałam, ale co tam.
W wyniku Twojej sugestii zostałam więc posiadaczką 4 par butów zimowych (w życiu nie miałam 4 par butów na zimę!).
No i co teraz? Zaniepokoił mnie jednak początek tej wiadomości - czyżby koleżanka chciała domagać się ode mnie rekompensaty za straty? Nic to, oddam jej samolot!
Przygód był jednak ciąg dalszy, bo jak pisze: spędziwszy 2 godz w Galerii byłam spragniona "dymka" (należę, jak wiesz do grupy patologii społecznej - czyli nie funkcjonuję na facebooku i palę papierosy) - zatrzymałam się czym prędzej gdzie się dało, czyli pod zakazem zatrzymywania się. Za 3 minuty zjawił się patrol policji, któremu wytłumaczyłam, że " musiałam tutaj stanąć, bo miałam waaażny telefon". Ruszyłam z niedopałkiem w dalszą drogę do domu, kiedy tuż bok mnie stanął ten sam patrol policji - funkcjonariusz gestem nakazał mi odkręcenie szyby i zapytał czy wiem, która jest godzina. Postanowiłam czym prędzej (cała w nerwach) rozładować atmosferę rzucając uwagę: "Czyżby policja nie miała zegarków?". Oczywiście, że wiem, że jest 19. Rezolutny pan policjant odpowiedział - policja ma zegarek, ale Pani chyba nie ma - bo o godz 19 należy włączyć światła w aucie!!!!!
No i ta historia mnie całkiem powaliła! Po 19-tej, a przed to jeszcze nie? Koleżanka miała ewidentne branie u policjantów, szczęściara jedna. Nawet mandatu jej nie wlepili, jak mnie, gdy po tygodniu od kolizji wezwano mnie na komisariat, doprowadzono do łez, wlepiono mandat 220 zł i 6 punktów karnych.
Jak Ty Basiu to robisz??????????? :-)))
grafika z : pinger.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ty niedobra do złego namawiająca :D Dobrze, że ze mną zawsze Luby na zakupach i że ja zakupoholiczka książkowa, a nie obuwnicza, bo byśmy z torbami poszli :D
OdpowiedzUsuńOdkąd odkryłam mediateki rzadko już kupuje książki, bo i tak mi się nie mieszczą na półkach (mam księgozbiór 1500 egzemplarzy), więc... mam na buty. Ale tylko na jedną parę, bo twardziel jestem :-)
OdpowiedzUsuńboze, stracilem 10 minut zycia na czytanie glupoty! oddaj mi te minuty!
OdpowiedzUsuńNoooo.... Koleżanka przynajmniej dzięki Tobie ma cztery pary butów ;)) ja bardziej bym na te kosmetyki polazła.... i bym pewnie z torbami poszła... chłop mnie by z domu wywalił, rozwodem groził... mam słabość do pewnego sklepu na "S"....
OdpowiedzUsuńprzeczytałam, ale nuda...
OdpowiedzUsuńniezłe zakupy :)
OdpowiedzUsuńŚwieta tuz tuz to i ludzi więcej i takie widoki http://www.alestrona.net/2696/zakupy_z_kobieta.html to jest prawie norma :)
buty za 29 złotych , nawet za 69 to nie buty tylko imitacja
OdpowiedzUsuńJak człowiek wie, że na 100% nie może sobie pozwolić na kupno drugiej, i trzeciej, i czwartek pary butów z promocji, wtedy czym prędzej trzeba szukać drzwi wyjściowych :P
OdpowiedzUsuńRozpuszczone i zepsute male dziewczynki. Waste of time
OdpowiedzUsuńA mi się podobało takie kobiece.
OdpowiedzUsuńZa 19 i 29 zł to chyba pomyłka w tekście. Raczej w tej cenie skarpety a nie buty.
OdpowiedzUsuńTandetna treść.
OdpowiedzUsuńDo autorki bloga: podziwiam charakter, ja bym się nie oparła pokusie:)
OdpowiedzUsuńDo komentujących w stylu - "zmarnowałem 10 minut"... - Cóż Cię zmusiło do poświecenia 10 minut? Swoją drogą, tekst krótki, na pewno nie na 10 minut, chyba że ktoś tu sylabizuje?:) Zapamiętajcie jedno - bloger na swoim blogu panem. Pisze co chce i nie zawsze kieruje swoje posty do szerszej grupy odbiorców. Często tylko do przyjaciół i znajomych, którzy bloga czytają. Nie ma wpływu na to, który tekst Onet umieści na pierwszej stronie, tak wiec jeśli ktoś zawiedziony - pretensje do Onetu, a nie do blogerki. Choć może raczej do siebie, bo czytanie czegoś, co uważasz za głupoty, to masochizm, a zadanie sobie trudu komentowania, to dopiero głupota!
Ale kupe zrobilem. Podzielilem sie tym bo zem bloger... milego czytania... reklamacje do basi
OdpowiedzUsuńCo za bdzura - na światłach się jeździ całą dobę. Kiedyś było tylko w nocy, ale nigdy nie było wymogu od godziny 19.
OdpowiedzUsuńWybacz O Pani. Nie każdego stać na takie za 300zł, ale jeśli ktoś w necie udaje bogacza to jego problem.
OdpowiedzUsuńA o czym to było?? O policji , promocji, przyjaciółce i papierosie ? Sprawozdanie z dnia czy jak?
OdpowiedzUsuńTo po co wchodziłeś na bloga, inteligencie?
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć MOC, by się oprzeć :-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWcale mi nie przykro. Następnym razem nie wchodź.
OdpowiedzUsuńJa nie udaję. Ja jestem bogata.
OdpowiedzUsuńTak, to produkt butopodobny. My kupujemy tylko u Manolo.
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć, trudniej znaleźć :-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za komplement! Dziewczynka... Od 20 lat nikt tak mnie nie nazwał :-)
OdpowiedzUsuńKoneser. :-)
OdpowiedzUsuńNa tym polegała promocja. I nie był to Manolo.
OdpowiedzUsuńTo po co wchodziłaś (eś)?
OdpowiedzUsuńNie rozumiem więc, czego szukasz w zakładce "blogi" na Onecie? Nie ja decyduję, kiedy mój wpis umieścić na front page'u...
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne za wsparcie, pierwszy raz tyle nieprzyjemnych komentarzy dostałam pod notką, na którą nie mam przecież wpływu, kiedy i gdzie pojawi się na Onecie. Sami intelektualiści czytają Onet w weekendy?
OdpowiedzUsuńZ blogerskim pozdrowieniem, buziaki.
O wszystkim po trochu, jak to na blogu.
OdpowiedzUsuńTacy intelektualiści, jaki intelekt. Złośliwe trolle, chcący zaistnieć w sieci, korzystając z blogów, bo na więcej ich nie stać. Coś muszą czytać, żeby nie zapomnieć sztuki czytania. Dlaczego krytykują? Bo nie rozumieją. Treści dłuższe i bardziej skomplikowane, niż etykieta na butelce, to dla nich wyzwanie nie do pokonania.
OdpowiedzUsuńMój wpis tez pojawiawil się na głównej onetu i dostalam tyle negatywnych komentarzy, ze głowa Mala!! Nie martw się. Okazuje się, ze niektórym ludziom brak poczucia humoru... Mnie się Twój tekst podoba :) pozdrawiam!! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo. Nie przejmuję się, nie ma czym. Są ludzie i ludziska. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOd 17.04.2008 jest obowiązek jazdy z włączonymi światłami całą dobę. Nigdy nie było przepisu, który by godzinę precyzował.
OdpowiedzUsuń