niedziela, 28 maja 2017

Alfa! Alfa!

To, że od kilku lat wielbię moje auto, czyli Alfę Romeo 159, wiedzą wszyscy, którzy mnie znają. Czekałam na następcę tego modelu, Gulię, ale przyznam szczerze - ten długo wyczekiwany przez wszystkich alfisti design mnie osobiście nieco rozczarował, więc zostanę przy swoim, niemłodym już modelu, który wciąż robi na mnie ogromne wrażenie. To miłość, która od nowa rozkwita, gdy tylko podchodzę do mojej Belli: z przodu, z boku, z drugiego boku, z tyłu. Ochchchchchchch....

Ostatnio czytałam świetny polski kryminał Anny Klejzerowicz "Zaginione miasto" i oprócz intrygi archeologiczno-kryminalnej, sprawnej akcji i dialogów, autorka dodatkowo ujęła mnie swoim zachwytem nad Alfą Romeo. Oczywiście, nie wymienia mojego modelu, ale limuzyna tak piękna (w książce) może być tylko jedna: 159-ka.... W powieści alfą jeździ wprawdzie morderca, ale co mi tam!

A dziś inne, zabawne zdarzenie: miałam spotkanie w małej miejscowości, no, właściwie dużej wsi nieopodal Środy Śl. W roli kierowcy (i dla funu) pojechał ze mną mąż, który siedział na ławeczce i czytał książkę, podczas gdy ja dwie godziny pracowałam. Małe osiedle bloków, podwórko, sąsiedzi siedzący na ławeczkach, swojskie klimaty, dzieciaki. I nagle pojawiają się dwaj małoletni (Andrzej twierdzi, że mieli może z 8 lat...) wielbiciele motoryzacji. Chłopcy idą wzdłuż różnych zaparkowanych pod blokiem samochodów, oglądając je. Nagle jeden staje jak wryty przed moją alfą i mówi do kolegi: ty, patrz, to chyba lamborgini jakieś! Ale wóz! Cmokają z zachwytem, po czym ten pierwszy przechodzi na tył auta i znów wykrzykuje: ale ty zobacz, z tyłu jak wygląda, no! Małolaty były pod wrażeniem. Prawdziwi koneserzy, w przyszłości - alfisti, o!

I trzeci kamyczek do mego alfowego ogródka: umawiam się z koleżanką na wymianę czegoś tam, ja w aucie, ona z mężem, też w aucie, mijamy się samochodami bok w bok, z mężem koleżanki rozmawiam przez okno. On: "ależ ty masz piękne auto!" - wykrzykuje z zachwytem. Wiem, dziękuję - odpowiadam. Na co ów: "jak to mówią, każdy prawdziwy fan motoryzacji powinien przynajmniej jedną alfę mieć w życiu". Nic dodać, nic ująć!

                                             Ja tam z moją Bellą mogłabym nawet sypiać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz