Serial "Drużyna A" opowiada(ł) w komediowy sposób o niezbyt legalnych akcjach byłych amerykańskich komandosów w Wietnamie, oskarżonych o napad na bank w Hanoi i z ukrycia próbujących oczyścić się z zarzutów. Cała czwórka to niezły mix indywiduum, którymi dowodzi pułkownik o ksywce "Hannibal".
Amerykański serial z lat 80. XX wieku stał się absolutnie kultowy, ale jego wersja kinowa sprzed paru lat, z Liam'em Nessonem w roli Hannibala okazała się dużym niewypałem. Nic dziwnego, wszak drużyna A jest tylko jedna, pozostałe to wersje Beta...
Bardzo lubiłam ten serial, wyświetlany w Polsce po raz pierwszy w latach 90. Pomimo wartkiej akcji, pościgów, wybuchów i standardowych "efektów ubocznych" działań komandosów, krew się tu nie lała zbyt często, a członkowie drużyny wychodzili z wszelkich akcji bez szwanku. Serial szybko zdobył popularność, a muzyczna czołówka weszła na stałe do kanonu - najbardziej rozpoznawalnych. Podobnie jak samochody drużyny - Corvetta Buźki czy czarny Van GMC.
No i te osobowości! Kultowe były sprzeczki między neurotycznym i całkowicie stukniętym pilotem, kapitanem Murdockiem, a sierżantem Baracusem - obwieszonym biżuterią atletą z irokezem na głowie, który... bał się latać. Buźka, najprzystojniejszy z nich działał tam, gdy trzeba było uwieść kobietę, przemieszczał się piękną Corvettą i miał zniewalający moje serce - uśmiech.
Wszelkie plany, strategie drużyny obmyślał natomiast pułkownik Hannibal (w tej roli George Peppard jr, znany wcześniej ze "Śniadania u Tiffanyego") - mózg wszystkich akcji, aczkolwiek nie zawsze realizowanych przez krnąbrnych podwładnych tak, jak zaplanował. Jego główna broń, oprócz mózgu skrywanego pod siwą czupryną, to skórzane rękawiczki i... potężne cygaro w rozciągniętych w uśmiechu ustach. Często przebierał się za kogoś innego - to też był element jego strategii. Dużo starszy od swoich podwładnych, patrzy na nich z ojcowską pobłażliwością. Niestety, nie wiem, jakie palił cygara...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz