- Fajny film wczoraj widziałem...
- Momenty były?- tak zaczynały się słynne dialogi w audycji Trójki "60 minut na godzinę".
Para-męt pikczers czyli kulisy srebrnego ekranu to recenzje filmów polskich i zagranicznych omawiane w latach 80. XX w. na antenie przez Mariana Kociniaka i Andrzeja Zaorskiego.
No to chciałam tym cytatem podobnie zacząć moją recenzję obejrzanej prawie premierowo "Ukrytej gry", polskiego Bonda. Momentów nie było, a film rozgrywający się w latach 60. w Warszawie spodobał mi się z wielu powodów, także przez odniesienia to równoległych w czasie wydarzeń na Kubie.
Była więc sytuacja światowej (nuklearnej) katastrofy (jak w Bondzie), starcie mocarstw (amerykańsko-rosyjskie) militarne oraz to warszawskie na płaszczyźnie szachowej (turniej). Byli podwójni agencji, zdrajcy, zbrodniarze i romantycy, wódka i kubańskie cygara! Nawet przewodnia piosenka - jak z Bonda!
Super hiper, chyba wpiszę dzieło do rubryki "Cygara w filmie". Ale muza w wykonaniu Anii Karwan - najlepsza!
https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/nr+1+muzyczny-51779
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz