Mam dziś urodziny. Podobno przyszłam na świat z szopą czarnych włosków, które położna uczesała mi dłonią w irokeza, mówiąc: "jakie śliczne dziecko". Mama była przerażona, że łapami mi zgniecie główkę. A ja myślę, że położna naznaczyła mnie, i z takim irokezem w duszy (na głowie czasem też) idę przez życie. Struś pędziwiatr!
Na zdjęciu jestem golutka, z irokezem i jednorożcem nafaszerowanym cukierkami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz